Wydarzenia

Magiera: Jest w nas sportowa złość

2022-02-18 14:15:00
- Naszym celem jest zwycięstwo, zdobycie trzech punktów - bardzo potrzebnych zespołowi - by wrócić na ścieżkę wygranych i poprawić morale, a także miejsce w tabeli - mówi Jacek Magiera, trener Śląska Wrocław, przed domowym meczem z Piastem Gliwice. Prezentujemy zapis konferencji prasowej.
Jacek Magiera: Jeśli chodzi o "stan posiadania" i kontuzje, to z zawodników, którzy są najbliżej pierwszego zespołu, tylko Konrad Poprawa nie będzie do naszej dyspozycji. Zmaga się on z kontuzją i jest w okresie rehabilitacyjnym. Diogo Verdasca natomiast trenował z drużyną od pierwszego dnia mikrocyklu meczowego, więc jest brany pod uwagę.

Przeciwko Waldemarowi Fornalikowi jako pierwszy trener grałem dwa razy - raz z Legią i drugi jesienią, ze Śląskiem. W tych meczach zdobyłem jeden punkt, ale na tę chwilę nie biorę do siebie tych statystyk, nie patrzę na to, przygotowujemy się normalnie do meczu z Piastem. Naszym celem jest zwycięstwo, zdobycie trzech punktów bardzo potrzebnych zespołowi, by wrócić na ścieżkę wygranych i poprawić morale, a także miejsce w tabeli. Dwunasta lokata to nie jest to, co nas zadowala. Jest złość piłkarska, złość sportowa, którą liczę, że przekujemy i przeniesiemy na zdobycz punktową.

Patrick Olsen jest z nam od wtorkowego treningu, kilka jednostek już zaliczył, poznaje zespół, poznaje styl gry. Miał też kilka odpraw indywidualnych, podczas których pokazywaliśmy, jak i gdzie na boisku widzimy jego rolę w zespole. Brał udział w odprawie pomeczowej po spotkaniu z Górnikiem, był na dwóch odprawach przed meczem z Piastem. Patryk ostatni mecz w pierwszym zespole zagrał w październiku, o tym wszyscy wiem. Przeprowadziliśmy z nim "wywiad środowiskowy", pytając, jak wyglądały jego ostatnie tygodnie pod kątem treningów. 6 stycznia wrócił do zajęć, był na obozie, gdzie trenował dwa razy dziennie, zagrał jeden sparing i jedną grę wewnętrzną. To historia jego gry w tym roku. Z nami trenuje od niedawna, jest brany pod uwagę do kadry meczowej, a czy zagra od początku czy w trakcie - zobaczymy. Wiele czynników będzie od tego zależeć. Zaraz po konferencji mam spotkanie ze sztabem szkoleniowym, na którym będziemy rozmawiać na temat tego, kto znajdzie się w dwudziestce i w wyjściowym składzie.

Jehor Macenko to transfer na poziomie drugiego zespołu. Dzisiaj nie jest brany pod uwagę do pierwszej drużyny. Oczywiście, każdy zawodnik drugiego zespołu, jeśli będzie dobrze się prezentował, może dołączyć pierwszego zespołu, ale na dzisiaj nie traktuję tego transferu pod pierwszą drużynę. To wzmocnienie rezerw, a o szczegółach może powiedzieć dyrektor Sztylka czy trener Wołczek.

To nie jest tak, że powiem teraz, że Artur Szuszenaczew będzie naszym piłkarzem. W mediach ukazały się informacje, że Śląsk jest zainteresowany tym piłkarzem, ale to normalne. Usłyszymy jeszcze o zainteresowaniu różnymi zawodnikami, może też wyjdzie jakaś kaczka dziennikarska czy plotki. Miałem informację, że ten zawodnik jest dostępny na rynku, że to może być potencjalne wzmocnienie, ale dzisiaj nie rozmawiamy na ten temat, bo nie sfinalizowaliśmy transferu Erika Exposito. Dzisiaj transfer Szuszenaczewa jest odległy i daleki. Na ten temat więcej można rozmawiać z dyrektorem sportowym. Nie biorę pod uwagę tego, że ktoś do nas trafi, zanim nie będzie ostatecznej decyzji co i jak z Erikiem.

Okienko zamykamy za około dziesięć dni, nie planujemy, żeby którykolwiek piłkarz został wytransferowany, ale sport jest tak nieprzewidywalny, że "za pięć dwunasta" może coś się wydarzyć. Być może będzie to oferta nie do odrzucenia dla klubu czy zawodnika. Na dzisiaj jednak nie planujemy żadnego transferu z klubu do innego klubu.

Nie ma takiej informacji, że nie przedłużymy kontraktu z Dino Stiglecem. Nie wyobrażam sobie takich sytuacji, że dzisiaj o tym rozmawiamy z piłkarzem będącym naszym zawodnikiem. Wszystko jest w głowach i nogach piłkarzy - Marka Tamasa, Waldka Soboty, Roberta Picha, Dino Stigleca czy Matusa Putnocky'ego. Matus oczywiście ma najtrudniejsze zadanie, bo jest bramkarzem i na innej pozycji nie zagra. Przed każdym z tych zawodników 11 czy 12 meczów rundy wiosennej i nie można się zamykać, żebyśmy powiedzieli, że kogoś skreślamy. Ode mnie tego nie usłyszeli i nie usłyszą. Ja im powiem, żeby pracowali, żeby byli gotowi i mieli najlepszą rundę w karierze, bo to będzie świadczyło o ich przygotowaniu i grze, ale także o tym, czy zostaną w klubie - jeśli obie strony będą tego chciały - czy może zostaną wytransferowani do mocniejszego klubu, oczywiście poprzez liczby wypracowane na boisku. Dino nie pojechał do Łęcznej, o czym zadecydowała forma sportowa. Mówiłem przed rundą, że nie będę patrzył na to, komu kończy się kontrakt, tylko każdą decyzję jako dowodzący tym zespołem będę podejmował dla dobra drużyny. Będę patrzeć na to, co może zawodnik dać zespołowi.



Co zrobić, by Fabian Piasecki był taki, jak w Stali Mielec? Musiałbym zadać pytanie, jaki był w Stali. Jeśli pytacie o cechy wolicjonalne to nie mam zamiaru z tym dyskutować, bo to jest dla mnie podstawa, standard każdego piłkarza, żeby był w pełni zaangażowany w każdym meczu oraz treningu i odstępstwa od tego nie ma. Fabian walczy, żeby być podstawowym piłkarzem, dostał informację, że jest numerem jeden i ja się pod tym podpisuję. Ale czy będzie numerem jeden w kolejnych meczach - będzie to zależało od jego dyspozycji, czy będzie aktywny, czy będzie grał dla zespołu i strzelał gole. Quintana depcze mu po piętach, jest coraz bardziej wartościowym zawodnikiem dla zespołu, ale jemu brakuje gola. Tu słupek, tu bramkarz w ostatniej chwili wybija, jak w Łęcznej. Bramka pozwoliłaby mu się odblokować, a to doświadczony piłkarz, od niego też wymagamy więcej. Temat transferu Fabiana do Stali w tej chwili nie istnieje. Nie ma zgody, żeby poszedł, była wyznaczona i kwota i termin, kiedy Stal się miała określić, czy decyduje się na wykup zawodnika. My nie będziemy oddawać nikogo za darmo, jesteśmy zbyt poważnym klubem, żeby sobie na to pozwolić. Piasecki ma tutaj rywalizować i grać. Będzie strzelał i dobrze się prezentował - będzie grał. Przegra rywalizację - będzie patrzył jak inni grają i czekał na swoją szansę.

Oczywiście, jest taka możliwość, że po odejściu Erika Exposito nikt do nas nie dołączy. Mówiłem to już kilka tygodni temu - nie chcemy robić transferu dla transferu, zapchać dziurę, bo ktoś odszedł, tylko wzmocnić drużynę. Jeśli miałby przyjść zagraniczny piłkarz, to tym bardziej taki, który wzmocni drużynę i będzie mógł jej pomóc, a w przyszłości - zostać wytransferowany. Jestem za tym, żeby Śląsk był klubem, który rozwija, sprzedaje, ale i wygrywa. To jest klucz do wszystkiego, te trzy rzeczy muszą ze sobą współprać i żeby tak było, jakość zespołu musi być na wysokim poziomie z każdym kolejnym okienkiem transferowym.

Adrian Łyszczarz może się oczywiście stać piłkarzem wyjściowej jedenastki. Będziemy go w tym wspierać. Dzisiaj jest dżokerem i ta rola, którą spełnia, jest bardzo dobra dla zespołu. Strzela gole, ma ich pięć, tyle samo, co wielu napastników w polskiej Ekstraklasie albo nawet więcej od tych, którzy grywali na tym poziomie. Decyzje, które podejmujemy, są zawsze podejmowane dla dobra drużyny, a dziś dla dobru drużyny służą wejścia Adriana z ławki rezerwowych, dawania impulsu, strzelania goli i zaprezentowania się z dobrej strony.

Łyszczarz ma mocną pozycję w drużynie, bardzo mocną, nawet nie zdaje sobie z tego chyba do końca sprawy. Być może on chciałby grać, ja też wiele rzeczy bym chciał, ale nie wszystko jesteśmy w stanie zawsze dostać. Ma być cały czas gotowy, cały czas pracować, cały czas się rozwijać. Nie zapominajmy, że przychodząc tutaj, mój sztab włączył Adriana do pierwszego zespołu, by był przez pewien czas zawodnikiem drugoligowych rezerw. Daliśmy mu szansę, został w Śląsku i buduje swoją pozycję. Jest to zawodnik praktycznie od urodzenia związany ze Śląskiem Wrocław, czyli zna to środowisko, utożsamia się z tym klubem i miastem. Ma pracować i grać. Ja mam o nim dobre zdanie, był moim kapitanem na Mistrzostwach Świata U20, ale to o niczym nie świadczy, bo to było trzy lata temu. Dzisiaj jest zupełnie inny rozdział i ma walczyć o to, aby zaistnieć w tym zespole. Dzisiaj zaistniał jako wchodzący zawodnik, następnym krok jest to potwierdzać, utrzymać, a następnie wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie i już nie oddać tego przez jakiś czas. A potem ewentualnie zostać wytransferowanym do klubu zachodniego, do którego, jak czytałem w jednym z wywiadów, bardzo chciałby wyjechać.

Potwierdzam, że Patryk Janasik brał mało udziału w pojedynkach, a one są w polskiej Ekstraklasie bardzo istotne, aby robić liczby. Jest to zawodnik o dużym potencjalne, natomiast nie do końca jeszcze wykorzystujący swoje cechy. Po piętach depcze mu Kuba Iskra, który wchodząc z ławki dawał sygnały i dobre zmiany. Miał momenty, w których na pewno mógł się podobać, dlatego ta rywalizacja na pozycji cały czas jest. Wymagam więcej od Patryka Janasika i on o tym wie, bo z nim rozmawiałem. Chcąc zaistnieć w polskiej Ekstraklasie, a potem grać gdzieś zdecydowanie wyżej, jego gra ma być na wyższej intensywności, myślenia, podejmowania decyzji, pojedynków i liczb w postaci asyst, goli, decyzji, które podejmuje. Nie chcę tutaj mówić o kontuzjach, które go trapiły, bo to jest sprawa normalna w sporcie, o to też trzeba zadbać, natomiast od Patryka wymagamy zdecydowanie więcej, bo możliwości ma ku temu wystarczająco duże, by tak sądzić i tak mówić.

Miejsce nie jest zadowalające, w żadnym wypadku nie przyjmuję tego na porządku dziennym i nie uważam, że nic się nie dzieje. Rzeczywiście nasze miejsce w tabeli i zdobycz punktowa jest nieadekwatna nawet do tego, w jaki sposób drużyna w wielu meczach grała. Ostatnie porażki nie są komfortowe, natomiast to jest element sportu, wyjście z trudnych sytuacji, które nie tylko w polskiej piłce, ale każdej lidze się zdarzają. Cały czas jesteśmy na etapie procesu, budowy, przekształcania tego zespołu, transformacji, aby ta drużyna ustabilizował formę, punktował i był w górnej części tabeli. Dzisiaj jako zespół, jako trener, trzeba zmierzyć się z tą sytuacją. Nie jest to sytuacja łatwa dla drużyny, która tamten sezon zakończyła na czwartym miejscu, natomiast wiele czynników miało wpływ na to, że jesteśmy dzisiaj na tym miejscu i mamy tylko 25 punktów, a moglibyśmy ich mieć ponad 30. To byłoby postrzegane zupełnie inaczej przez zawodników, ludzi dookoła klubu czy też kibiców, którzy przychodzą na stadion. Jest to sytuacja, z której należy teraz wyjść, uporać się z nią, najistotniejsze są wygrane, złapanie serii zwycięstw, która pozwoli uwierzyć, ale także wejść kilka pozycji do góry. Czy patrzę w górę, czy patrzę w dół tabeli? Patrzę i w górę i w dół, natomiast wiem, że tylko i wyłącznie skuteczna, pragmatyczna gra często może spowodować, że zrobimy ten krok do przodu, który chcemy.

Powiedziałem wcześniej, że Erik Exposito jest już jedną i prawie całą drugą jest już poza zespołem. Zawsze dajemy sobie ten margines, jakiś procent, że coś może na końcu nie wypalić. Jeżeli mam powiedzieć uczciwie, to w ogóle nie patrzę już na to, że Erik będzie naszym zawodnikiem i wróci do Wrocławia, przynajmniej w najbliższych tygodniach. Może za parę lat, ale to też jest mało prawdopodobne. Dzisiaj Erika z nami nie ma, a aktualizacja tego transferu przychodzi nie na Oporowską, tylko na stadion Tarczyński Arena, tam dyrektor Sztylka jest najbardziej i najlepiej poinformowaną osobą odnośnie tego, co się za chwilę może wydarzyć czy też nie. Darek mnie oczywiście informuje, rozmawiamy, więc z pewnością będę wiedział gdy wydarzy się coś więcej. Przyzwyczajajmy się jednak do tego, że Erika w Śląsku Wrocław nie będzie.

Spodziewałem się lepszego boiska na wczorajszym treningu, natomiast jest jeszcze jeden dzień, by tę murawę przygotować. Nie było śniegu, tak jak to miało miejsce w Łęcznej, gdzie były anormalne warunki i wszyscy wiemy, że nie było tam mowy o grze w piłkę, tylko o przypadku w wielu momentach, który czasem mógł być atutem zespołu, a czasami przeszkadzać. Nie ma co już do tego wracać. Ten mecz mogliśmy wygrać, mogliśmy -  i tak się stało - zremisować, mogliśmy też przegrać, bo przecież goniliśmy wynik. Na pewno żałujemy niewykorzystanych sytuacji w ostatniej minucie Caye Quintany i Roberta Picha. Jeden gol zamknąłby ten mecz. Na to wpływu już nie mam, wpływ mam na to, jak zespół będzie reagował, na kolejne dni. Uważam, że po tym meczu w Łęcznej energia w drużynie jest bardzo dobra, taka, która pozwoliła pobudzić zespół do walki i myślenia. Transfery, które zostały przeprowadzone przez klub  - Dennis Jatrzembski, Patrick Olsen czy też Daniel Gretarsson - na pewno pobudziły piłkarzy do większej rywalizacji i to widać. To na pewno optymistyczne i z takim optymizmem patrzymy na to, co będzie w najbliższych dniach.

Czy trener Czesław Michniewicz dzwonił do mnie w sprawie ewentualnych powołań? Nie, jak widać na razie jeździ po Europie. Mam nadzieję, że zawita na polską Ekstraklasę. Oczywiście, że chciałbym, aby Śląsk znów miał reprezentanta kraju. Tej pierwszej drużyny, bo młodzieżówek i juniorskich reprezentantów mamy. To ogromna nobilitacja dla klubu, każdego z zawodników, aby w reprezentacji grać. Jeżeli będę rozmawiał kiedykolwiek z trenerem Michniewiczem, na pewno podszepnę mu kilku pomysłów na to, aby popatrzył na zawodników Śląska i zwrócił uwagę na ich grę. Zaproszę go na mecze i myślę, że w tym przypadku żadnego problemu z tym nie będzie. Wszystko jest w nogach i głowach każdego z piłkarzy, gra w reprezentacji to marzenie każdego zawodnika. Oby jak najwięcej z nich dostąpiło tego zaszczytu i mogli reprezentować kraj.
Autor: Paweł Prochowski, Krzysztof Dziadek, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław