Wydarzenia

Wracamy do pucharów!

2015-08-12 09:40:00
Sezon 2015/16 zaczął się dla Śląska bardzo szybko, głównie ze względu na udział w europejskich pucharach. Już we wczesnej fazie tegorocznego grania podopieczni Tadeusza Pawłowskiego byli zmuszeni do występowania co trzy dni, a teraz - nawet pomimo zakończenia przygody z Ligą Europy - do tego powrócą. Dziś WKS rozpoczyna swą przygodę z Pucharem Polski i nie ma zamiaru kończyć jej już na meczu w Olsztynie.

Ubiegłoroczny start w turnieju tysiąca drużyn wypadł dla Śląska dość zadowalająco. Zielono-biało-czerwoni po wyeliminowaniu Widzewa Łódź i Stali Stalowa Wola awansowali do ćwierćfinału rozgrywek, gdzie rozegrali zacięty dwumecz z późniejszym triumfatorem warszawską Legią. Odpadnięcie po rzutach karnych ze stołeczną drużyną ujmy na honorze drużyny Tadeusza Pawłowskiego nie przyniosło, ale we wrocławskim obozie pozostał niedosyt. Trójkolorowi wypełnić go chcą już w tym sezonie.

 

- Rozmawiałem z chłopcami na temat Pucharu Polski i zadałem im pytanie, czy mieli już okazję zagrać na Stadionie Narodowym. To na pewno marzenia każdego zawodnika wystąpić w finale krajowego pucharu i postaramy się je spełnić - zapowiada Tadeusz Pawłowski, który sam po to trofeum sięgał w zielono-biało-czerwonych barwach w 1976 roku.

 

Droga do wspominanego przez trenera finału turnieju tysiąca drużyn może być dla jego drużyny łatwiejsza niż w zeszłym roku. Jeśli zielono-biało-czerwoni uporają się dziś z pierwszoligowym Stomilem Olsztyn czekać ich będzie pojedynek ze zwycięzcą pary Miedź Legnica - Podbeskidzie Bielsko-Biała. Po ewentualnym przejściu tej przeszkody w ćwierćfinale na piłkarzy Śląska może czekać ktoś z czwórki: Zawisza Bydgoszcz, Chrobry Głogów, Stal Stalowa Wola, Piast Gliwice. Na przeciwnika z ekstraklasowego topu drużyna Tadeusza Pawłowskiego może trafić dopiero w półfinale, do którego szansę dotrzeć mają Jagiellonia Białystok, Pogoń Szczecin, Lech Poznań czy Wisła Kraków. Z pogromcą sprzed sezonu Trójkolorowi zmierzą się potencjalnie dopiero w warszawskim finale.

 

Żeby jednak te prognozy wcielić w życie wrocławianie już dziś muszą zdać pierwszy pucharowy sprawdzian. O godz. 19:45 w Olsztynie zmierzą się oni z miejscowym Stomilem, klubem, który co prawda lata świetności ma za sobą, ale ciągle stać go na nieprzyjemną dla naszej drużyny niespodziankę.

 

O olsztyńskim zespole najgłośniej było na początku lat 90. XX wieku, gdy Stomil po raz pierwszy awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej. Do tej pory biało-niebiescy rozegrali w niej 8 sezonów i trzeba przyznać, że nie potrafili jej zwojować. Największym sukcesem najbardziej utytułowanego klubu Warmii i Mazur było bowiem zaledwie 6. lokata w sezonie 1995/96. W Pucharze Polski olsztynianie najdalej dotarli do ćwierćfinału 1998/99 i 2000/01. Rok później, jak na razie bezpowrotnie, spadli z najwyższej klasy rozgrywkowej.

 

O sile Stomilu stanowili niegdyś znani polscy ligowcy. Najbardziej rozpoznawalną postacią wśród nich bez wątpienia był Sylwester Czereszewski, który do dziś pozostaje najskuteczniejszym strzelcem biało-niebieskich w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zawodnik określany jako „Pele z Klewek” w Ekstraklasie (a raczej dawnej I lidze) 17-krotnie wpisywał się na listę strzelców jako zawodnik olsztynian. Zespół z Warmii i Mazur reprezentowali ponadto Jacek Chańko (1 mecz w reprezentacji Polski) i Andrzej Biedrzycki (który rozegrał blisko 200 meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej).

 

Przez lata w Olsztynie nie brakowało również znanych osobistości na ławce trenerskiej. Zasiadał na niej m.in. były rekordzista pod względem występów w ekstraklasie Marek Chojnacki, czy też Bogusław Kaczmarek.

 

W dzisiejszym Stomilu próżno jednak szukać podobnych nazwisk jak te wymienione powyżej. Po spadku z Ekstraklasy olsztynianie zaliczyli bolesną degradację aż do IV ligi. Z niej wydostali się w sezonie 2006/07, po czym ponownie zaczęli piąć się w górę. Od kampanii 2012/13 ich grę możemy oglądać na pierwszoligowych boiskach.

 

W ubiegłym sezonie podopieczni Mirosława Jabłońskiego (trenerem olsztynian jest od lipca 2014 roku) zajęli na drugim froncie 7. lokatę z dorobkiem 49 punktów (awansujące Zagłębie i Termalika uzbierały ich ponad 20 więcej). Na razie, mimo że rozegrane zostały zaledwie dwie ligowe kolejki, zawodnicy Stomilu radzą sobie podobnie. Na inaugurację I ligi drużyna z warmińsko-mazurskiego zwyciężył 1:0 z GKS-em Bełchatów, a tydzień później zremisowała 2:2 z Sandecją Nowy Sącz. Z drugim z tych zespołów mierzyli się zresztą już drugi raz w niewielkim odstępie czasu. Olsztynianie wyeliminowali bowiem biało-czarnych w I rundzie Pucharu Polski zwyciężając u siebie 2:0.

 

Dziś wszyscy w Olsztynie liczą, że podobny wynik uda się powtórzyć w starciu ze Śląskiem. Na wieczorny pojedynek bilety wyprzedano bowiem już znacznie wcześniej i gospodarze spodziewają się kompletu publiczności. Takiego scenariusza nie przewidują jednak podopieczni Tadeusza Pawłowskiego, a sam trener ma świadomość tego, że przeciwnika lekceważyć nie można.

 

- Paweł Barylski oglądał ostatnio mecz Stomilu w Bełchatowie. To doświadczony zespół, który długo gra w prawie niezmienionym składzie i dobrze potrafi operować piłką. Jesteśmy więc przygotowani na to, że nie musi to być dla nas spacer. Najważniejszą rzeczą w pucharach jest przejście dalej. Żeby to zrobić trzeba strzelić bramkę, a może nawet więcej niż jedną. Liczy się końcowy efekt i awans do kolejnej rundy - mówi Tadeusz Pawłowski.

 

Starcie Śląska ze Stomilem Olsztyn już dziś o godz. 19:45. Zapraszamy do śledzenia wyniku tej potyczki razem z naszą relacją live (dostępna: TUTAJ).

Autor: Mateusz Kondrat, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław