Wydarzenia

Magiera: Mentalność jest kluczowa

2021-10-15 11:00:00
Na pytania dziennikarzy przed meczem 11. kolejki PKO Ekstraklasy z Rakowem Częstochowa odpowiedział Jacek Magiera, trener Śląska Wrocław.
Jacek Magiera: Mark Tamas nie będzie gotowy, wyjechał do Węgier na konsultację. Ból jest u niego na tyle mocny, że nie pozwala mu funkcjonować tak, jak powinien piłkarz na dużych intensywnościach. Nie będzie też Sebastiana Bergiera, który ostatnio trenował z drużyną 26 lipca. On długo się rehabilitował, a teraz powoli wchodzi w intensywny trening i liczymy, że niedługo będzie do dyspozycji. Do pełni zdrowia wracają Caye Quintana i  Diogo Verdasca, ale jutro nie zagrają. Są jakieś małe infekcje, ale mam nadzieję, że nie wpłynie to na to, że ktoś wypadnie ze składu. Wchodzimy w moment, gdzie pogoda jest zdradliwa i oby nie było kolejnych takich sytuacji.
 
Kuba Iskra zagrał dobry mecz z Niemcami. Był dynamiczny i tego od niego oczekujemy na wahadle. To zawodnik do rozwoju i rywalizacji. Ma cały czas naciskać na bardziej doświadczonych. To młody piłkarz, melodia przyszłości, ale traktujemy go poważnie. Ma szansę być w podstawowym składzie. Nie liczy się czy ktoś jest młody lub stary, tylko kto jest w lepszej dyspozycji. Łukasz Bejger strzelił ładnego gola z San Marino. Zagrał dwa mecze po 90. minut. Po powrocie odbył normalny trening i jest do dyspozycji. Kacper Radkowski zagrał w kadrze U20. Na ten moment rywalizuje o miejsce w kadrze meczowej. Na tę chwilę nie planujemy wystawiać go od początku w meczu z Rakowem.
 
Victor Garcia jest do dyspozycji i normalnie trenuje. Wypadł Mark Tamas, nasz podstawowy zawodnik na pozycji lewego środkowego obrońcy, potem dobrze grał tam Diogo Verdasca, który po meczu z Lechem narzekał na uraz. Do dziś nie odbył treningu z pierwszym zespołem i jego występ jest wykluczony. Możemy zagrać Wojtkiem Gollą, Łukasze Bejgerem lub Dino Stiglecem. To nie jest naturalna pozycja dla tych zawodników, ale tak to wygląda w sporcie. Musimy wybrać najlepszą możliwą jedenastkę. Liczy się dobro drużyny, ona jest najważniejsza.
 
Analizowaliśmy grę Rakowa. Mają bardzo dobrze dysponowany zespół jeśli chodzi o stałe fragmenty. Raków ma dobrych zawodników w powietrzu, jak Niewulis, Gutkovskis, Petrasek i Musiolik. Posiadają wiele wariantów stałych fragmentów i dobrych wykonawców. Obrona przed tym to jedno, ale trzeba też grać w piłkę. Chcemy być skuteczni w swoich działaniach i mieć swoją tożsamość. Pracujemy tu siedem miesięcy i cały czas widzimy progres. Wiemy, że potrzeba kontynuacji. Każdy rozgrywany mecz to szansa na rozwój i na poprawę zachowań taktycznych i psychomotorycznych, czy też mentalność, która jest kluczowa.
 
Krzysztofa Mączyńskiego nie było w Lipsku. Trenuje z drużyną od poniedziałku i jest do dyspozycji.

 
Każdy mecz wzbudza pozytywne emocje. Sport powinien je wzbudzać. Trzy punkty są tak samo ważne, jak w każdym innym spotkaniu. Jestem częstochowianinem. Mieszkałem 3 kilometry od stadionu Rakowa. To był mój drugi dom w wieku 10-17 lat. Spędzałem na tym stadionie 6-7 godzin dziennie, odrabiałem tam prace domowe. Większość z nas było wtedy w zespole szkół zawodowych nr. 3, który nazywaliśmy „collegem” i większość lekcji odbywało się tam. Ten klub jest dla mnie szczególny, tam osiągałem pierwsze sukcesy i ponosiłem pierwsze porażki. Poznawałem swoich mentorów i nauczycieli, którzy przekazywali wartości, jak Zbigniew Dobosz i Gothard Kokott. To wybitne osobowości jeśli chodzi o Częstochowę przez to w jaki sposób potrafili wychowywać sportowców i przekazywać im wiedzę. Nie wyprę się tego, że to dla mnie szczególny klub. Legia i Raków to dla mnie dwa ważne kluby, ale nie stwierdzę, przeciwko któremu z nich mecz jest dla mnie ważniejszy. Pewnie inaczej odbierałbym to, gdybyśmy grali w Częstochowie, a inaczej odbieram gdy wystąpimy przed własną publicznością. Gramy o zwycięstwo i nie ma znaczenia, że jestem wychowankiem Rakowa.
 
Mogę podać słabości Rakowa, ale po co to robić. Każdy zespół przygotowuje się pod mecz. Liczy się dyspozycja dnia i odpowiednie przygotowanie. Wymagamy od drużyny, żeby była zdeterminowana do działania. Każdy zespół ma mocne strony i takie które można rozwijać. Oglądając naszą ligę, wszyscy wiedzą o sobie dużo. Plan na spotkanie jest taki, by okazać się drużyną lepszą w sposób zaplanowany od pierwszej minuty.
 
Mariusz Pawelec jest zawodnikiem drugiego zespołu i asystentem trenera Krzysztofa Wołczka. Korzystamy z niego, gdy jest taka potrzeba. Zapraszamy go na treningi by patrzył, uczył się, ale też dostawał swoją działkę. To młody i zdolny trener. Ma otwarte oczy i chce się rozwijać. Będziemy go zapraszać, jest mile widziany. Chcemy go wprowadzać w piłkę od tej drugiej strony. Jego doświadczenie pozwala mu patrzeć praktycznie, ale musi też patrzeć okiem trenera. Trening wygląda inaczej u zawodnika i u trenera. Na dziś jest przy drugim zespole, ale ma otwartą drogę, by być z nami. Był na ławce podczas meczu z Termaliką, natomiast w kolejnych spotkaniach nie było go już z nami.

Szymon Lewkot nie przegrał meczu z Hapoelem, bo grało jedenastu zawodników. Nie był on też jedynym piłkarzem w meczu z Legią. Wykonał swoją pracę podczas meczu z Lechem, wykonuje ją również w trakcie treningu. Nie dostrzegana jest jego pożyteczność przy wyprowadzaniu piłki, mówi się tylko o stracie przy wyniku 0:4. Jako sztab nie chcemy mu zabraniać gdy w sposób, jaki robi to teraz. Pracujemy nad wachlarzem jego możliwości, bo czasem trzeba wybić piłkę daleko od bramki i mieć spokój. Nie zrzucamy odpowiedzialności na Szymona, bo odpowiedzialność mają wziąć na siebie wszyscy, zwłaszcza ci bardziej doświadczeni zawodnicy. Lewkot wchodzi na piłkę na wysokim poziomie, wymagamy od niego dobrej gry, ale nie zwracajmy uwagi tylko na niego. Cały czas powtarzam, że Szymon może być prawym środkowym obrońcą na wysokim poziomie. Żeby grać musi wygrywać rywalizację na tej pozycji, jak każdy inny.
 
Na każdego takie sytuacje jak błędy, porażki czy zmiany, mają wpływ. Mecz w Poznaniu to kolejna taka sytuacja, w której poznajemy zawodnika i to, jak sobie z tym radzi. Jestem spokojny o Szymona. Ma wsparcie i wiarę w to, co robi. Postawiliśmy na niego, bo niedawno był w 2. lidze, a dziś gra w ekstraklasie. Od niego zależy jak jego droga i kariera będzie wyglądać, czy wejdzie na sam szczyt, czy zadowoli się tym, co ma. Jeśli nie będzie chciał się rozwijać, to zostanie na pewnym poziomie. Widzę w jego zachowaniu duże możliwości rozwoju. Powtarzam jednak - patrzmy też na innych, nie wracajmy do tego, co było. Mamy wpływ tylko na to, co będzie w przyszłości, a to co się wydarzyło ma być dla niego lekcją.
 
Było widać dobrą formę Waldka Soboty w Lipsku. Jesteśmy zadowoleni z tego meczu, który wydarzył się bezpośrednio po porażce z Lechem. Wiedzieliśmy, że to dla nas bardzo potrzebny sprawdzian. Pojechaliśmy do wicemistrza Niemiec, gdzie jeden zawodnik jest droższy od całego zespołu Śląska. Ten wyjazd miał konkretny cel, który został zrealizowany. Oczywiście jest to sparing, nie można go traktować jako meczu o punkty. Cały czas szukamy rozwoju, którego drużyna może doświadczyć w sytuacji meczowej. To bodziec do poprawy gry taktycznej i radzenia sobie w sytuacjach, gdzie trzeba myśleć na dużym zmęczeniu. To jest najważniejsze. Jeśli zachowania na dużym zmęczeniu będą takie same jak na świeżości, to zrobimy progres. Często tłumaczy się, że przerwa reprezentacyjna jest czasem na odpoczynek, ale ci najlepsi w Europie grają wszystko. Chcemy być drużyną powtarzalną i radzącą sobie w takich sytuacjach. Waldek Sobota zagrał niezły mecz, jest do naszej dyspozycji i liczymy na niego. Wiemy, co znaczył kiedyś dla Śląska. Ostatnio po kontuzji grywał mniej, ale jest w dobrej dyspozycji. 
 
Autor: Grzegorz Krawczyk, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław