Wydarzenia

Poniedziałkowy przegląd prasy o Śląsku

2014-10-13 10:00:00
Poniedziałkowy poranek zaczynamy od przeglądu prasy. Z gazet wybraliśmy najciekawsze artykuły o Śląsku Wrocław... albo raczej najciekawsze artykuły o Sebastianie Mili.

Gazeta Wrocławska - Bohater, którego nie było w planach

 

Sebastian Mila to bez wątpienia jeden z bohaterów sobotniego meczu z Niemcami.  Gdy w lutym 2012 roku ostatni raz zagrał w meczu reprezentacji (Polska - Portugalia 0:0 na Stadionie Narodowym), wydawało się, że już wielkiej roli w niej nie odegra. Zresztą wówczas wszedł na boisku dopiero w 89 minucie. Do kadry wrócił po ponad dwóch latach. Na początku września Adam Nawałka powołał go w trybie awaryjnym, gdy na mecz z Gibraltarem wypadł mu Michał Kucharczyk. (…) Dopiero Tadeusz Pawłowski miał tyle odwagi, by wstrząsnąć pomocnikiem. - Początek z Sebastianem był trudny, bo nie jest łatwo uderzyć zawodnika, który jest tak zasłużony dla klubu i tyle z nim wygrał - mówił trener Śląska w programie Cafe Futbol. - Dlaczego mi się to udało? Ja z nim przeprowadziłem prostą, psychologiczną rozmowę. Powiedziałem: Sebastian, ty - obok mnie, Jasia Sybisa, Zygi Garłowskiego czy Ryszarda Tarasiewicza - możesz być największą legendą tego klubu. Zaznaczyłem, żeby tego nie zmarnował i swoją pracą udowodnił, że zasługuje na miano legendy. Teraz swoją grą pokazuje, że jest inteligentnym człowiekiem, bo nie poszedł na wojnę z trenerem. Zresztą ja zawsze miałem respekt przed tym, co osiągnął Sebastian - przyznawał Pawłowski, któremu Mila zawdzięcza swój powrót do świata żywych. Kiedy zatem mówi, że powołanie to przede wszystkim zasługa kolegów z drużyny i trenera, to nie była tylko kurtuazja. Bramka z Niemcami niejako spina jego karierę. Zjednej strony jest gol strzelony Davidowi Seamanowi (wówczas Manchester City) w Pucharze UEFA jeszcze w barwach Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, z drugiej piłka, którą przepuścił Manuel Neuer, bramkarz aktualnych mistrzów świata, uznawany przez wielu za jednego z najlepszych - jeśli nie najlepszego - specjalistę w swoim fachu. Anglik od Niemca jest starszy o 23 lata. To jedno piłkarskie pokolenie.  Na dodatek gol padł na Stadionie Narodowym, na trybunach którego siedziało blisko 60 tys. kibiców. To arena zbudowana właśnie dla takich historycznych zwycięstw. (…) - Jeszcze siedem miesięcy temu musiałem sobie odpowiedzieć na pytanie, czy „ślizgać" się do końca kariery, czy walczyć o to, by utrzymać się na szczycie - przyznał Mila w rozmowie z klubową stroną Śląska. - Decyzja oczywiście była łatwa: w końcu całe życie byłem wojownikiem, ale jej wcielenie w życie kosztowało mnie i moich najbliższych naprawdę wiele wysiłku. Przeszedłem trudną drogę, ale jestem wdzięczny trenerowi Pawłowskiemu za to, że mi ją wskazał i pomógł pokonać. Dzięki niemu oraz kolegom z zespołu, którzy zawsze mnie wspierali, doszedłem do formy pozwalającej na otrzymanie powołania do reprezentacji - stwierdził pomocnik. Przed pierwszym gwizdkiem „Milowy" nieśmiało mówił, że fajnie byłoby wejść na końcówkę, może podejść do jakiegoś rzutu wolnego, tak jak wtedy w Manchesterze.  - Jestem wielkim marzycielem, ale zwykle marzę o rzeczach realnych, a to, co mi się przydarzyło w sobotę, było absolutnie nierealne - stwierdził z uśmiechem.  Nierealne było to też pewnie dla Niemców, którzy... nie mieli Mili w swoich analizach taktycznych. - Czy potrafię wymienić strzelców bramek? Tak. Arkadiusz Milik z Augsburga. Nie z Augsburga? A gdzie on teraz gra? W Ajaksie? A, to nie wiedziałem. Tego drugiego piłkarza nie mieliśmy na kartce. Nie wiem, kim jest - przyznał z rozbrajającą szczerością Thomas Mueller.  Mila udowodnił też, że dla reprezentacji wiek nie ma znaczenia.  - Uczmy się od Niemców. Oni nie patrzą na wiek, ale na to, jak kto gra. Mila był w świetnej formie i trener Nawałka to zauważył, a piłkarz odpłacił mu się golem. To może być też impuls dla innych piłkarzy. Ciężka praca zawsze będzie nagrodzona - powiedział były piłkarz Śląska, a obecnie piłkarski ekspert Waldemar Prusik.  - To przykład dla innych piłkarzy, że nawet w tym wieku można coś dać od siebie i spełniać swoje marzenia. U nas w Polsce niestety utarło się, że mając 30 lat, to już się jest piłkarskim emerytem. Europa myśli zupełnie inaczej - stwierdził natomiast Tadeusz Pawłowski, który przed spotkaniem obstawiał remis i... bramkę Mili! - Pomyliłem się o kilka minut, ale nic nie szkodzi, bo i tak cieszyłem się z tej bramki jak dziecko - uśmiechał się trener Śląska.  - Nie uważam, żebym był bohaterem. Jeśli ktoś zasłużył na takie miano, to cała drużyna i kibice - skromnie powiedział Mila. Jutro mecz ze Szkocją, a on już nie jest opcją rezerwową.

 

Gazeta Wrocławska - Pewna wygrana Śląska w Brzegu. Teraz czas na mecz z Piastem w lidze

 

Nawet bez Sebastiana Mili Śląsk Wrocław łatwo poradził sobie w meczu towarzyskim z KP Brzeg Dolny. Wygrał pewnie 4:0. Wygląda na to, że trener Tadeusz Pawłowski w meczu z Brzegiem Dolnym postanowił sprawdzić taktykę, jaką będzie musiał zastosować w sobotnim ligowym spotkaniu z Piastem Gliwice, w którym pauzować za żółte kartki będzie Lukas Droppa, Za Czecha w drugiej linii zagrał przesunięty tam z defensywy Tomasz Hołota, a w jego miejsce na środku defensywy pojawił się Mariusz Pawelec. Będącego na kadrze Milę zastąpił młody Maciej Pałaszewski.  WKS wyraźnie dominował w całym spotkaniu, już do przerwy prowadząc 2:0 po golach Flavio Paixao i Roberta Picha. Na drugą część wyszła praktycznie nowa jedenastka, nie licząc wspomnianego Pawelca. Na 3:0 wynik podwyższył ładnym strzałem z dystansu Karol  Angielski, a już w samej końcówce wynik ustalił uderzeniem z rzutu wolnego Tom Hateley. - Mecz był bardzo dobry w naszym wykonaniu. Dobrze utrzymywaliśmy się przy piłce, stworzyliśmy sobie dużo okazji bramkowych. To szczególnie ważne w kontekście czekającego nas niebawem meczu pucharowego z występującą w niższej lidze Stalą Stalowa Wola (w Pucharze Polski - przyp. JG). Cieszę się również z trafienia Karola Angielskiego oraz występu Maćka Pałaszewskiego w pierwszej jedenastce - podsumował sparing Tadeusz Pawłowski. Spotkanie i towarzyszące mu atrakcje (m.in, licytacja gadżetów z autografami piłkarzy) miały charakter charytatywny. Celem była pomoc choremu, 7-letniemu Karolkowi.

 

Przegląd Sportowy - Prezent na całe życie

 

Żywy dowód na to, że w futbolu niemożliwe nie istnieje. Każdy dzień, w którym cieszy się graniem w piłką, traktuje jak wygraną na loterii. Miewałem piękne i realistyczne sny, które po przebudzeniu okazywały się tylko... snami. W niedzielę rano przez moment myślałem: „Boże, oby to, co mi się wydaje, że się wydarzyło, było prawdą" - opowiada 32-letni piłkarz, który w sobotę strzelił Niemcom drugiego gola. Jak to w bajkach bywa, tak i ta historia zaczęła się pięknie, później kolorowo nie było. Ale znowu wypiękniało. „Strzelaj młody. Ja powoli schodzę ze sceny, przed tobą wszystko" - rzucił Tomasz Wieszczycki. Była 65. minuta rewanżowego meczu Groclinu z Manchesterem City. Młody zrobił cztery kroki, lewą nogą kopnął piłkę nad murem i zobaczył, że zatrzymuje się dopiero w siatce. Remis 1:1 dał polskiemu klubowi sensacyjny awans, David Seaman - bramkarz MC i reprezentacji Anglii - usiadł bezradnie na tyłku i z niedowierzaniem kręcił głową. Był listopad 2003 roku, Mila ledwo skończył 21 lat i ruszał na podój piłkarskiego świata. Przynajmniej tak mu się wydawało, bo był mistrzem Europy do lat 18, wicemistrzem do 16, miał za sobą debiut w reprezentacji Pawła Janasa.  - Piłka to moje życie. Nigdy nie robiłem niczego innego. Tata był piłkarzem i kiedy tylko okazało się, że jestem „w drodze", powiedział, że będę jego następcą. Zostałem wychowany na piłkarza - wspomina Sebastian, który prawie 20 lat temu wdrapał się do rollerco-astera i nie może z niego wysiąść. - U mnie nigdy nie było stanów pośrednich. Albo bajkowo, albo do d..y - mówi. - Zacząłem słabo, od tego, że nie łapałem się do składu w Bałtyku Koszalin, więc poszedłem do Gdańska. Też na ławkę. Grać zacząłem w Orlenie Płock i tam było super. Po transferze do Grodziska znowu ławka. Ale po kilku miesiącach wywalczyłem miejsce w składzie i zaczęliśmy odnosić sukcesy, błysnęliśmy w Europie. Zagraniczne wyjazdy do Austrii oraz Norwegii to znowu same niepowodzenia. Po trzech latach wróciłem z podkulonym ogonem do ŁKS i było lepiej. W Śląsku też miałem wzloty i upadki. Przeżyłem mistrzostwo Polski i zesłanie do rezerw - opowiada Mila. (…) Przez lata solidnie pracował, by stać się symbolem ligowca-nieudacznika. Lokalnej gwiazdy, która natychmiast była brutalnie sprowadzona na ziemię, kiedy tylko wychyliła nos poza własną zagrodę. W 2008 roku, gdy wrócił do podupadającego ŁKS, długo nie mógł strzelić gola w lidze. Im bardziej chciał i się starał, tym efekt był gorszy, żaden. Jeden z kumpli przekonywał, że na pewno strzeli, bo w słabej polskiej ekstraklasie strzela właściwie każdy, kto chce. I w końcu usłyszał: „Ale ja jestem Sebastian Mila i nie strzelę. Pokażę ci, że nie każdemu się udaje". I rzeczywiście pokazał. (…) Po meczu z Gibraltarem w Faro, w którym nie zagrał ani sekundy, zażartował, że trener Nawałka oszczędzał go na Niemców. Nawet on nie wiedział, jak bardzo się... NIE pomylił. Jak szybko rzeczywistość dogoniła życie.  Nikomu by nie przyszło do głowy, że tok potoczą się losy jasnowłosego chłopaka, który na początku roku miał 10 kg nadwagi. Trener Śląska Tadeusz Pawłowski publicznie tym opowiedział i odebrał Mili opaskę kapitana.  - To dobry człowiek i teraz mogę mu tylko dziękować za to, co dla mnie zrobił. Dzięki niemu odzyskałem formę zrzuciłem zbędne kilogramy. Nigdy nie był niesprawiedliwy, traktował mnie z szacunkiem. Byłem świadomy, że to ja zostanę głównym winowajcą słabej sytuacji Śląska. Ale i to wytrzymałem. Na nikogo się nie obraziłem, postanowiłem się wyzerować i wziąć za siebie - opowiada. Przetrwał najtrudniejsze chwile i zebrał owoce. - Niespodzianką było już samo powołanie. Cieszę się, że trener w ogóle się na to odważył i wziął tak ogromną odpowiedzialność - powiedział po meczu z Niemcami, w którym w 88. minucie kopnął piłkę tak, że najlepszy bramkarz świata Manuel Neuer mógł ją tylko wyciągnąć z siatki. Mila pofrunął do ławki jak na skrzydłach i w geście podziękowania rzucił się w objęcia selekcjonerowi. Rozmawiając z dziennikarzami miał łzy w oczach. - Droga była bardzo kręta i wyboista. Okazało się, że d... mam twardą. Jestem na fali i czy tego chcę, czy nie, to i tak idę do góry! - mówił. Kiedyś były selekcjoner reprezentacji Leo Beenhakker powiedział, że drużyna piłkarska jest jak zespół muzyczny. Pozostaje kapelą jednego przeboju albo produkuje hit za hitem. Do soboty Mila był solistą jednego przeboju, z Manchesteru. 11 października na Stadionie Narodowym zagrał drugi hit. Ale taki, którego nikt nigdy nie zapomni. O strzale, którym pokonał Neuera, będzie opowiadał do końca życia - jak Jan Tomaszewski czy Jan Domarski o meczu na Wembley z 1973 roku- Onieśmiela mnie bycie w gronie tok wybitnych piłkarzy. Nie pasuję do niego - mówi Mila.

 

Przegląd Sportowy - Kwiaty dla trenera Śląska (rozmowa z Tomaszem Hajtą)

 

Taki sukces dodaje skrzydeł na kolejne mecze eliminacyjne? 

Tak było, kiedy wygraliśmy z Ukrainą za czasów trenera Engela, gdy kadra Beenhakkera pokonała Portugalię, oby teraz historia się powtórzyła. Ale to nie tylko historyczne zwycięstwo, patrzę również na podteksty, akcenty tego spotkania. Pierwszy jest taki - popierajmy w Polsce trenerów. Sebastian Mila jeszcze w niedzielę powinien pojechać do swojego trenera Tadeusza Pawłowskiego z kwiatami i podziękować, że dzięki niemu w wieku 32 lat dostał powołanie do reprezentacji. Okazuje się, że szkoleniowiec Śląska, nakazując mu zrzucić kilogramy, odstawiając od zespołu, chciał dla niego dobrze. Słuchajmy trenerów, którzy chcą wyprostować gwiazdy. Taki Mila, ze swoim doświadczeniem, może być nam bardzo potrzebny na Szkocję.

 

Przegląd sportowy - Wychowują nowego Milę

 

Piłkarze Śląska wykorzystali przerwę w rozgrywkach ekstraklasy na sparing z KP Brzeg Dolny (4:0). Pod nieobecność powołanego do kadry Sebastiana Mili w drugiej linii przez 45 minut zagrał 16-letni Maciej Pałaszewski, który jest z pierwszą drużyną od kilkunastu tygodni. To kolejny tak długi sprawdzian nastolatka. Poprzednio zagrał 45 minut przeciwko MKS Oława. W klubie widzą w nim następcę Mili, bo ma dobry przegląd pola i świetne prostopadłe podanie. - Nie biorę go na sparingi dlatego, że jest młody. On gra i będzie występował, bo ma papiery, aby odgrywać w przyszłości poważną rolę w ekstraklasie. Na razie przechodzi trudną adaptację do wymogów, jakie stawiam na zajęciach piłkarzom pierwszej drużyny - mówi trener Śląska Tadeusz Pawłowski. - Celowo jestem powściągliwy, bo jak słyszę opinie ludzi, wołających o wprowadzenie młodzieży do gry w meczach o punkty, to się zastanawiam, czy oni mają świadomość, że dziś jednoczesne wprowadzenie Pałaszewskiego, Dankowskiego czy Angielskiego skończyłoby się spadkiem z ligi. Maciek nie jest gotowy. Ale uważam, że ma w sobie to coś, by być gotowym za 3-4 lata - dodaje trener Śląska.

 

Super Express - Uszczęśliwiłem miliony Polaków (wywiad z Sebastianem Milą)

 

Udało Ci się usnąć po historycznym zwycięstwie nad Niemcami?

Spałem krótko, ale trudno się dziwić, bo emocji było co niemiara i poziom adrenaliny był wysoki. To był wspaniały wieczór, który zapamiętamy na lata. Jestem szczęśliwy, że mogłem moją bramką dać radość milionom Polaków. Wciąż to do mnie nie dociera, że pokonaliśmy mistrzów świata, że zrobiliśmy to po raz pierwszy w historii.

 

(...)

 

Do wygranej dołożyłeś cegiełkę. Wprawdzie zagrałeś niecały kwadrans, ale mimo to zdążyłeś strzelić gola na 2:0. Jakie to uczucie?

Cudowne! Chyba było widać to po mojej reakcji. To była superakcja w wykonaniu Piszczka i Lewandowskiego. Pierwszy zagrał z autu, a drugi wyłożył mi taką piłkę na moją lewą nogę, że nie mogłem tego zmarnować. Po golu byłem tak szczęśliwy, że od razu pobiegłem do ławki, bo chciałem podziękować trenerowi Nawałce za to,że znów jestem w kadrze. Marzyłem, aby z Niemcami zagrać nawet kilka minut. Tego, że strzelę gola i wygramy, zwyczajnie sobie nie wyobrażałem. To była dla mnie abstrakcja. Polska stoczyła heroiczny bój z Niemcami, a ja wcześniej walczyłem o powrót do normalnej dyspozycji.

 

Fakt - Mila będzie jeszcze lepszy

 

Sebastian Mila (32 l.) został bohaterem meczu z Niemcami (2:0). Reprezentant Polski i lider Śląska rozstrzygnął losy meczu. – Będziemy wytrwale pracować, by Sebastian był jeszcze lepszy – mówi Faktowi trener WKS Tadeusz Pawłowski (61 l.).  Mila, który wszedł na boisko w 77. minucie, po pięknym podaniu Roberta Lewandowskiego (26 l.), piłkarz Śląska idealnie kopnął piłkę obok bezradnego Manuela Neuera (28 l.). Klubowy trener Sebastiana, Tadeusz Pawłowski długo pozostawał w wielkiej euforii.  – Widać, że praca, którą Sebastian wykonuje w Śląsku nie idzie na marne. Pokazał ogromny charakter. Jestem pewny, że przy sobie będziemy się wzajemnie rozwijać – dodaje Tedi, który był jednym z tych ludzi, którzy mocno przyczynili się do nagłej zwyżki formy Mili.  – Nad naszym liderem pracowała także dietetyczka oraz cały sztab szkoleniowy. Pozostaje mi wierzyć, że jego wysoka forma przełoży się na kolejne mecze ligowe Śląska. Oglądanie Sebastiana w takiej formie sprawia mi ogromną radość. Zresztą w sobotę, uszczęśliwił on całą Polskę – kończy Pawłowski, który już nie może się doczekać aż powita Milę po następnym meczu eliminacyjnym, tym razem ze Szkocją (wtorek, godz. 20.45).

 

Autor: Mateusz Kondrat

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław