Wydarzenia

Spalone nadzieje

2018-08-05 18:01:00
Czterokrotnie WKS trafiał do siatki Lecha Poznań, ale - z racji pozycji spalonych - żaden gol nie został uznany... W końcówce Kolejorz zdobył bramkę, zgarniając komplet punktów. Śląsk - Lech 0:1.
Jedyną zmianą w wyjściowym składzie Śląska w porównaniu do spotkania w Gdańku było zastąpienie Gąski przez Picha. Na więcej roszad zdecydował się trener Djurdjević, którego Lech ma za sobą 120 minut walki w eliminacjach Ligi Europy. Na szczęście dla lechitów - walki udanej, ponieważ w Poznaniu po hat tricku Gytkjeara pokonali oni Szachtior Soligors 3:1, awansując do III rundy. Do Wrocławia przyjechali więc natchnieni nie tylko kompletem zwycięstw w dwóch pierwszych kolejkach LOTTO Ekstraklasy. Początek meczu należał jednak do Śląska. Wrocławianie odważnie atakowali, często przedostając się z piłką pod pole karne Putnockyego. Konkretów - niestety - nie było.
 
Po 21. min wreszcie piłka trafiła do siatki Kolejorza, ale Chrapek nie mógł się cieszyć z pierwszego gola w sezonie. Sędziowie odgwizdali bowiem spalonego Cholewiaka, który centrował z lewej strony boiska. Poznaniacy nie potrafili odpowiedzieć równie groźną sytuacją, a że Śląsk nieco spuścił z tonu, oglądaliśmy nieco słabszy fragment meczu. WKS ponownie zagroził po strzale Farshada z rzutu wolnego. Irańczyk uderzył zbyt lekko, by móc świętować pierwszą bramkę na polskich boiskach.
 
Zmiana stron nie przyniosła zmiany obrazu gry - wciąż wrocławianie byli stroną przeważającą. Już na początku drugiej połowy mocny uderzył Piech, przenosząc piłkę nad poprzeczką. Brakowało celnych strzałów. A gdy już się trafiły... sędziowie odgwizdywali spalone. Najpierw po trafieniu głową w wykonaniu Piecha, który wykorzystał asystę Farshada, a dwadzieścia minut przed końcem spotkania - po strzale Picha. 
 
Co nie udało się Śląskowi, udało się - niestety - Kolejorzowi. W 83. min gola na wagę zwycięstwa strzelił Portugalczyk Tiba. Chwilę później wyrównał Robak, ale... spalony. Cztery razy piłka w siatce i czterokrotnie chorągiewka arbitra bocznego szła w górę. Trzeba dodać, że za każdym razem była to słuszna decyzja sędziów.
 
Wrocławianie swoją grą zasłużyli dziś nawet na zwycięstwo, jednak to zdecydowanie nie był szczęśliwy dzień podopiecznych trenera Pawłowskiego. Szansa na odbicie sobie pechowej porażki z Lechem w poniedziałek, 13 sierpnia. Wtedy Śląsk zagra w Kielcach z Koroną.

Śląsk Wrocław - Lech Poznań 0:1 (0:0)
Bramki:
0:1 - Tiba 83'

Śląsk: Słowik - Dankowski, Celeban, Golla, Cholewiak - Augusto, Pałaszewski - Farshad, Chrapek (70. Gąska), Pich (85. Radecki) - Piech (63. Robak)
Lech: Putnocky - Orłowski, Rogne, De Marco - Klupś (70. Jóźwiak), Trałka, Tomasik - Radut (55. Cywka), Tiba, Amaral (76. Tomczyk) - Gytkjaer

Żółte kartki: Augusto - Trałka,  Gytkjaer
Sędzia: Daniel Stefański

Widzów: 17 926
Autor: Jędrzej Rybak, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław