Wydarzenia

Poniedziałkowe gazety o Śląsku Wrocław

2015-08-24 09:35:00
Zapraszamy na tradycyjny poranny przegląd prasy. Z dzisiejszych gazet wybraliśmy najciekawsze artykuły dotyczące Śląska Wrocław.

Gazeta Wrocławska - Pawłowski: Nie tacy piłkarze marnowali karne

 

Co to był za mecz! Dwa karne, w tym jeden przestrzelony i trzy poprzeczki. Zabrakło tylko... zwycięstwa. Śląsk Wrocław - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1. Przystępujący do tego meczu w roli faworyta Śląsk chciał zwycięstwem umocnić się w czołówce ekstraklasy po 6. kolejkach. Przynajmniej tak zapowiadał trener Tadeusz Pawłowski na przedmeczowej konferencji. Niestety, wrocławianom nie udało się zrealizować tego celu, choć 100 proc. okazji do strzelenia co najmniej kilku bramek nie brakowało. (…)

 

Wrocławianie rzucili się do odrabiania strat. Najpierw w 53 min Biliński sprawdził wytrzymałość poprzeczki po drugiej stronie boiska, a w 60 min jak długi w szesnastce Zubasa padł Flavio. Tym razem Stefański nie musiał się z nikim konsultować. Ewidentna jedenastka. Poszkodowany za wszelką cenę chciał sam wymierzyć sprawiedliwość. Podbiegł do niego wyznaczony do wykonywania karnych Tom Hateley, jednak Portugalczyk nie chciał oddać piłki. I to był błąd. Futbolówkę po jego strzale na rzut rożny sparował Zubas. (…)

 

- Pod względem piłkarskim byliśmy zespołem co najmniej o klasę lepszym. Nie wygraliśmy, ponieważ zawiodła nas skuteczność. Trzy poprzeczki, niewykorzystane szanse, przestrzelony karny czy sytuacja, w której Kiełb musi podać, a strzela i robi to źle. Tak to już jest w piłce. Legia Warszawa przy tej przewadze zdobywa pięć bramek, a my nie. Decydują niuanse, nad którymi cały czas ciężko pracujemy. Nie przewiduję też żadnej kary dla Flavio. Nie tacy piłkarze mylili się z 11 metrów. Wziął na siebie odpowiedzialność, ale nie udało się - mówił po meczu wyraźnie zdenerwowany Tadeusz Pawłowski.

 

Przegląd Sportowy - Paixao był za bardzo pazerny

 

Portugalczyk jest najwartościowszym piłkarzem Śląska. Ma też największe ambicje. Zawsze chce być najlepszy i często mu się udaje. Jego asysty bywają światowej klasy. Dobrze wie o tym Robert Pich strzelający gole po jego efektownych podaniach niedawno w Szczecinie i teraz w sobotę. Ale Portugalczyk ma też denerwującą przypadłość - jest chorobliwie ambitny. Uparł się, że będzie najlepszym strzelcem ligi, więc nie chce marnować takich okazji jak rzut karny. W meczu z Podbeskidziem sędzia podyktował jedenastkę za faul na nim. Goście chwilę wcześniej wyrównali, złapali oddech, a więc gol na 2:1 byłby dla nich potężnym ciosem. Przy piłce kręciło się kilku graczy, ale Flavio nawet nie chciał słyszeć o innym egzekutorze. 

 

To, że wiosną zmarnował karnego w decydującym momencie serii jedenastek w ćwierćfinale Pucharu Polski z Legią, nie miało dla niego znaczenia, podobnie jak stara zasada, że faulowany zawodnik nie powinien podchodzić do karnego. Strzelił, ale zrobił to źle. Trener Tadeusz Pawłowski na pewno był wściekły, ale zachował się jak wytrawny dyplomata. - Flavio wziął na siebie odpowiedzialność i to szanuję. Nie strzelił, ale nie strzelają lepsi piłkarze. Nie będzie żadnych konsekwencji, choć oczywiście karnego mógł wykonywać Hateley czy Dudu - przyznał szkoleniowiec Śląska, podkreślając, że zespół musi jeszcze ciężej pracować nad skutecznością, w tym także nad wykorzystywaniem jedenastek. A to znak, że Portugalczyka czekają na treningu korepetycje.

 

Sport - Litewska zapora

 

Piłkarze Śląska powiedzą, że mieli ogromnego pecha, bo trzykrotnie trafiali piłką w poprzeczkę. Trudno się z nimi nie zgodzić, chociaż z drugiej strony precyzja jest elementem piłkarskiego rzemiosła. Kilka centymetrów niżej i futbolówka zatrzymałaby się w siatce. Ale kilka centymetrów wyżej spowodowałoby, że piłka poszybowałaby nad poprzeczką na trybuny. Przyjmijmy zatem, że wszystkie owe uderzenia piłkarzy Śląska - w 14 minucie Krzysztofa Danielewicza, w 53 minucie Kamila Bilińskiego i w 80 minucie Dudu Paraiby -byty uderzeniami niecelnymi.  Zespołowi gospodarzy udało się jednak znaleźć sposób na pokonanie litewskiego golkipera bielszczan, Emilijusa Zubasa. Flavio Paixao rzucił piłkę za plecy stoperów Podbeskidzia, Robert Pich ruszył niczym rasowy sprinter i między nogami litewskiego bramkarza posłał futbolówkę do siatki.

 

Przyjezdni wyrównali w nieco kontrowersyjnych okolicznościach. Po dośrodkowaniu w pole karne Śląska piłka trafiła do Roberta Demjana, napastnik gości próbował się z nią obrócić i wtedy nadepnął go Adam Kokoszka. Piłkarz Podbeskidzia runął na murawę, a arbiter po chwili wahania podyktował rzut karny dla bielszczan. - Rzut karny podyktowany przeciwko naszej drużynie był co najmniej dziwny - powiedział nie ukrywając zaskoczenia bramkarz Śląska, Mariusz Pawełek. - Sędzia nie podjął decyzji szybko, myśleliśmy, że będziemy grali dalej. Nie wiem, chyba przekonał go do tego dopiero asystent. To nie była ewidentna „jedenastka".

 

Słowo Sportowe - Remis jak zazwyczaj

 

Od chwili awansu do ekstraklasy latem 2011 roku piłkarze z Bielska-Białej ani razu nie wygrali ze Śląskiem. Ale aż w siedmiu z dziewięciu spotkań rezultat był remisowy. W sobotę remis padł po raz ósmy, chociaż wrocławianie mieli olbrzymią przewagę w posiadaniu piłki, poza tym trzykrotnie trafiali w poprzeczkę i nie wykorzystali rzutu karnego. (…)

 

Wrocławianie dalej atakowali. Statystycznie Śląsk utrzymywał się przy piłce przez 2/3 meczu (66:34 procent). Cóż jednak z tego, skoro poprzeczka bramki strzeżonej przez Zubasa zachowywała się tak, jakby wewnątrz niej był jakiś magnes przyciągający futbolówkę. To właśnie ta część konstrukcji bramki dwukrotnie uratowała Podbeskidzie przed stratą goli po strzałach Bilińskiego (53 minuta) i Dudu (80 minuta). - Szkoda, że dzisiaj nie wygraliśmy, bo dominowaliśmy w meczu i trzy razy obiliśmy poprzeczkę bramki Podbeskidzia. Idziemy w dobrym kierunku i już niedługo szczęście się do nas uśmiechnie. Cieszę się, że dochodzę coraz częściej do sytuacji strzeleckich. Szkoda tylko, że na razie nic nie wpada do bramki rywali. Ciężko pracuję na boisku, miałem swoje okazje w meczu przed tygodniem w Łęcznej, a dzisiaj trafiłem w poprzeczkę. Wierzę, że dzięki ciężkiej pracy na codziennych treningach doczekam się w końcu asysty, a później bramki, do której mam coraz bliżej w tym sezonie - przekonuje Brazylijczyk.

 

Gazeta Wyborcza - Śląsk nieskuteczny

 

Dla Śląska to był mecz z gatunku tych, które trzeba wygrać. Podbeskidzie na starcie sezonu jest obok Górnika Zabrze najsłabszą drużyną w stawce. W obecnych rozgrywkach nie wygrało jeszcze ani razu. Do tego wspólnie z drużyną z Zabrza ma najsłabszą defensywę w lidze (12 straconych bramek po sześciu kolejkach). Ekipa „Górali" zawodzi tak mocno, że w tygodniu poprzedzającym spotkanie ze Śląskiem sporo mówiło się o zwolnieniu trenera Dariusza Kubickiego. Na korzyść wrocławian przemawiała również historia dotychczasowych pojedynków w ekstraklasie, w których zespół z Bielska-Białej nie wygrał jeszcze nigdy.  Śląsk zmotywowany ubiegłotygodniowym zwycięstwem nad Górnikiem Łęczna 3:2 w meczu z Podbeskidziem był więc zdecydowanym faworytem. 

 

I potwierdzał to od pierwszych minut sobotniego spotkania. Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego częściej posiadali piłkę, łatwiej konstruowali akcje i stwarzali sobie więcej strzeleckich okazji. Po raz kolejny okazało się jednak, że Śląsk, choć w tym sezonie gra bardzo ofensywnie, jest dramatycznie nieskuteczny.  Przed tygodniem w spotkaniu w Łęcznej wrocławska drużyna stworzyła sobie aż 25 strzeleckich okazji, oddała 11 celnych strzałów, wykorzystując trzy i wygrywając z Górnikiem. W meczu z Podbeskidziem Śląsk oddał ponad 20 strzałów na bramkę rywala, z czego siedem celnych, ale zdobył tylko jedną bramkę. Za to aż trzykrotnie obił poprzeczkę bramki gości. Blisko trafienia byli Kamil Biliński, Dudu Paraiba i grający w zastępstwie kontuzjowanego ofensywnego pomocnika Petera Grajciara Krzysztof Danielewicz.

 

Fakt - Wzruszył się, a później poczuł ból

 

Mariusz Pawelec (29 l.) w Śląsku Wrocław wystąpił po raz 200. I grał dobrze, kasując wiele akcji rywali pod wrocławską bramką. Pozostał jednak niedosyt, bo musiał opuścić boisko z urazem, a zespół nie zdołał uczcić jego jubileuszu zwycięstwem (remis 1:1 z Podbeskidziem).  - Poczułem lekki ból w łydce, najpierw jeden raz, potem drugi. Niby nic groźnego, ale wolałem nie ryzykować, więc poprosiłem o zmianę - tłumaczy doświadczony obrońca, który od lat jest wierny barwom WKS. 

 

- W takich meczach decydują niuanse. To był głos rozsądku, bo przecież chodziło o końcowy wynik, nawet taki niepozorny uraz, mógł mieć wpływ na przykład na pojedynek biegowy, więc lepiej, że zastąpił mnie Paweł Zieliński - tłumaczy Pawelec. Przed spotkaniem został uhonorowany pamiątkową tablicą. - Bytem naprawdę wzruszony, zwłaszcza wtedy, gdy kibice zaczęli skandować moje nazwisko. To jeszcze bardziej mnie uskrzydliło - tłumaczy obrońca. Jak zwykle nie było dla niego straconych piłek, walczył jak lew, skutecznie uprzykrzając życie szarżującym rywalom. - To byłby dla mnie piękny jubileusz, ale zabrakło zwycięstwa. Jestem jednak pewien, że będziemy wygrywać. Mamy naprawdę duży potencjał, to było przecież widać w tym meczu - ocenia Pawelec.

Autor: Mateusz Kondrat, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław