Wydarzenia

Środowe gazety o Śląsku Wrocław

2014-09-17 08:54:24
Zapraszamy na przegląd informacji prasowych o Śląsku Wrocław. Najciekawsze doniesienia wybraliśmy z gazet, które w kioskach pojawiły się w środę.

Gazeta Wyborcza - Strzał w okienko

 

Najlepszym ruchem transferowym piłkarskiego Śląska w ostatnich czasach było sprowadzenie trenera Tadeusza Pawłowskiego. Bez wielkich pieniędzy stworzył dobry, widowiskowo grający zespół. Nominację Pawłowskiego na szkoleniowca Śląska wielu obserwatorów przyjęło z dużą rezerwą, chłodno. Narzekano, że przez ostatnie lata pracował w Austrii tylko z młodzieżą, a nie w seniorskim futbolu. Wypominano, iż kilkanaście lat temu efekty jego pracy w Śląsku czy w Polarze Wrocław nie były zachwycające. Optymistycznie nastawiony do życia Pawłowski trafił do Śląska w trudnym momencie. Ale akurat w tym nie ma nic dziwnego, gdyż trenerzy przejmujący zespoły w trakcie sezonu biorą je dlatego, że są w kryzysie, a nie na fali wznoszącej. Jednak we wrocławskim klubie kryzys był poważny i głęboki.  Przede wszystkim panowanie nad zespołem i szatnią utracił trener Stanislav Levy. Często narzekający i raczej pesymistycznie widzący rzeczywistość Czech nie potrafił poradzić sobie z marazmem drużyny. Śląsk grał słabo, gubił punkty i wylądował w dole tabeli.  Osobnym problemem była atmosfera w szatni. Niektórzy sprawiali wrażenie, że już nie mają w sobie wielkiej chęci wygrywania, walczenia o kolejne sukcesy. Po erze wicemistrzostwa, mistrzostwa, Superpucharu i grze w europejskich pucharach nadchodził czas stagnacji. (…) Jednak sprowadzony przez prezesa Pawła Żelema Pawłowski poradził sobie dość szybko opanował kryzys. Wstrząsnął zespołem, a pewnymi decyzjami nawet zaszokował. Głównie odebraniem opaski kapitana Sebastianowi Mili oraz otwartymi wypowiedziami, że pomocnik bardzo się zaniedbał fizycznie i ma ogromną nadwagę. W tej fazie prowadzenia Śląska Pawłowskiemu nie udała się tylko jedna rzecz - nie zdołał wprowadzić zespołu do grupy mistrzowskiej. Jednak w momencie przejęcia zespołu straty punktowe były dość spore i w klubie nie robiono z tego powodu tragedii. Tym bardziej że w grupie spadkowej  Śląsk Pawłowskiego prezentował się rewelacyjnie i gromił rywali. Świetna postawa Śląska w grupie spadkowej jeszcze też nie przekonała niektórych do Pawłowskiego. Za normalną przyjmowali sytuację, iż drużyna, która jeszcze niedawno grała w europejskich pucharach, teraz łatwo ogrywa ligowych słabeuszy. Pracę Pawłowskiego miał zweryfikować nowy sezon. I weryfikuje. Bez najlepszego piłkarza minionego sezonu Marco Paixao, ze znacznie zmienionym składem, bez specjalnych wzmocnień, może poza Celebanem, Śląsk Pawłowskiego nic nie stracił ze swojej jakości. Kontuzja tuż przed sezonem Paixao, gracza którego teoretycznie nie da się zastąpić, wydawała się katastrofą. Ale i z tym Pawłowski na razie sobie nadspodziewanie dobrze radzi. (…) Śląsk Pawłowskiego niedawno efektownie i pewnie wygrał w Białymstoku z Jagiellonią, pokonał liderującego wówczas w tabeli Górnika Zabrze, a teraz rzucił się do gardła faworyzowanej Legii w Warszawie, przegrywając po niezwykle dramatycznym widowisku. Przy Pawłowskim Mila odbudował się fizycznie oraz sportowo i wrócił do dawnej dobrej dyspozycji. W efekcie niespodziewanie otrzymał powołanie do reprezentacji. I co bardzo istotne - o Pawłowskim piłkarze oraz przedstawiciele klubu wypowiadają się pozytywnie nie tylko w oficjalnych rozmowach i wywiadach, ale także nieoficjalnie przyznają, że to świetny trener i dobry człowiek. W Polsce różnie z tym bywa. Czasami zawodnicy oficjalnie chwalą trenera, bo się go boją, ale już za plecami krytykują i narzekają na niego. W Śląsku tego nie ma. (…) Pawłowski bez wielkich pieniędzy zbudował ciekawy zespól. Intrygująca byłaby sytuacja, gdyby Śląsk miał środki na solidne transfery i szkoleniowiec mógłby szukać nie tylko wśród graczy, którzy są do wzięcia za darmo. Ale pozyskanie pieniędzy to już rola właścicieli i prezesów klubu.

 

Fakt - Sybis wreszcie uhonorowany

 

Bez możliwości bycia na treningach Śląska czuję się jak rodzic, któremu zabrano ukochane dziecko - mówi legenda Śląska Janusz Sybis (62 l.). Od kilku dni najlepszy strzelec w dziejach WKS znów jest przy drużynie. Sybis nie pełni żadnej oficjalnej funkcji w sztabie szkoleniowym, ale jest obecny na treningach. W podobnej roli jak Lucjan Brychczy (80 l.) w Legii. Sybis nie ma też papierów trenerskich. Często był traktowany jak piąte koło u wozu, choć dla kibiców jest legendą. (…) Teraz w klubie znowu zdecydowali, że świetny napastnik powinien mieć zgodę na pojawianie się na zajęciach. - Czy komuś się to podoba, czy nie, Janusz jest najlepszym zawodnikiem, jaki kiedykolwiek grał w Śląsku. Do prowadzenia treningu, nawet w roli asystenta, potrzebne jest przygotowanie merytoryczne, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby „Mały” był trochę taką naszą maskotką. Choćby po to, żeby młodzi zawodnicy czuli, że są w klubie, za którym stoi tradycja i historia - mówi trener Tadeusz Pawłowski (61 l.).

 

Fakt - Trenerzy oszczędzają rozgrywającego

 

Sebastian Mila (32 l.) trenował wczoraj indywidualnie. Sztab szkoleniowy Śląska zapewnia, że pomocnik nie jest kontuzjowany, a tylko przemęczony. - Mila wrócił ze zgrupowania kadry w nie najlepszej formie fizycznej. Już przed meczem z Legią był przez dwa dni traktowany ulgowo, żeby nie doszło u niego do kontuzji – zdradza trener Tadeusz Pawłowski (61 l.). W meczu z Koroną (piątek, godz. 18) pomocnik Śląska powinien wystąpić, bo skład ma być taki sam, jak na sobotni mecz z Legią (3:4). Z kolei w meczu o Puchar Polski z Widzewem (wtorek, godz. 20) szansę dostaną zawodnicy, którzy ostatnio grali mniej.

Autor: Mateusz Kondrat

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław