Twierdza nadal stoi! Kapitan za trzy!

Przerwa na mecze reprezentacji nie przyniosła dobrych nowin z obozu Śląska. Poważną kontuzję odniósł Broź, podstawowy defensor wrocławian i bodaj najlepszy prawy obrońca pierwszej rundy PKO Ekstraklasy. Dodając do tego zawieszenie za kartki Łabojki, trener Lavička stanął przed koniecznością znalezienia dwóch zastępców dla wspomnianych graczy. Szkoleniowiec postawił na Dankowskiego oraz Żivulicia. Pozostałe dziewięć nazwisk były takie same jak w ostatnim meczu w Łodzi - przed dwoma tygodniami WKS pokonał ŁKS 1:0, odnosząc trzecie zwycięstwo z rzędu.

 

Na drodze do czwartego kolejnego triumfu stawała Wisła Kraków pod wodzą trenera Skowronka, który przejął zespół po trenerze Stolarczyku i we Wrocławiu prowadził drużynę po raz pierwszy. Chociaż Biała Gwiazda przyjechała do stolicy Dolnego Śląska z bagażem siedmiu kolejnych porażek i jako ostatni zespół w tabeli, w zespole gospodarzy nie było mowy o lekceważeniu przeciwnika. Trójkolorowi mocno zaczęli spotkanie, bowiem już w 1. min przed szansą po błędzie Buchalika stanął Chrapek. Ani jemu, ani Pichowi minutę później trafić do bramki jednak się nie udało i kilka minut później było 1:0, ale dla gości. Sędzia po analizie VAR przyznał wiślakom rzut karny po faulu Golli na Pawłowskim, a "jedenastkę" na gola zamienił Błaszczykowski. Dla byłego gracza Borussii Dortmund była to pierwsza bramka w sezonie.

 

Wrocławianie chcieli jak najszybciej odzyskać prowadzenie. Płacheta pomylił się o kilkanaście centymetrów, po strzale Żivulicia Buchalik sparował piłkę na poprzeczkę, a po uderzeniu Golli futbolówka zatrzepotała w siatce, ale sędziowie odgwizdali pozycję spaloną.. Wisła odpowiedziała strzałem Bashy w poprzeczkę. Gdy wydawało się, że starania WKS-u w pierwszej połowie na nic się zdadzą, znów przypomniał o sobie Golla. Stoper idealnie zachował się pod bramką rywali i strzałem głową doprowadził do wyrównania! Bramka do szatni i drugą połowę rozpoczynaliśmy z wynikiem 1:1!

 

Po zmianie stron wyraźnie było widać, której drużynie bardziej pasuje podział punktów w dzisiejszym spotkaniu. Wisła starała się bronić i sporadycznie wyprowadzać kontry, a Śląsk budował ataki pozycyjne i prowadził grę, często na połowie rywali. Po jednej z takich akcji blisko bramki był Mączyński. Kapitan Śląska, a niegdyś gracz Białej Gwiazdy, kropnął zza pola karnego, a piłka nieznacznie minęła słupek bramki. Z biegiem minut wrocławianom jak gdyby zaczynało brakować pomysłu, by przedrzeć się przez defensywne zasieki rywali. Trener Lavička zareagował na taki stan rzeczy roszadą w składzie - na boisku pojawił się Cholewiak.

 

Wrocławianie w pierwszej połowie wytrwale i cierpliwie atakowali, dążąc do wyrównania i udało im się to za sprawą Golli. W drugiej części gry było podobnie - cierpliwość znów się opłaciła. Dobra akcja Stigleca z Płachetą po lewej stronie, piłka do środka, strzał Chrapka zablokowany, do piłki dopada Mączyński i... kibice na Stadionie Wrocław oszaleli! Gol kapitana dał Śląskowi czwarte zwycięstwo z rzędu i pozycję wicelidera tabeli. A Twierdza Wrocław - ostatni niezdobyty przez rywali bastion w tym sezonie - stoi nadal!

 

Kolejne spotkanie Śląsk rozegra w sobotę, 30 listopada. Przed WKS-em wyjazdowe starcie z mistrzem Polski Piastem Gliwice. Powrót do Wrocławia 8 grudnia na mecz z wicemistrzem - Legią Warszawa.