Wydarzenia

Co słychać w zespole Lechii Gdańsk?

2015-12-05 12:30:00
W niedzielnym meczu przyjaźni na Pomorzu zabraknąć musi życzliwego nastawienia. Zarówno Śląsk, jak i Lechia znajdują się w niekomfortowej sytuacji w tabeli. Co dokładnie słychać w zespole biało-zielonych?

Porażka 0:1 w wyjazdowym meczu z Pogonią Szczecin przyniosła do Gdańska wiatr odnowy. Zarząd Lechii już drugi raz w tym sezonie zdecydował się bowiem na zmianę szkoleniowca, a zasiadającego do tej pory na ławce trenerskiej Thomasa von Heesena zastąpił jego dotychczasowy asystent Dawid Banaczek. Co spowodowało o tej roszadzie?

 

Przede wszystkim fatalne wyniki biało-zielonych, którzy pod wodzą niemieckiego trenera w 12 spotkaniach ligowych zdobyli... 11 punktów. Ponadto Lechia Gdańsk od pięciu meczów nie tylko nie potrafiła dorzucić ani jednego „oczka” do swojego dorobku, ale też każdy z nich kończyła na tarczy. Taka seria sprawiła, że gdańszczanie osunęli się w dół ligowej tabeli i spadli aż na 14. lokatę, tuż nad strefą spadkową, tuż nad Śląskiem, który do przyjaciół z Pomorza traci 2 oczka i w przypadku wygranej przeskoczy ich w ligowej hierarchii.

 

- Wielkich zmian na mecz ze Śląskiem nie będzie. Jeśli się takowe pojawią, to będą raczej kosmetyczne, ale mam nadzieję, że przełożą się one na mecz ze Śląskiem. Nie będziemy robić rewolucji, gdyż nasze ostatnie spotkania z Lechem Poznań i Pogonią Szczecin nie były złe. Graliśmy dobrze, poprawnie funkcjonowaliśmy na boisku, poza tym, że nie strzelaliśmy goli. Ale one przyjdą. Zawodnicy świetnie spisują się na treningach - przyznaje Dawid Banaczek, któremu powierzono zadanie odbudowania formy gdańskiej drużyny.

 

- W naszej sytuacji najłatwiej byłoby teraz zwiesić głowę i się poddać. Ale nie mamy najmniejszego zamiaru tego robić. Musimy w pełni skoncentrować się na meczu ze Śląskiem i odwrócić tę fatalną serię porażek - dodaje z kolei utalentowany defensor Lechii Paweł Stolarski.

 

Gdańszczanie liczą na mentalne odbudowanie, choć przede wszystkim powinni poprawić swoją skuteczność. Trzy ostatnie porażki zanotowali ze wstydliwym zerem na własnym bramkowym koncie, a w trafieniu do siatki rywali nie pomógł im nawet rzut karny, którego na bramkę nie potrafił zamienić Grzegorz Kuświk. Wspominany napastnik do tej pory był pewnym egzekutorem jedenastek i dotychczasowe dwie próby zapewniły mu dwie bramki do klasyfikacji strzelców, co stanowi połowę jego dorobku w skali sezonu.

 

Kuświk, jak i cała Lechia, będzie w niedzielę z pewnością liczył na podania Sebastiana Mili. Kapitan biało-zielonych, a wcześniej także najważniejsza persona w szatni Śląska Wrocław, odnotowuje właśnie kolejny powrót do piłkarskiego życia. Popularny „Milowy” w połowie pierwszej części sezonu stracił notowania w oczach trenerów Lechii i został odstawiony od składu. Wraca teraz, a mecz z WKS-em może być jego trzecim spotkaniem z rzędu w wyjściowej jedenastce gdańszczan. Czy znajdzie on jednak receptę na boisku, by odbudować dorobek swojej obecnej drużyny i skarcić dawnych kolegów z Wrocławia? Jak na razie Sebastian rozegrał jeden mecz przeciwko Śląskowi. 18 kwietnia zielono-biało-czerwoni rozbili na własnym stadionie gdańszczan 3:0.

Autor: Mateusz Kondrat, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław