Wydarzenia

W środowej prasie o Śląsku Wrocław

2015-07-15 09:25:00
Zapraszamy na tradycyjny poranny przegląd prasy. Z dzisiejszych gazet wybraliśmy najciekawsze artykuły dotyczące Śląska Wrocław i jego zawodników.

Gazeta Wrocławska - Mam żonę i syna, to dużo zmienia

 

Kamil Biliński, nowy-stary piłkarz Śląska, opowiada o swoich ambicjach, negocjacjach ze Śląskiem i wyjaśnia, czy kiedyś lubił chodzić na imprezy.

 

Zapewne zmienił się Pan, od kiedy ostatnio grał w Śląsku. Jaki jest teraz Kamil Biliński?  

Kamil Biliński ma 27 lat, żonę i prawie dwuletniego syna. To dużo zmienia.

 

Pytam o to, bo parę lat temu przylgnęła trochę do Pana łatka imprezowicza.  

Nie chce mi się tego komentować. Jako młody chłopak poszedłem raz czy drugi na miasto, ktoś mnie mógł zobaczyć i łatka została. W ten sposób do każdego może przylgnąć taka opinia, nawet po jednym wyjściu. Ktoś wypije jedno piwo, na które może sobie pozwolić i ludzie powiedzą, że jest pijakiem. Tak to wygląda. Każdy może sobie myśleć w Polsce jak chce, to wolny kraj. Ja się z tym nie zgadzam. To, że jako młody chłopak wyszedłem na dyskotekę, nie oznacza, że szukałem tylko okazji, by się pobawić.

 

(…)

 

Tadeuszowi Pawłowskiemu zachwalał Pana Łukasz Becella, który pamiętał Pana jeszcze z czasów Ryszarda Tarasiewicza.

Trener Łukasz był moim pierwszym szkoleniowcem w Śląsku. Razem z nim pracował też Paweł Barylski. To oni przygotowywali nas do roli przyszłych piłkarzy... Właściwie to zawodników, bo piłkarze to są na tym wyższym poziomie, do którego trzeba dążyć (śmiech). Kiedy pojawiła się informacja, że rozwiązałem kontrakt w Bukareszcie, to jako pierwszy do mnie zadzwonił i powiedział, że chciałby, żebym wrócił i że zrobi wszystko, aby tak się stało. Za chwilę był telefon od trenera Pawłowskiego i tak to się zaczęło nakręcać. Negocjacje były trudne. Musieliśmy ustalić wiele rzeczy, żeby mój powrót tutaj miał sens. No ale do późnych godzin nocnych udało się zakończyć rozmowy (śmiech)

 

Przegląd Sportowy - Są pod wrażeniem drągali

 

Goteborg jest w naszym zasięgu, ale jeśli mamy ich wyrzucić z pucharów, musimy wspiąć się na wyżyny. Oni gonią jak psy, od pierwszej do ostatniej minuty - mówi trener Śląska Tadeusz Pawłowski.  Szkoleniowiec zespołu z Wrocławia był w niedzielę w Szwecji razem z jednym ze swoich asystentów - Łukaszem Czajką. Oglądali na żywo mecz czwartkowego rywala z IFK Norrkoping. To było starcie lidera z wiceliderem ligi szwedzkiej.  - Nasz przeciwnik jest świetnie przygotowany atletycznie i bardzo konsekwentny w tym, co robi na boisku. Skończyło się remisem 0:0, ale kiedy Norrkoping troszkę odpuściło w końcówce, rywale rzucili się na nich, jakby chcieli ich zagryźć - mówi szkoleniowiec Śląska. Wniosków po wyprawie za Bałtyk jest mnóstwo, między innymi jeśli chodzi o stałe fragmenty. - Są strasznie wyrośnięci - przyznaje szkoleniowiec Śląska, który w lidze miał problemy ze zbyt niskim składem. Sytuacja po letnich transferach uległa zdecydowanej poprawie (przyszli wysocy Adam Kokoszka i Jacek Kiełb), ale wciąż nie jest idealnie.

 

Gazeta Wyborcza - Wikingowie przybywają

 

- Trafiliśmy najgorzej, jak mogliśmy - tak Tadeusz Pawłowski, trener Śląska, zareagował na losowanie Ligi Europy. Rywalem Wrocławian w II rundzie będzie IFK Goteborg. Śląsk doświadczenia z drużynami ze Szwecji ma różne. 40 lat temu wrocławski klub po raz pierwszy zagrał w europejskich pucharach. I w pierwszej rundzie Pucharu UEFA trafił właśnie na drużynę z Goteborga, ale GAIS. Jedną z bramek na Stadionie Olimpijskim strzelił wówczas obecny trener Śląska Tadeusz Pawłowski.  Ale trzy lata temu było znacznie gorzej. Po przegranym 1:6 dwumeczu z Helsingborgiem Śląsk odpadł z eliminacji do Ligi Mistrzów.

 

IFK Goteborg to jeden z najbardziej utytułowanych klubów Północnej Europy. Ma aż 18 mistrzostw Szwecji na swoim koncie (najwięcej w kraju, wspólnie z Malmo FF). Jest też jedynym skandynawskim klubem, który triumfował w europejskich pucharach. W1982 r. w finale pokonał 4:0 Hamburger SV, który tydzień później zdobył mistrzostwo Niemiec. Pięć lat później Szwedzi wygrali po raz drugi Puchar UEFA - ze szkockim Dundee United.  Ostatnie lata dla klubu z Goteborga tak świetne już nie były. Ostatni mistrzowski tytuł IFK zdobył osiem lat temu. Później miejsca w środku tabeli przeplatał z walką o europejskie puchary. Dziś oczekiwania w Goteborgu są bardzo wysokie.

 

Fakt - Wie, jak ograć Szwedów

 

Trener Śląska zagrał w meczu Pucharu UEFA ze złamaną kością ręki. Dla trenera Śląska Tadeusza Pawłowskiego (62 l.) pucharowa rywalizacja ze Szwedami z Goeteborga to nie pierwszyzna. 40 lat temu wyeliminował drużynę z tego miasta z Pucharu UEFA. Ale nie IFK, a ich lokalnego rywala - GAIS Goeteborg. W pierwszym meczu wrocławianie, grając bez Pawłowskiego, przegrali w Szwecji 1:2. Tedi nie wystąpił, bo miał złamaną kość łódeczkowatą. W rewanżu był potrzebny.

 

- Zagrałem z gipsem na ręku. Wtedy jeszcze nie było elastycznych opatrunków. Gips został ukryty w długim rękawie - opowiada trener. Fortel się udał. Sędzia się nie zorientował, że jeden z graczy gospodarzy ma pancerną rękę. Śląsk wygrał u siebie 4:2, a obecny trener wrocławian zdobył gola na wagę awansu pięć minut przed końcem. Był to pierwszy mecz Pawłowskiego w pucharach.

Autor: Mateusz Kondrat, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław