O dużą stawkę w Płocku

Dla obu ekip poniedziałkowe starcie wydaje się arcyważne. Walka toczyć się będzie bowiem o jak najlepszą sytuację wyjściową do rywalizacji w rundzie finałowej. Zwycięstwo Trójkolorowych sprawi, że na kolejkę przed końcem fazy zasadniczej będę mieli dziesięć punktów przewagi nad strefą spadkową. A to nie byle jaka zaliczka.

 

Można pokusić się o stwierdzenie, że Wisła już teraz gra o życie. Ewentualna porażka ze Śląskiem oznacza, że płocczanie nie odskoczą Zagłębiu i z taką samą liczbą punktów co zamykający tabelę rywale przystąpią do meczu 30. kolejki. A wówczas czeka ich wyjazd do… Sosnowca. 

 

Władze Wisły Płock w ostatnich dniach zdecydowały się na radykalny krok – I trenera Kibu Vicunę zastąpił Leszek Ojrzyński, który po raz pierwszy pokieruje zespołem właśnie w spotkaniu z WKS-em. Trudno zatem przewidzieć, jak zagrają gospodarze, ale piłkarze Śląska są świadomi, że przeciwnicy wyjdą na boisko bardzo zdeterminowani. - Trener Ojrzyński ma swój styl, więc na pewno będziemy na to wyczuleni. Analiza rywala dopiero przed nami, ale na pewno bodziec mentalny będzie u nich widoczny. Musimy być na to przygotowani – mówił w piątek na przedmeczowej konferencji Jakub Łabojko. 

 

Vitezslav Lavička może być pocieszony faktem, że po zawieszaniu za nadmiar żółtych kartek do jego dyspozycji będą Robert Pich i Krzysztof Mączyński. Trener wrocławian wciąż nie będzie mógł jednak skorzystać z kontuzjowanych Łukasza Brozia oraz Mateusza Radeckiego. Jak podkreślał przed meczem, stawka spotkania jest dla wszystkich znana. - Dla nas najważniejsze jest to, jak zaprezentuje się nasza drużyna. Mamy respekt dla Wisły, są w podobnej sytuacji jak my i to będzie bardzo ważny mecz dla obu zespołów. Zmiana trenera rywali nie zmienia naszego celu - jedziemy walczyć o dobry wynik. Każdy punkt w naszej sytuacji jest istotny – zaznaczył czeski szkoleniowiec.