Wydarzenia

Sebastian Jamny: Praca, która jest pasją

2021-10-21 13:00:00
Sebastian Jamny jest nową twarzą w sztabie drugoligowych rezerw Śląska Wrocław. Od września pełni funkcję kierownika drugiego WKS-u i bardzo dobrze odnajduje się w tej roli. - Nie traktuję tego zajęcia jak pracy, to dla mnie pasja, hobby i niejako spełnienie marzeń - mówi kierownik Śląska II.
Z piłką nożną Sebastian Jamny jest związany od dłuższego czasu. Regularne treningi rozpoczął w wieku 5 lat, a jego przygoda z futbolem - również w Śląsku Wrocław - trwała do 15. roku życia. - Wówczas miałem "zawirowania" zdrowotne, niestety, miałem dłuższą, dwuletnią przerwę. Wróciłem do grania, próbowałem sił w niższych ligach i w rozgrywkach amatorskich, ale równolegle do świata sportu byłem aktywny w świecie edukacji - tłumaczy Sebastian Jamny i dodaje, że skończył Politechnikę Wrocławską oraz Szkołę Główną Handlową w Warszawie. O sobie może powiedzieć, że jest informatykiem i to czynnym, bowiem zajmuje się projektowaniem systemów informatycznych. Ale o piłce nie zapomniał, miał nawet ciekawy epizod już po wyleczeniu kontuzji, ale o tym za chwilę.
 
W Śląsku II nie jest może człowiekiem "od wszystkiego", ale organizacyjnie "spina" bardzo wiele wątków. Bo przecież praca kierownika zespołu to nie tylko dzień meczowy, choć i tego dnia Sebastian Jamny na nudę narzekać nie może. Pracę rozpoczyna na kilka godzin przed spotkaniem - od wypełnienia niezbędnych dokumentów, poprzez pilnowanie wszystkich sprawa organizacyjnych, aż po przygotowanie szatni na przyjazd piłkarzy, zwłaszcza w meczach wyjazdowych.

 
- Chcemy, by piłkarze czuli się w szatni jak najlepiej i maksymalnie skupili się na meczu. Dlatego na wyjazdach, najczęściej wspólnie z fizjoterapeutą, Kubą Korkiewiczem, przyjeżdżamy na stadion wcześniej i odpowiednio "dekorujemy" szatnię. Sam po sobie wiem, że o wiele lepiej wchodzi się do szatni, kiedy koszulki są elegancko rozwieszone, a sprzętu nie trzeba wyciągać ze skrzyni. Wtedy czuć ten profesjonalizm, czuć ligę. To oczywiście detal, ale dość istotny - mówi z uśmiechem kierownik rezerw. A w przypadku meczów domowych może liczyć na pomoc również kitmana Śląska, Krzysztofa Krześniaka.
 
Do obowiązków Sebastiana Jamnego należy chociażby cała logistyka. W niektórych przypadkach - jak przykładowo w najbliższym meczu WKS-u w Puławach - to naprawdę spore przedsięwzięcie. - Można powiedzieć, że wszystko organizacyjnie leży po mojej stronie. Najpierw orientuję się, jakie w pobliżu są hotele, wybieram od trzech do pięciu, składam tam zapytanie o ofertę, a następnie przedstawiam zarządowi klubu moją propozycję z rekomendacją i - po akceptacji - rezerwuję nocleg. W przypadku meczów domowych muszę także zadbać m.in. o catering - tłumaczy nasz rozmówca.
 
Kierownik drużyny naturalnie musi "pilnować" kartek, czyli zadbać o to, czy wszyscy zawodnicy są uprawnieni do gry, a także - już w trakcie meczu - weryfikować liczbę młodzieżowców na murawie, a także sprawdzać, ile było przerw w grze. - Współpraca ze sztabem szkoleniowym układa się bardzo dobrze, wszyscy bardzo dobrze mnie przyjęli. Nie tylko w zespole, ale i w klubie, za co bardzo dziękuję - podkreśla Jamny, który pracę na rzecz Śląska rozpoczął we wrześniu.

 
Praca w roli kierownika do najłatwiejszych nie należy, tym bardziej, jeśli trzeba "wejść w buty" poprzedniego kierownika, niezwykle oddanego Śląskowi, Szymona Mikołajczaka, który teraz pracuje przy pierwszym zespole. - Nie znałem się wcześniej z Szymonem, a teraz mogę liczyć na jego pomoc w każdym aspekcie, za co bardzo dziękuję. A co ciekawe - od dłuższego czasu gramy w jednej drużynie piłkarskiej w rozgrywkach amatorskich, tylko że... o tym nie wiedzieliśmy. Zawsze przychodziliśmy "na zakładkę" - jeśli on był, to akurat ja nie mogłem i na odwrót. Teraz się to oczywiście zmieniło - przyznaje Sebastian Jamny.
 
Z czym jeszcze musi zmierzyć się kierownik drużyny? Z rzeczami, które wydają się proste czy nawet banalne, ale niezwykle ważne. - Wspólnie z Krzysztofem Krześniakiem musimy także zaopiekować się sprzętem, żeby wszystko było przygotowane odpowiednio z numerami i rozmiarami. A obecnie w trakcie meczu - dokonywać zmian, czyli zasygnalizować, który zawodnik wchodzi, a który schodzi  - mówi kierownik "dwójki". Do jego obowiązków należy także rozmieszczenie piłkarzy w pokojach, choć akurat w tym aspekcie zawodnicy mają pewną dowolność. - Dzień przed wyjazdem proszę piłkarzy na naszej grupie WhatsApp-owej, żeby się dobrali w pary, najczęściej nie ma z tym problemów i gotową listę mogę przekazać w hotelu – podkreśla Jamny. 
 
Praca w piłce nożnej i w samym Śląsku, to dla Sebastiana Jamnego spełnienie marzeń. A warto dodać, że już po kontuzji brał udział w ciekawym piłkarskim projekcie, w którym zetknął się z profesjonalnym, zawodowym futbolem.

 
- Był taki program "Piłkarski Diament" produkowany przez Canal+, tam było kilka ciekawych postaci w jury, m.in. Andrzej Zamilski, ówczesny trener kadry U19 czy dziennikarz Piotr Laboga i z kilkuset chętnych wybrano kilkunastu, którzy mieli okazję zmierzyć się z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza. I ja właśnie byłem w tej grupie - zaznacza Sebastian Jamny. Wówczas funkcjonowanie zespołu na szczeblu centralnym widział od drugiej strony, teraz ma okazję dokładnie poczuć, jak to wszystko wygląda od środka.
 
Sebastian, życzymy powodzenia! Spełniaj kolejne marzenia w Śląsku Wrocław!
Autor: Paweł Prochowski, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również