Wydarzenia

Poniedziałkowy przegląd prasy o Śląsku

2015-01-05 10:00:00
Zapraszamy na poniedziałkowy przegląd informacji prasowych o Śląsku Wrocław. Z dzisiejszych gazet wybraliśmy najciekawsze informacje o WKS-ie i sytuacji wokół niego.

Piłka Nożna - Lecimy na Riwierę

 

Nie ma jak Turcja. Praktycznie wszystkie ligowe zespoły biorą kurs na tamtejszą Riwierę, bo stosunkowo niedrogo, a poza tym pogoda gwarantowana. Podobnie jak rywale, bo w tym samym czasie przebywać będzie w Turcji pól piłkarskiej Europy. (…)

 

Śląsk Wrocław

 

Okres świąteczny działacze wykorzystali przede wszystkim na uporządkowanie spraw wewnątrzklubowych. Nowy kontrakt, obowiązujący do czerwca 2016 roku, podpisał trener Tadeusz Pawłowski. - Przedłużenie z nim umowy było zarówno koniecznością, jak i ogromną przyjemnością - powiedział Paweł Żelem, prezes klubu. Nową umowę podpisał także Piotr Cele-ban, co z kolei niezmiernie ucieszyło szkoleniowca Śląska. Nowymi twarzami w kadrze są Bartosz Machaj (pomocnik pozyskany z Miedzi Legnica, brat Mateusza) oraz były reprezentant Słowacji Peter Grajciar. Ten ostatni ma za sobą bogatą karierę klubową, ostatnio jednak występował tylko w drugiej lidze czeskiej. Nie posuwa się, przynajmniej oficjalnie, naprzód kwestia ewentualnego transferu Sebastiana Mili, natomiast w kręgu zainteresowań hiszpańskiej Malagi miał podobno znaleźć się Lukas Droppa. Śląsk nie otrzymał jednak oficjalnej propozycji transferowej według wiedzy na koniec grudnia.

 

Piłka Nożna - Ponad 7 prywatnych Oscarów

 

Powrót Roku: 

 

Sebastian Mila. Po prawdzie to liczący już sporo ponad 30 lat Seba powinien zostać okrzyknięty Odkryciem Roku w Polsce. Tym bardziej że nie został odnaleziony w II lidze, a nawet na zapleczu ekstraklasy bądź w samej T-ME. To przypadek absolutnie bez precedensu w skali światowej, że tak zaawansowany wiekowo piłkarz został na nowo odkryty w reprezentacji kraju. (…)

 

Najlepsi bliźniacy w T-ME: 

 

Flavio i Marco Paixao. W historii futbolu jest całkiem sporo wartych omówienia karier bliźniaków, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że tak na bogato jak obecnie, nigdy wcześniej na polskich boiskach pod tym względem nie było. Przecież Piotr i Paweł Brożkowie nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, zaś Michał i Mateusz Makowie nie bez racji uważani są za wielkie nadzieje naszego futbolu. Tyle że bracia ze Śląska Wrocław pobili w tym roku rywali w tej nietypowej konkurencji na głowę. I to w sytuacji, gdy każdy musiał sobie radzić w pojedynkę - Marco wiosną, zaś Flavio jesienią.

 

Sport - Coś dzieje się po coś...

 

Futbol ma to do siebie, że raz jesteś na górze, raz na dole. Gdy za bardzo zachłyśniesz się szczęściem, że jesteś na szczycie, to po drugiej stronie czeka już równia pochyła. I odwrotnie. Ale Sebastian Mila miał szczęście w życiu, że zawsze miał obok siebie dobrych ludzi. (…)

 

Ok, zacznijmy jednak od rodziców, bez których naturalnie nie byłoby pana na tym świecie, no i nie byłoby też w polskiej piłce Sebastiana Mili.

Moi rodzice zawsze byli moimi najwierniejszymi przyjaciółmi i kibicami, a tata najsurowszym recenzentem i krytykiem moich występów. Teraz już traktuje mnie bardziej po partnersku, ale kiedyś... Pochwal z jego ust praktycznie wcale nie słyszałem. Zawsze chciał, bym grał jeszcze lepiej, więc zawsze mnie za coś tam skrytykował. Zawsze też uważał, że można coś poprawić w mojej grze. Nawet gdy wydawało mi się, że grałem dobrze, to tata studził moją głowę, bo tata już nigdy się nie zmieni w tym dążeniu do doskonałości.

 

Po meczu z Niemcami chyba jednak wszystkie „nie" ojca nie miały racji bytu? Po prostu nie można się było do czegokolwiek przyczepić.

Zawsze najpierw rozmawiam z tatą. Po zwycięstwie nad Niemcami powiedział „było nieźle synu" i ja wiedziałem, że naprawdę było dobrze. „Było nieźle" to standard, wyraz najwyższego podziwu taty. Ale bez rodziców, którzy są moimi największymi przyjaciółmi,nie osiągnąłbym niczego w piłce. Zwłaszcza na początku kariery ich pomoc ratowała mnie przed totalnym zagubieniem się.

 

Teraz i pan jest już odpowiedzialnym ojcem i głową rodziny.  

Bardzo wiele zawdzięczam też Uli. To wspaniała partnerka i cudowna żona. Gdy byłem w dołku z powodu nadmiaru kilogramów, to Ula odwalała czarną robotę dietetyka, który przelicza kalorie, prześwietla jadłospisy, pilnuje godzin posiłków. Poświęcała mnóstwo czasu, bym doszedł do swojej normalnej wagi, ale przede wszystkim wspierała mnie mentalnie. Podnosiła mnie na duchu, tłumacząc „Sebastian, przecież ty grałeś w reprezentacji Polski! Grałeś w wielu dobrych klubach, nie jesteś jakimś tuzinkowym ligowcem. Irytowała się, gdy się poddawałem i mówiłem „nie znoszę tego, nie znoszę siebie, nie chce mi się już męczyć". Tak, Uli zawdzięczam mnóstwo, także ukochaną córeczkę Michalinkę, która za pół roku pójdzie do szkoły.

 

Sport - Zbilansowana dieta

 

Aleksandra Zagrodna, dietetyk z Wrocławia, stała za doprowadzeniem do reprezentacyjnej formy Sebastiana Mili, który miał wcześniej spore problemy Z nadwagą. Sama nie uznaje się za cudotwórczynię i mówi, że redukcja poziomu tkanki tłuszczowej pomocnika Śląska Wrocław to wspólna praca całego zespołu trenerów, sztabu medycznego, a także samego zawodnika. - Najtrudniej było go przekonać, że cały sztab trenerski i medyczny jest zatrudniony w klubie po to, aby mu pomóc. Sebastian ma duże szczęście, że przyszło mu pracować z takim dobrym psychologiem i trenerem, jak Tadeusz Pawłowski, który nie tylko zmotywował go do zmiany, ale wspierał na każdym jej etapie. W mojej działce nie tylko chodziło o zmianę nawyków żywieniowych, ale także zmianę myślenia o jedzeniu w diecie sportowca. Kiedy już dał się przekonać, było łatwiej. Tak jest z każdym sportowcem. Musi zrozumieć, że to dla jego dobra, bo bez tego ani zespół trenerski ani dietetycy nic nie zmienią - wspomina Anna Zagrodna. (…)

 

Przed wyjazdem do domu na przerwę świąteczne -noworoczną dostał specjalne wytyczne i rozpiskę, co mu wolno, a co nie. Pozostali piłkarze Śląska też zostali w ten nietypowy sposób „obdarowani" przez Zagrodną. - Robimy tak co roku. Wcześniej wszyscy przeszli badania diagnostyczne i składu ciała, a po powrocie ich wyniki będą weryfikowane. Jeżeli złamią zasady żywieniowe, sami sobie zaszkodzą. Zwłaszcza że okres przygotowawczy, który zaraz się zacznie, jest bardzo specyficzny, gdyż obciążenia treningowe są duże, a natężenie treningów zwiększone do dwóch lub nawet trzech dziennie. Jeżeli podczas wolnego zawodnicy nie wezmą sobie do serca przygotowanych dla nich indywidualnych planów treningowych lub zaleceń dietetycznych, może się zdarzyć, że okres ten nie przyniesie zamierzonych efektów. A to zaowocuje słabszą formą w rundzie wiosennej - wyjaśniła Zagrodna.

 

Przegląd Sportowy - Mają apetyt na rumuńskiego snajpera

 

Działacze Śląska chcą w zimowym oknie transferowym ściągnąć co najmniej jednego napastnika. To na wypadek, gdyby odszedł Marco Paixao.  Jednym z głównych kandydatów do gry w zespole Tadeusza Pawłowskiego jest napastnik Rapidu Bukareszt Andrei Cio-lacu.  Większość rundy jesiennej piłkarze Śląska grali bez nominalnego napastnika. Rolą fałszywej dziewiątki wymieniali się Sebastian Mila, Mateusz Machaj i Ftavio Paixao. Dopiero w dwóch ostatnich spotkaniach do gry wrócił Marco Paixao (…) Andrei Ciolacu miał rozpocząć testy w Śląsku trzy dni temu, ale niemalże w ostatniej chwili rozpakował walizki i czeka w Rumunii, aż Pawłowski podejmie ostateczną decyzję. Jeśli szkoleniowiec zgodzi się na przyjazd Rumuna, najprawdopodobniej od środy Ciolacu rozpocznie testy sportowe i medyczne. 22-latek to jeden z bardziej utalentowanych piłkarzy w klubie z Bukaresztu. Drużyna, która poprzedni sezon karnie spędziła w II lidze, znów gra w ekstraklasie. Trzykrotny mistrz Rumunii jednak ponownie zmaga się z problemami finansowymi. Część zawodników od ponad trzech miesięcy nie otrzymuje wynagrodzeń, a wśród nich znajduje się także Ciolacu. Z tego powodu działacze Śląska liczą, że piłkarz bez większych problemów rozwiąże kontrakt z winy klubu. 

 

Autor: Mateusz Kondrat

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław