Wydarzenia

Piątkowe gazety o Śląsku Wrocław

2014-08-29 09:33:04
Zapraszamy na piątkowy przegląd artykułów prasowych. Wśród informacji z gazet wybraliśmy te najciekawsze, dotyczące Śląska Wrocław. Wśród nich m.in. wywiad z Sebastianem Milą.

Gazeta Wrocławska - Wraca Pan Piłkarz Madej

 

Jutro piłkarze Śląska podejmą u siebie Górnika Zabrze w ramach siódmej kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Do składu wrocławian przywrócony został bramkarz Wojciech Pawłowski. Początek spotkania o 18. (…) Tymczasem w drużynie Śląska zarówno kibice, jak i sztab szkoleniowy bardzo liczą na słowackiego skrzydłowego Roberta Picha, który może okazać się kluczem do zwycięstwa z liderem. Cieszy również coraz lepsza gra Sebastiana Mili i dobra, równa forma Mariusza Pawełka. (…) Nie zmienia to jednak faktu, że faworytem jutrzejszego meczu będą goście. Trener Pawłowski nie będzie mógł skorzystać z usług kontuzjowanego od początku sezonu Marco Paixao, a także Rafała Grodzickiego i Sebino Plaku. Obaj narzekają na drobne urazy. W poprzednim sezonie Śląsk Wrocław ugrał z Górnikiem zaledwie jeden punkt. Najpierw przegrał w Zabrzu po emocjonującej końcówce 2:3, a potem zremisował u siebie 1:1. Niemniej jednak zabrzanie nie wygrali we Wrocławiu od... 12 lat i nikt we Wrocławiu nie chciałby, aby ta seria zakończyła się jutro. Spotkaniem z Górnikiem Zabrze najmłodsi kibice Śląska kończą wakacje i rozpoczynają nowy rok szkolny, Z tej okazji wrocławski klub, wspólnie z ogólnopolską akcją kibiców kolorujeMY, zaprasza na przepełniony atrakcjami festyn rodzinny, który rozpocznie się o godzinie 16 na Stadionie Wrocław.

 

Przegląd Sportowy - Krówki na bok

 

Słowacki skrzydłowy godnie zastępuje kontuzjowanego Marco Paixao. Robert Pich wyrasta na czołowego piłkarza ekstraklasy. 26-letni zawodnik w sześciu meczach ligowych zdobył już 4 bramki i jest liderem w klasyfikacji strzelców.  - Od początku mojej pracy w Śląsku widziałem w tym piłkarzu duży potencjał. Zindywidualizowaliśmy dla niego treningi motoryczne, a ja skupiałem się na poprawie techniki strzału Picha - tłumaczy Tadeusz Pawłowski. Trener wrocławian ma nieco zastrzeżeń do sposobu odżywiania się Słowaka. Uważa, że powinien pomyśleć o odpowiedniej diecie.  - Muszę wyeliminować kilka mankamentów w grze. Wierzę, że uda się to zrobić jeszcze w tym sezonie i dzięki temu osiągnę życiową formę. Moim zdaniem dobrze się odżywiam. Fakt, lubię krówki, ale z wagą nie mam najmniejszych kłopotów. Może trener żartował? - śmieje się Pich.  W pierwszych miesiącach po: bytu we Wrocławiu Słowak czuł się zagubiony i nic dziwnego, że w rundzie finałowej ekstraklasy był jedynie rezerwowym. - Mam cierpliwość do nowych piłkarzy w zespole. Zwłaszcza, jeśli chodzi o o obcokrajowców. Arsene Wenger każdemu zawodnikowi z zagranicy daje pół roku na aklimatyzację w nowym otoczeniu i ja kieruję się tą samą zasadą - mówi Pawłowski. Szkoleniowiec Śląska śmieje się, że wraz z Pichem do Wrocławia przeprowadził się jego menedżer. - Trener tak nazywa Czecha Lukasa Droppę. Trafiliśmy do Śląska niemal w tym samym okresie i szybko się zaprzyjaźniliśmy. Lukas dużo mi pomagał, a teraz obydwaj przebiliśmy się do wyjściowego składu - opowiada słowacki skrzydłowy. Wspólny język znalazły ze sobą także kobiety piłkarzy, które na mecze zawsze przyjeżdżają razem. Przed meczem z Górnikiem trener wrocławian najwięcej czasu poświęcił analizie gry Roberta Jeża. Słowacki pomocnik zabrzan znów jest w wysokiej formie, ale Pich z pewnością pomoże Pawłowskiemu w znalezieniu recepty na zatrzymanie Jeża. - Spotkaliśmy się w Żylinie, tuż przed wyjazdem Roberta do Polski. Jego forma z początku sezonu mnie nie zaskakuje. Widziałem podczas treningów w Żylinie, co on potrafi - mówi Pich.

 

Przegląd Sportowy - Mila: Bóg i rodzina zafundowali mi wspaniałe życie

 

Zaczniemy od dowcipu. Miliarder stanął na ostatnim piętrze apartamen-towca w Nowym Jorku i przypomniał sobie, jak w szkole nauczycielka zapytała kiedyś, kim chciałby być. „Lumpem spod monopolowego, który nie dba 0jutro, a jego jedynym kłopotem jest zdobycie kolejnej puszki piwa". Po latach został jednym z najbogatszych ludzi świata. „W którym momencie poszło nie tak" - westchnął. A jak jest w pana przypadku? W którym momencie poszło nie tak?

Gdybym wiedział, to nie rozmawialibyśmy we Wrocławiu, tylko za granicą. Mogę gdybać, że kiedyś za wcześnie wyjechałem z Polski, źle wybrałem klub albo mogłem szybciej zrozumieć, co znaczy profesjonalne podejście do treningu. Znamy się kilkanaście lat i przy okazji pierwszego wywiadu nawet bym nie śmiał powiedzieć, że w reprezentacji Polski zadebiutuję w wieku 21 lat, zagram w niej 30 razy, strzelę sześć goli, pojadę na mundial, zostanę kapitanem mistrza Polski, zdobędę Super-puchar kraju, Davidowi Seamanowi strzelę gola na stadionie Manchesteru City, wywalczę mistrzostwo Europy do lat 18 i brązowy medal ME do lat 16. Wszystko to osiągnąłem, choć nigdy nawet nie miałem takich marzeń, wydawało się to tak nieosiągalne. Apetyt rósł w miarę jedzenia, ale nie narzekam. Dostałem tyle, ile mam.

 

Początek miał pan rewelacyjny.  

Ale nigdy nie przepowiadano, że to właśnie Mila podbije świat. Wielkiego talentu nie miałem, do ciężkiej pracy nikt mnie nie zmuszał, ale tytanem też nie byłem. Miałem wielkie szczęście spotykać ludzi, którzy życzyli mi wyłącznie dobrze. Szybko takich rozpoznaję i umiem się odwdzięczyć, pokazać, że się nie mylą. Zaufania nie zawodzę. Nikogo takiego nie spotkałem po wyjeździe do Austrii Wiedeń w 2004 roku, ale nie będę z tego powodu lamentował. Nigdy nie marzyłem o grze w Barcelonie, nie chciałem się oszukiwać.


Sport - Dankowski: Zachara? W czwartek był...

Pamięta pan, co mówiono w drugiej połowie lat 80. o drugiej linii Śląska?
Tak. Że niby lepsza od naszej w Górniku. Nie obrażaliśmy się, choć chyba jednak tacy piłkarze, jak Urban, Matysik, Iwan, Komornicki, Majka czy Warzycha byli lepsi jako formacja od Prusika, Tarasiewicza i Rudego. Górnik miał przede wszystkim drużynę, a inni indywidualności. Śląsk, Legia... Te ostatnie potrafią wygrywać konkretne mecze, ale całość, czyli ligę... jednak drużyna.

(...)

Śląsk jest bliżej Lecha czy Jagiellonii i Łęcznej?
Na pewno Lecha. W składzie wciąż ma kilku byłych mistrzów Polski i reprezentantów. Szczególnie u siebie są groźni, ale skoro nie przegraliśmy na Legii, to na pewno pojedziemy tam grać "naszą" piłkę.

(...)

Śląsk to Mila?
Dużo w tym prawdy. Jeden piłkarz meczu nie wygrywa, ale chyba żadna drużyna z czołówki nie jest tak uzależniona od jednego gracza, jak Śląsk od Mili. Dobry Sebastian, to dobry Śląsk, a ostatnio Mila jest dobry. Prostopadła piłka, stały fragment... Na to trzeba uważać. U nas te akcenty rozkładają się na kilku zawodników, ale z tego powodu nie narzekamy.

 

Fakt - Tadeusz Pawłowski. Mógł zostać legendą Górnika

 

Niewiele brakowało, a Tadeusz Pawłowski (61 l.) nigdy nie grałby w Śląski. Legendarnego piłkarza próbowali podebrać działacze Górnika Zabrze, czyli sobotniego rywala ekipy Tediego. Był rok 1974. 21-letniego Pawłowskiego okrzyknięto jednym z najzdolniejszych młodych piłkarzy w Polsce. Chciał grać na chwałę Śląska. Nic dziwnego, wychował się przecież ulicę od stadionu przy Oporowskiej. Jeden szalony dzień mógł zmienić jego plany. - Siedziałem w domu przy Kruczej i do moich drzwi zapukał nieznajomy człowiek. Powiedział: „Jedź ze mną do Zabrza, bo w przeciwnym razie będę skończony!” - opowiada Faktowi Tedi. Górnik uchodził wówczas za jedną z czołowych drużyn w Polsce, a Pawłowski miał tworzyć duet napastników z Włodzimierzem Lubańskim (67 l.). Młody chłopak zabrał ze sobą żonę i ruszył do Zabrza. - Zawieziono nas prosto do kopalni, gdzie porozmawiałem z klubowymi działaczami. Stamtąd wysłano nas na dwutygodniowe wakacje w Szczyrku. Z żoną mieliśmy zakaz opuszczania luksusowego hotelu, by przypadkiem ktoś z innego klubu nie namówił mnie na zmianę klubu - dodaje trener Śląska. Oferta Śląska nie przypadła do gustu ówczesnym włodarzom klubu Tediego. - Zagłębia Wałbrzych. Działacze grozili Pawłowskiemu rocznym zawieszeniem. Wtedy do akcji wkroczył sekretarz wojewódzki partii. - Mogłem się przenieść jedynie do Śląska. Dla mnie to była świetna wiadomość, bo od dzieciństwa marzyłem o grze w klubie, któremu kibicowałem - mówi trener. Polityczne zagranie umożliwiło Pawłowskiemu transfer do Śląska. Talent piłkarza rozwinął się na dobre i Tedi został najlepszym strzelcem w historii ligowych występów WKS. W sobotę (godz. 18) w roli trenera postara się odebrać punkty swojemu niedoszłemu pracodawcy.

 

Autor: Mateusz Kondrat

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław