Nieudane zakończenie

Mariusz Rumak w meczu z Arką zdecydował sie na jedną istotną zmianę w składzie WKS-u. Kamenara między słupkami zastąpił Pawełek, dla którego był to 12. mecz w tym sezonie. Na lewą obronę z kolei wrócił Mariusz Pawelec, który wskoczył w miejsce kontuzjowanego Augusto. 

Początkowa faza spotkania obfitowała w walkę i dość szybko żółtymi kartkami za nadmierną ostrość w grze zostali upomnieni Stjepanović po stronie Śląska oraz Siemaszko po stronie Arki. Nie brakowało również okazji bramkowych, choć nie było ich zbyt wiele. Swoich sił w strzałach z dystansu próbowali Alvarinho i Kokoszka. Za każdym razem jednak Jałocho wychodził z opresji obronną ręką. Goście natomiast byli bliscy strzelenia gola po strzale głową Łukasiewicza, byłego gracza WKS-u, ale piękna paradą popisał się Pawełek. 

Drugą połowę lepiej zaczęła Arka. W pierwszych sekundach na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Kakoko, ale jego strzał nie znalazł drogi do bramki. Piłka jednak kilka minut później wylądowała w siatce, a to za sprawą sprytnie rozegranego rzutu wolnego. Piłka uderzona była na krótki słupek, ta została przedłużona, a w polu karnym najlepiej odnalazł sie Siemaszko, który wbił futbolówkę do siatki. WKS nie otrzasnął się po straconym golu, a już było 0:2. Trzy minuty później bowiem błąd Pawełka wykorzystał Marcjanik, który przelobował naszego golkipera. 

Śląsk jeszcze starał się odrobić straty, ale tego dnia Arkowcy byli lepiej dysponowani i zasłużenie wywożą z Wrocławia 3 punkty. Jest to tym samym pierwsza porażka Śląska z Arką przed własną publicznością. Dla Trójkolorowych był to ostatni mecz w 2016 roku. Piłkarze do gry wracają 12 lutego, a zmierzą się w Płocku z tamtejszą Wisłą.