Wydarzenia

Magiera: Mecz z dużym ciężarem gatunkowym

2022-02-25 15:10:00
- Nie chcę, żeby piłkarze zastanawiali się, co będzie w przypadku braku zwycięstwa czy trzech punktów, niech to wyrzucą z głowy, przygotują się do meczu i dadzą z siebie to, co najlepsze. - mówi Jacek Magiera na konferencji prasowej przed meczem z Zagłębiem. Spotkanie w niedzielę o godz. 17:30 na Tarczyński Arena Wrocław.
Jacek Magiera: Mówiłem, że Erik Exposito jest jedną i prawie całą drugą nogą w Chinach, że tylko tyle brakuje do transferu, ale ostatecznie Erik do nas wraca. Kluby się dogadały, natomiast były tam sprawy związane z indywidualnymi zapisami, przez które Erik podjął decyzję, że nie decyduje się na transfer i wrócił do Polski. Rozmawiałem z nim. Jestem przekonany, że ostatnie wydarzenia i brak kontaktu z drużyną dużo go kosztowały. Rozmawiał też o tym z rodziną, bliskimi. Trzeba sobie z tą sytuacją poradzić. Erik trenuje z nami dwa dni, był na treningu wczoraj, dzisiaj i będzie jutro. Zna założenia na mecz, ale jak z jego dyspozycją - w tej chwili nie odpowiem, bo nie wiemy. Kadra na mecz będzie znana dopiero po jutrzejszym treningu, 20 osób ma być gotowych. Cieszę się, że Erik jest z nami, bo to zawodnik o określonej marce i jakości, który pomoże Śląskowi w najbliższych miesiącach i być może zapracuje na zdecydowanie lepsze miejsce w swojej karierze niż to, co miało być teraz zrealizowane.

Rozmawiałem z Fabianem Piaseckim, nawet dzisiaj. Fabian jest zawodnikiem Śląska Wrocław, co tutaj więcej mówić - to normalna rywalizacja w sporcie. Każdy chciałby mieć zagwarantowane miejsce w drużynie niezależnie od tego, czy strzela gole, dobrze gra i realizuje założenia. To jest za proste - piłka i świat w ten sposób nie działają, o wszystko trzeba walczyć. W trudnych momentach trzeba podciągnąć rękawy i zasuwać. Wszystko siedzi w głowie i nogach Fabiana. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której pod wpływem emocji my, jako klub, decydujemy się na to, że oddajemy zawodnika do Stali Mielec. Trzeba sobie z tym poradzić, mojej zgody na taki transfer dzisiaj nie ma.

Fabian nie powiedział mi, że chciałby wrócić do Stali Mielec. Ten temat jest w mediach trochę niepotrzebnie poruszany, pojawia się narracja, że mamy złe relacje, a on się źle tutaj czuje. Dla mnie jest to wyssane z palca. Nic do niego nie mam, liczę na niego i chciałbym, żeby realizował i rozwijał się jako piłkarz i był szczęśliwy, tak jak każdy zawodnik od numeru 1 do 39, które mamy w klubie.

W takich sytuacjach, jak teraz, potrzeba kopa i wstrząsu mentalnego. Sytuacje i gole, jakie straciliśmy z Piastem Gliwice, były niedopuszczalne. Nie chcę już do tego wracać. Pracowaliśmy nad odbudową i wiemy, jakiego rodzaju jest to mecz dla dolnośląskiego regionu. Derby to zawsze spotkania, w których gra się nie tylko o wynik, ale i prestiż oraz dominację. Mecz ten ma duży gatunek, zarówno emocjonalny, jak i sportowy. Na 10 ostatnich spotkań 7 zostało przegranych, to jest fakt. Nie chcę od tego w żaden sposób uciekać. Najwyższy czas, by drużyna stanęła na wysokości zadania i wygrała, zdobywając trzy punkty. To jest cel na to spotkanie. Chcemy też odbudować zaufanie kibiców, którzy w ostatnich tygodniach nie mieli radości z wyników, jakie ten zespół osiągał.

Tamás i Poprawa na tę chwilę nie zagrają. W przypadku Tamása nie jest to odnowiony uraz. Na wyrównawczym treningu w niedzielę po spotkaniu z Piastem Gliwice w trakcie akcji podkręcił delikatnie staw kolanowy. To wykluczyło go na tydzień z treningów. Pracuje indywidualnie, ale jego występ jest w niedzielę wykluczony. Nie ma też Konrada Poprawy ze względu na kontuzję.



Rozmawialiśmy z Krzysztofem Mączyńskim na temat refleksji pomeczowej. Zakończyliśmy to już, co dla obu stron jest korzyścią. Pod wpływem emocji mówi się różne rzeczy. Krzysiek wciąż jest młodym człowiekiem  - nie jako piłkarz oczywiście - który bardzo emocjonalnie podchodzi do wielu spraw. Bardzo chce wygrywać i to jest być może jego największych problemem. To pozytywna cecha, w swoim życiu nie lubi „dziadostwa”, a ostatnie mecze i brak zdobyczy punktowej można pod to podciągnąć. Chciał też bronić Szymona Lewkota, który padł ofiarą niepotrzebnych informacji na jego temat. To jest młody chłopak, wrocławianin, który wychował się na tym stadionie i potrzebuje teraz wsparcia, by zaczął grać na miarę swych możliwości. Krzysiek wziął ten ciężar odpowiedzialności na siebie. To doświadczeni piłkarze muszą to robić i Krzysiek jednym z takich zawodników jest. Nie będę się odnosił do jego reakcji. Twittera już nie mam, nie spędzam tam dużo czasu.

Najważniejsze jest to, by ograć Zagłębie. To, w jakim składzie to zrobimy, jest sprawą drugorzędną. Dzisiaj liczą się przede wszystkim trzy punkty. Wczoraj była gra wewnętrzna, normalna jednostka treningowa. Chcieliśmy przepracować i przećwiczyć pewne elementy, które chcemy, by weszły na wyższy poziom, ale też nowe schematy stałych fragmentów gry.

Erik to piłkarz, którego warto wpuścić nawet na 5 minut. Daje dużo jakości, jest piłkarzem, który zrobił ogromny postęp. Oczywiście, że warto go wystawiać, ale czy znajdzie się w dwudziestce? Jeszcze nie wiem, to zależy od wielu rzeczy.

Sytuacja na świecie jest tragiczna. Zawsze będę potępiał tego typu czyny i nie wyobrażam sobie sytuacji, by coś takiego miało się dziać w Polsce. Znam wielu Ukraińców, z którymi mam bardzo dobre kontakty i mogę im tylko współczuć i ich wspierać. Na nas mogą liczyć. To problem globalny, ale największe organizacje i państwa dla dobra całego świata powinny to jak najszybciej zażegnać. Mamy w klubie Valę, która jest odpowiedzialna za magazyn, jest z nami od wielu lat. Bardzo to przeżywa, ma tam rodzinę. My wielu rzeczy też nie wiemy, śpimy spokojnie we Wrocławiu, a tam z samolotów spadają bomby. To niezrozumiałe. Na każdego z nas działa to inaczej, ale na pewno negatywnie.
Jastrzembski

Wyciągniemy z Dennisem Jastrzembskim lekcje z poprzedniego spotkania. Bardzo je przeżył. Miał dzień później urodziny, przyjechali jego rodzice, z którymi następnego dnia się spotkałem. On jest przeambitny i wie, że nie poradził sobie emocjonalnie i sportowo w tym spotkaniu. Pierwszy raz zagrał na pozycji wahadłowego w Śląsku i jak widać nie przygotowaliśmy go do tego na tyle, by zagrał na miarę swoich możliwości. Obaj o tym wiemy. Zabrakło komunikacji z drużyną, ale też proste zachowania, jeśli chodzi o defensywę i zagrywania piłki za jego plecy, nie były na odpowiednim poziomie. Nie skreślam Dennisa jako wahadłowego, mimo że zagrał słaby mecz, trzeba to otwarcie powiedzieć. Uważam, że on zdecydowanie lepiej czuje się w tej chwili na pozycji numer “10”, na której zagrał w Gdańsku i większość meczu w Łęcznej. Jeżeli uznamy, że na innej da więcej drużynie, to tam będzie grał.

Zgodzę się, to może być jedno z najważniejszych spotkań do tej pory. Pamiętam, że jadąc na swój pierwszy mecz Białegostoku mówiło się, że Śląsk nie wygrał tam ileś lat, a my odnieśliśmy zwycięstwo. Potem mówiło się, że Śląsk od lat nie wygrał na stadionie w Lubinie i tam też odnieśliśmy zwycięstwo. Tych spotkań było sporo. Wiemy jednak, że jesteśmy w nieciekawej sytuacji. Brak zdobyczy punktowej wpłynął na morale i pozycję w tabeli.
 
Nigdy nie zakładam w sporcie porażki. Jako sportowiec, osoba wychodząca na boisko, zawsze walczyłem o zwycięstwo. Niezależnie czy byłem zawodnikiem Rakowa Częstochowa czy Legii Warszawa. Te dwa kluby były na innym biegunie niż teraz. Dzisiaj Raków zajmuje 3. miejsce w tabeli, a Legia jest przedostatnia, a wtedy było odwrotnie. W każdym meczu chcemy wygrywać, tak samo jest teraz. Mój przekaz dla drużyny jest taki, żeby w każdym meczu grać, by wygrać. Teraz starcie z Zagłębiem Lubin, oprócz tego, że to derby, jest bardzo istotne ze względu na to, że jesteśmy sąsiadami na dole tabeli.

Nie ma żadnego ultimatum, nie rozmawialiśmy z zarządem na ten temat, ale wiemy, jak jest w sporcie. Zdajemy sobie sprawę, jak jest w sytuacji, gdzie zamiast czerwonych kropek oznaczających zwycięstwa są czarne, którymi oznacza się porażki. To naturalne. Ja biorę odpowiedzialność za to, jak ta drużyna gra, jak punktuje. Oczywiście grają piłkarze, ale ja odpowiadam jako szef tej ekipy.



Powaga sytuacji w sportowej części Śląska jest na tyle duża, że zdajemy sobie z tego sprawę, że Zagłębie w przypadku wygranej może nas wyprzedzić w tabeli. Nie uciekniemy od tego. Inaczej gra się w czubie tabeli, jest pewność siebie, wychodzi się na boisko na innym poziomie niż kiedy jesteśmy w dole tabeli. Jest czarny scenariusz, ale jest też optymistyczny. Wygrywamy dwa najbliższe mecze - z Zagłębiem i Legią Warszawa - i możemy skoczyć o 5-6 pozycji w tabeli. Dzisiaj tak to wygląda, że Śląsk ma siedem punktów straty do szóstego miejsca i cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. Ja jestem zdania, że trzeba patrzeć optymistycznie. Ta zła passa ma się skończyć, ale to zrobimy tylko wtedy, kiedy jako cały zespół, kibice i osoby, które są na stadionie, będziemy iść w jednym kierunku. Dopingiem i pozytywną energią możemy pomóc drużynie. A ten zespół potrzebuje wsparcia kibiców. Czasami kibice też wygrywają mecz, przez doping czy wywieranie presji na przeciwnika. Czasami takie spotkania, które się "przepchnie" dzięki kibicom mogą być podstawą do dużej i pozytywnej serii.

Doszło do rozmów, bo spotkaliśmy się i ze starszyzną, i z zawodnikami wchodzącymi dopiero do zespołu. Każdy jest na innym poziomie jeśli chodzi o rozmowy i odpowiedzialność. Mogę powiedzieć o wsparciu, o rozmowach z zarządem, dyrektorem sportowym, przedstawicielami rady nadzorczej. Jest cały czas wsparcie i wiara, że drużyna wygra. Muszę powiedzieć, że spotykam się pierwszy raz z czymś takim, żeby mieć tyle pozytywnej energii wśród ludzi dookoła, którzy wierzą i liczą na to, że ta drużyna osiągnie, co zakładamy. To mogę otwarcie powiedzieć, dlatego wszystko w nogach i głowach piłkarzy i chyba dzisiaj bardziej w głowach, bo nogi wykonują polecenia głowy.

Patrick Olsen ma być gotowy do gry. To dobry piłkarz i to widzimy na treningach. W grze 11 na 11 widać, że dobrze czuje się z piłką przy nodze i na pewno ten transfer będzie dużą korzyścią dla klubu.

Trudno powiedzieć, które derby w Polsce są najważniejsze, bo dla każdego regionu te mecze są ważne. A atmosfera na trybunach jest kluczem do tego, jak to jest odbierane. Grałem jako piłkarz czy prowadziłem drużyny w derbach Warszawy, Łodzi czy Częstochowy, teraz Dolnego Śląska. To zawsze była walka "na noże", ambicjonalna. Teraz te derby wyglądają nieco inaczej niż kilka czy kilkanaście lat temu, kiedy w zespołach grało więcej ludzi z regionu czy nawet osiedla. Dzisiaj to bardziej rozłożone na obcokrajowców, którzy przyjechali tutaj "na chwilę", zrobić postęp i wyjechać. A kto będzie faworytem? Patrząc przez pryzmat miejsca w tabeli i ostatnich zdobyczy, to nie ma zdecydowanego faworyta. Nie oszukujmy się, że Śląsk nim jest. Korzyścią dla nas jest to, że gramy u siebie, ale ostatnie mecze na własnym boisku przegrywaliśmy i Zagłębie o tym wie. Ale nie chcę o tym za dużo mówić, chcę się skoncentrować na przygotowaniu zespołu do walki, żeby grać mądrze, odpowiedzialnie, z poświęceniem i jednością.

Ja cały czas zdejmuję presję z piłkarzy, jestem spokojny, wierzę w każdego zawodnika Śląska. Wierzę, że ten zespół stać na lepszą zdobycz - patrząc na to, co pokazał w przeszłości. Nie chcę, żeby piłkarze zastanawiali się, co będzie w przypadku braku zwycięstwa czy trzech punktów, niech to wyrzucą z głowy, przygotują się do meczu i dadzą z siebie to, co najlepsze.

Na pewno nie do zaakceptowania są głupie żółte czy czerwone kartki, które osłabią zespół i wyeliminują piłkarzy na kolejne spotkanie. Ale nie można powiedzieć, żeby nie faulować, bo czasami faul taktyczny powoduje to, że można wygrać spotkanie. I tak do tego podchodzę. Każdy chce grać, każdy chce być gotowy i myślę, że zawodnicy są tego świadomi. Odpowiedzialność jest najważniejsza.
Autor: Krzysztof Dziadek, Paweł Prochowski, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław