Wydarzenia

W poniedziałkowych gazetach o Śląsku Wrocław

2015-08-17 09:40:00
Prezentujemy Wam nasz tradycyjny poranny przegląd prasy. Z dzisiejszych gazet wybraliśmy najciekawsze artykuły dotyczące Śląska Wrocław.

Gazeta Wrocławska - Co za gole, co za mecz - od 0:2 do 3:2

 

Śląsk w Łęcznej przegrywał już 0:2, ale oddał ponad 20 strzałów na bramkę i to przyniosło efekt. Gola na 3:2 w ostatnich sekundach strzelił Flavio. Śląsk pierwszy groźny atak przypuścił w 10 min. Peter Grajciar wypatrzył na lewym skrzydle Dudu, aten uderzył mocno, z rotacją i Sergiusz Prusak miał spore problemy z obroną. Po chwili szansę miał Robert Pich, ale jego próba sprzed pola karnego została zablokowana.  Po pięciu minutach na prowadzenie niespodziewanie wyszedł Górnik, który wcześniej miał spore problemy, żeby wymienić płynnie kilka podań. Lewym skrzydłem pobiegł Fedor Cernych, na obiegnięcie ruszył Leandro, którego dośrodkowa-nie tak niefortunnie przeciął Mariusz Pawelec, że skierował piłkę do Przemysława Pitrego, a ten - przy krótkim słupku - zmieścił strzał obok Mariusza Pawełka.  WKS jeszcze nie otrząsnął się po stracie tego gola, a mieliśmy już 0:2. Prawą stroną szarżował wracający do pierwszego składu łęcznian Grzegorz Bonin, no próbował dośrodkować, a wyszedł mu piękny lob, który wylądował za kołnierzem Pawełka. - Gdybym miał 20 lat, to był powiedział, że strzelałem, ale chciałem posłać mocne dośrodkowanie -przyznał w przerwie szczerze przed kamerami Canal+ skrzydłowy. (…)

 

Na całe szczęście pierwsza połowa tego meczu była nieobliczalna, bo kiedy wydawało się, że gospodarze muszą już teraz kontrolować boiskowe wydarzenia, to drużyna Tadeusza Pawłowskiego strzeliła bramkę kontaktową. Prusak za krótko wybił piłkę, a Pich - mało się zastanawiając - zewnętrzną stroną stopy tak przelobował bramkarza, że palce lizać. Za moment mogło być już 2:2 gdy Dudu -z bardzo ostrego kąta z rzutu wolnego - przymierzył w samo okienko, ale bramkarz był czujny.  Po pół godzinie był już jednak remis - 3-4 podania z pierwszej piłki w środku pola sprawiły, że Tomasz Hołota przed szesnastką został sam, uderzył mocno, Prusak odbił pod nogi Kamila Bilińskiego, a ten dopełnił formalności. Co za mecz... A jeszcze gdyby wpadł lob Flavio z 40 min - bramka byłaby z tych „stadiony świata". Zabrakło może kilkudziesięciu centymetrów. (…)

 

W ostatnich minutach niewiele wskazywało na to, że któraś z drużyn trafi jeszcze do siatki. Goście wyglądali lepiej, ale czas uciekał, a oni budowali akcje kolejnymi podaniami. Wydawało się, że braknie im czasu, ale trafili do siatki w ostatnich sekundach! Hołota wpadł w pole karne, podał po przekątnej, obrońcy minęli się z piłką, a nogę dostawił Flavio!  - Kurde, szacunek dla chłopaków. Wróciliśmy z dalekiej podróży. Straciliśmy dwie bramki, ale szybko zareagowaliśmy. A tę bramkę w końcówce dedykujemy Kubie Wrąblowi, który przed rokiem puścił tu gola też w ostatniej minucie - uśmiechał się Mariusz Pawełek. Śląsk wówczas stracił zwycięstwo w samej końcówce, Wrąbel płakał i usiadł po tym spotkaniu na ławce rezerwowych.

 

Gazeta Wyborcza - Kosmiczny mecz Śląska

 

Ładne bramki, pokaz charakteru i zwycięstwo w ostatniej minucie. Tak wyglądał mecz Śląska w Łęcznej wygrany przez wrocławian 3:2. Dla podopiecznych trenera Tadeusza Pawłowskiego było to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w sezonie. Zwycięstwo osiągnięte w okolicznościach niezwykłych.  W końcu ostatni raz Śląsk trzy bramki na wyjeździe strzelił w lutym, kiedy zremisował z Górnikiem Zabrze 3:3. Dwóch trafień za kadencji Pawłowskiego zespół nie odrobił zaś nigdy.  Poprzednio stało się to niemal równo dwa lata temu jeszcze za Stanislava Levego w zremisowanym na wyjeździe meczu z Pogonią Szczecin. By znaleźć spotkanie, w którym wrocławianie nie tylko efektownie wstali z kolan, ale jeszcze zwyciężyli, musimy się cofnąć jeszcze dalej - aż do 21 października 2012 roku. Wówczas Śląsk, jeszcze jako aktualny mistrz Polski, pokonał w Gdańsku Lechię 3:2, choć przegrywał już 0:2. (…)

 

Z kolei w 31. minucie Prusak nie złapał piłki po strzale z dystansu Tomasza Hołoty. Dobitkę skutecznie wykończył Biliński, dla którego było to drugie trafienie w sezonie.  Wychowanek Śląska we Wrocławiu stoi przed nie lada wyzwaniem, bo musi zastąpić Marco Paixao, który odszedł do Sparty Praga. I choć gra zupełnie inaczej niż Portugalczyk, to powolutku mu się to udaje. Polak nie pracuje wprawdzie tak dużo w środku boiska jak Paixao, ale ma niebywałą łatwość w odnajdywaniu się w polu karnym. Gra też dobrze tyłem do bramki, co wrocławianie wykorzystują przy dynamicznych skrzydłowych Robercie Pichu, Flavio Paixao i Jacku Kiełbie. Śląsk w Łęcznej klasę pokazał także już pod koniec meczu. Najpierw wypracował sobie niewielką przewagę, a potem zadał decydujący cios w ostatniej akcji meczu. Flavio Paixao wykorzystał dobre podanie w pole karne od Tomasza Hołoty, dostawił nogę i zapewnił swojej drużynie wygraną.

 

Przegląd Sportowy - Goście uciekli z własnego pogrzebu

 

Pierwsze wyjazdowe ligowe zwycięstwo w sezonie, pierwsza wygrana z Górnikiem w Łęcznej. Śląsk Wrocław zasłużył na trzy punkty, odrabiając dwubramkową stratę. W nagrodę trzy godziny po ostatnim gwizdku sędziego drużyna Tadeusza Pawłowskiego była już we Wrocławiu. - Wyczarterowaliśmy samolot na tą okazję. Zespół był po męczącej podróży w środku tygodnia na mecz Pucharu Polski ze Stomilem w Olsztynie, kolejna kilkugodzinna podróż w tak krótkim czasie mogłaby mocno fizycznie dać się we znaki - mówił po spotkaniu prezes klubu Paweł Żelem. Zawodnicy jeszcze w szatni zjedli posiłek, aby godzinę po zakończeniu spotkania pojechać na lotnisko. (…)

 

Gospodarze mieli ogromne pretensje do sędziego Krzysztofa Jakubika, który ich zdaniem powinien wyrzucić z boiska bramkarza gości Mariusza Pawełka za uderzenie głową Bartosza Śpiączki. Od tego momentu każda decyzja arbitra z Siedlec była mocno krytykowana, głównie przez ławkę rezerwowych oraz Jurija Szatałowa. Szkoleniowiec gospodarzy prowokował sędziego, odwracając się do niego plecami, kiedy ten podszedł go uspokoić. Tymczasem w kontrowersyjnej sytuacji sędzia podjął słuszną decyzję, bowiem Śpiączka symulował. - Nie ma co krytykować arbitra, bo całkiem poprawnie prowadził zawody. I nie mówię tego wyłącznie dlatego, że wygraliśmy mecz - komentował po spotkaniu Pawłowski. - Mamy zajęcia z psychologiem, chłopcy wiedzą, co trzeba robić, aby nie dać się sprowokować ani ponieść emocjom. One nie służą - dodawał trener Śląska.

 

Sport - Radosny futbol

 

W Łęcznej sporo się działo, a tempo spotkania - jak na warunki polskiej ekstraklasy - było zawrotne. Na początku rywali zaskoczył Leandro. Brazylijczyk zagrał piłkę w pole karne gdzie Mariusz Pawelec (…) niefortunnie interweniował. Piłka trafiła pod nogi Przemysława Pitrego, a były as GKS Katowice trafił do siatki. 122 sekundy później Mariusz Pawełek znowu wyciągał piłkę z siatki. Tym razem po centrostrzale Grzegorza Bonina. Skrzydłowy spojrzał w stronę Pitrego. I chciał do niego zagrać, ale wyszedł z tego strzał. Pawełek nie zdążył nawet zareagować. Nikt chyba nie spodziewał się, ze po pierwszych 45 minutach Jurij Szatałow będzie... wściekły. Goście błyskawicznie odrobili bowiem straty, a niewiele brakowało, by schodziliby na przerwę prowadząc. Kolejna kuriozalna bramka padła na 2:1. Prusak bardzo źle wybił piłkę, Robert Pich ją przejął i wpakował do pustej bramki. Przy drugim golu dla Śląska ponownie źle zachował się golkiper, który wypuścił piłkę po uderzeniu Hołoty, a Biliński bezwzględnie to wykorzystał. (…) W drugiej połowie mecz był starciem Śląska z Prusakiem, który spisywał się o klasę lepiej niż w pierwszych 45 minutach. Raz jednak skapitulował. W 94 minucie, w ostatniej akcji meczu, Tomasz Hołota podał piłkę do Paixao, a Portugalczyk z łatwością zdobył gola.

 

Fakt - Ostra amunicja Śląska

 

Piłkarze Tadeusza Pawłowskiego w Łęcznej oddali aż 25 strzałów na bramkę! To się nazywa kanonada strzelecka! Śląsk pokazał w Łęcznej, że w piłce nie ma sytuacji niemożliwych. Mimo że przegrywał już 0:2, to konsekwentnie ostrzeliwał bramkę Górnika i w nagrodę odwrócił losy meczu, zwyciężając 3:2. Sprawdza się recepta trenera Tadeusza Pawłowskiego (62 l.), który wiele razy powtarzał, że brakuje mu dobrych uderzeń na bramkę.

 

- Trzeba to ćwiczyć na treningach. Musimy poprawić celność strzałów i wtedy częściej będziemy cieszyć się z goli - przekonywał szkoleniowiec. (…) We wcześniejszych meczach wrocławianie w kierunku bramki rywala posyłali piłkę znacznie rzadziej - z Legią 14 razy, z Pogonią 10, Termalicą 17 i Lechią 16. Teraz Śląsk zaczął więc zasypywać strzałami przeciwnika, który nie znalazł sposobu, żeby się skutecznie przeciwstawić. - Najważniejsze jednak było to, że potrafiliśmy się podnieść z kolan i zadać cios na wagę zwycięstwa - oceniał Kamil Biliński (28 l.). To był jego kolejny dobry mecz. Na początku sezonu wszyscy czekali aż się odblokuje, wystawił kibiców na próbę cierpliwości, ale wreszcie odpalił - ma już dwa gole w lidze i jeden w pucharach.

Autor: Mateusz Kondrat, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław