Wydarzenia

Dobra dusza ze Słowacji

2016-05-12 12:20:00
Poznał atmosferę stadionu Mestalla w Walencji, swoją koszulkę podarował Gutiemu, a szatnia Śląska długo będzie pamiętać jego żarty. Oto Peter Grajciar, o którym pisaliśmy w ostatnim numerze magazynu "Wokół Śląska".

W ostatnich tygodniach z pewnością jest jednym największych wygranych w drużynie zielono-biało-czerwonych. Kibice również doceniają jego świetną dyspozycję: - On chyba nigdy tyle nie biegał! – piszą na forach internetowych.

Pech w Gruzji
Peter rozgrywa swój pierwszy pełny sezon w barwach WKS-u. Do zespołu dołączył tuż po odejściu Sebastiana Mili. W piłkarskim CV, zwłaszcza jak na warunki ekstraklasy, Słowak miał się czym pochwalić. Występował w fazie grupowej Ligi Europy, ze Spartą Praga sięgał po mistrzostwo Czech, wiele dobrych spotkań zanotował także w lidze tureckiej. Gdy był piłkarzem Dynama Tibilisi, doznał jednak poważnej kontuzji – zerwania więzadeł krzyżowych. – To był naprawdę bardzo trudny moment w mojej karierze, tym bardziej że byłem kilka miesięcy przed ukończeniem kontraktu – mówi pomocnik. – Nie byłem stary i wciąż miałem motywację, by wrócić do dobrej formy. Chciałem grać, bo całe życie poświęciłem piłce nożnej, która zawsze dawała mi dużo radości.

Trener Rumak znalazł klucz
Wydawać by się, mogło, że po przyjściu do Śląska Ryoty Morioki, który w dodatku wyraźnie złapał wiatr w żagle, Grajciar może mieć mniej szans na regularną grę. Trener Rumak zdecydował się przesunąć Petera na prawą stronę, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Wychowanek Lokomotivu Zwoleń napędzał wiele akcji Trójkolorowych, a w meczu z Podbeskidziem asystował przy trafieniu, wspomnianego wcześniej, Japończyka. - Jest to młody szkoleniowiec, który lubi nowoczesną piłkę. Każdy zawodnik ma u niego swoje zadania. Pracujemy nad typowo piłkarskimi rzeczami, co bardzo mi się podoba. Dużo czasu poświęcamy taktyce, ustawieniu czy stałym fragmentom gry. Rywalizacja powoduje, że każdy z nas musi dawać z siebie więcej. Wydaje mi się, że wielu zawodników robi postępy. Trener dużo rozmawia z piłkarzami i wygląda na to, że znalazł klucz – chwali treningi pod okiem swojego opiekuna.

Valencia mu nie straszna
Były reprezentant Słowacji  w zielonej koszulce wybiegał na boisko 52 razy, lecz tylko 22 w pierwszym składzie. Sam przyznaje, że jego ambicje sięgają dużo wyżej niż jedynie do roli rezerwowego. - Nie czuję zmęczenia, przywiązuję wagę do odnowy biologicznej i do końca sezonu chciałbym być wiodącą postacią. To mój cel. Nic dziwnego, skoro mowa o piłkarzu, który w barwach Slavii Praga, po asyście Adama Hlouska, strzelił gola na 2:2 słynnej Valencii. W ekipie Nietoperzy grali wówczas m.in. Juan Mata, David Silva, Jordi Alba, Joaquin czy Jeremy Mathieu. - Robię wszystko, aby być w rytmie meczowym. Tak naprawdę to trener musi powiedzieć, czy jest zadowolony z mojej pracy. Daję z siebie sto procent, bo chcę grać i zostać tu na następny sezon – zaznacza.

Swój chłop od atmosfery
Do Petera szybko przylgnęła do łatka „gościa od atmosfery”. Uśmiech rzadko schodzi z jego twarzy, dzięki czemu nigdy nie miał większych problemów z aklimatyzacją w nowym miejscu. - Lubię, gdy w szatni jest wesoło. Codziennie coś dzieje, bo zawsze udaje się kogoś wkręcić. Są takie chwile, że ktoś odczuwa presję i wtedy potrzebne jest lekkie rozluźnienie. Stres nie powinien nikogo blokować. I tu pojawia się moja rola – wyjaśnia. Koledzy w pełni potwierdzają jego słowa. - Jak słyszę „Grajciar”, myślę - jajcarz. Jest mega pozytywną postacią, która wprowadza w szatni dużo dobrej atmosfery. To „swój chłop”, bardzo pogodny człowiek, który posiada także cechy przywódcze. To ważne, bo na boisku darzy się go zaufaniem – opowiada Mariusz Pawełek.

Uwaga na światłach!
Bramkarz WKS-u zna się z Grajciarem lepiej niż inni, ponieważ razem spędzili sezon w tureckim Konyasporze. – Jechaliśmy kiedyś razem na trening, oprócz mnie i Petera w samochodzie był także Marcin Robak. W Turcji nie każdy patrzy na światła. Mieliśmy zielone, ale na skrzyżowaniu jakiś samochód prawie w nas wjechał. Mówimy sobie: Dopadniemy ich! Zbliżyliśmy się do nich i krzyczymy: Jak jeździcie!? Patrzcie w lusterka! Na co oni: Grajciar? Pawełek? I zaczynają nam machać, bo byli to zagorzali fani naszej drużyny. Później już wszyscy się z tego śmialiśmy – wspomina Pawełek. Słowacki piłkarz okres pobytu w Turcji może uznać za udany. W 29 spotkaniach 8 razy trafił do siatki. – Doskonale pamiętam mecz z Besiktasem Stambuł, gdy na ich stadionie, przy 30 tysiącach kibiców, zdobyłem dwie bramki. Peter miał wtedy okazję rywalizować z wielkimi gwiazdami, jak choćby Ricardo Quaresma czy Guti, z którym wymienił się koszulką. – Ze swojej kariery zachowałem wiele pamiątek, jednak ta jest najcenniejsza – zdradza zawodnik Śląska.

Autor: Tomasz Szozda, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław