Wydarzenia

We wtorkowych gazetach o WKS-ie

2015-08-11 09:20:00
1
Prezentujemy wtorkowy przegląd prasy. Z dzisiejszych gazet wybraliśmy najciekawsze artykuły dotyczące Śląska Wrocław.

Przegląd Sportowy - Wrocławska wersja na ostro

 

Trener Tadeusz Pawłowski uważa, że gra dwójką napastników to oznaka odwagi i braku kompleksów. - Chcemy tak grać, szczególnie z drużynami, które walczą o podium - tłumaczy szkoleniowiec Śląska. Właśnie w taki sposób potraktował ostatnio Lechię Gdańsk. Skończyło się bezbramkowym wynikiem, ale pod bramką rywali gospodarze mieli wyraźną przewagę. - To, że nie strzeliliśmy gola, nie jest efektem źle dobranej taktyki, ale wyłącznie zadziwiającej nieskuteczności. Na pewno będziemy stosować ten ofensywny system również w innych meczach - zapowiada Pawłowski.

 

Nowy pomysł jest jednak przede wszystkim sposobem na zagospodarowanie całego ofensywnego kwartetu: Flavio Paixao, Robert Pich, Jacek Kiełb i Kamil Biliński. Gdy tydzień wcześniej drobny uraz wykluczył z gry Kiełba, szansę wykorzystał grający na „9" Biliński, który strzelił gola Terma-lice Bruk-Bet (2:0). Wydawało się jednak, że gdy były gracz Korony szybko wrócił do zdrowia, któryś z nich musi usiąść na ławce i pełnić rolę dżokera. Tymczasem trener uznał, że skoro wszyscy ofensywni piłkarze są w dobrej formie, skład należy ułożyć tak, by na boisku znalazło się miejsce dla każdego z nich. Postępuje więc podobnie jak Adam Nawałka w reprezentacji Polski. Długo zakładano, że biało-czerwoni nie mogą sobie pozwolić na grę dwoma napastnikami (szczególnie z mocniejszymi rywalami), bo to zbyt ryzykowny wariant narażający drużynę na groźne kontry. Obecny selekcjoner złamał jednak ten stereotyp. W pierwszej linii, obok Roberta Lewandowskiego, postawił na Arkadiusza Milika i już w meczu z Niemcami (2:0) zbierał plony odważnej decyzji. Śląsk jest oczywiście w innej sytuacji kadrowej, ale skoro ma aż czterech niezłych ofensywnych piłkarzy, Pawłowski nie chce osłabiać potencjału drużyny tylko dlatego, że tak nakazuje jakiś schemat taktyczny.

 

Fakt - Kapitan odpocznie, Wrąbel do bramki

 

Wszystko wskazuje na to, że Mariusz Pawełek (34 l.) nie zagra w środę w meczu Pucharu Polski ze Stomilem Olsztyn. Ma go zastąpić młody Jakub Wrąbel (19 l.), dla którego takie występy są jedyną możliwością gry w oficjalnych meczach Śląska.

 

Właśnie taką opcję rozważa trener Tadeusz Pawłowski (62 l.), który musi brać pod uwagę bardzo intensywne tygodnie z meczami i treningami, co było też spowodowane startem Śląska w europejskich pucharach. - Praktycznie nie mieliśmy wakacyjnej przerwy, więc nie było też czasu, by porządnie zaleczyć uraz dłoni, który przytrafił mi się jeszcze w poprzednim sezonie. Doszedłem wówczas do siebie, ale kuracja polegała głównie na leczeniu tabletkami. Dlatego nadal liczę, że znajdzie się trochę czasu, by się tymi mikrourazami zająć - mówi kapitan Śląska, wyraźnie sugerując, że jeśli zabraknie go w składzie na mecz ze Stomilem, to się nie obrazi. - Ale decyzja należy oczywiście do trenera. Jeżeli każe mi grać, zrobię to z wielką ochotą, bo regularny rytm meczowy też ma swoją wartość - deklaruje Pawełek.

 

Gazeta Wyborcza - Strzelecka niemoc Śląska

 

Śląsk w 4. kolejce zremisował z Lechią 0:0, choć bramkowych sytuacji miał bez liku. Dość powiedzieć, że do pustej bramki nie trafił Robert Pich, a Kamil Biliński w sytuacji sam na sam z bramkarzem przyjezdnych Marko Mariciem stawał trzykrotnie.  - Zabrakło bramek, ale tempo było dobre. Mieliśmy wyśmienite okazje, ale nie można z linii strzelać obok bramki, a sytuacje sam na sam należy wykorzystywać - podkreślił trener Śląska Tadeusz Pawłowski, Najbardziej żałował wspomnianej już sytuacji Picha z 73. minuty. - Robertowi zabrakło piłkarskiej inteligencji. Takiej piłki nie wolno strzelać, trzeba tylko dostawić nogę. I mówię to jako zawodnik, który strzelił najwięcej bramek w historii Śląska - podkreślił szkoleniowiec WKS-u. (…)

 

Inna sprawa, że w niedzielne popołudnie doskonale w bramce Lechii radził sobie Marko Marić. Chorwacki golkiper był prawdziwą zmorą Kamila Bilińskiego, który trzykrotnie został przez niego zatrzymany w sytuacji sam na sam. Najlepszą okazję miał w 17. minucie, kiedy przebiegł z piłką przez pół boiska, ale w decydującym momencie zabrakło mu i siły, i precyzji.  - Kamil świetnie wziął na plecy Jakuba Wawrzyniaka, fajnie podciągnął akcję, ustawił sobie piłkę do strzału lewą nogą, jednak uderzył nieczysto - ocenił Pawłowski.  Wychowanek Śląska świetną okazję miał także w drugiej połowie, gdy w polu karnym gości zabawił się z Arielem Borysiukiem, ale strzelił wprost w wybiegającego z bramki Maricia.

Autor: Mateusz Kondrat, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław