Wydarzenia

Wrocławski Tsubasa mówi „Dzień dobry”

2016-04-02 11:00:00
1
Ryota Morioka zdobył wczoraj swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie. I to jaką! Od razu na wagę trzech punktów, w dodatku na stadionie mistrza Polski. Przypominamy nasz tekst o Japończyku, po którym na pewno poznacie go lepiej.

Kocha żonę Ericę i futbol, piłkarską ścieżkę wydeptał mu starszy brat, a po wyjeździe z Japonii najbardziej tęskni za… węgorzem. Ale gulasz też zje ze smakiem. Poznajcie Ryotę Moriokę, nową gwiazdę Śląska Wrocław.


We Wrocławiu Ryotę od razu okrzyknięto „Tsubasą” – na cześć bohatera kultowej japońskiej kreskówki o piłce nożnej z lat 80. – Bardzo mnie to cieszy. To prawdziwy powód do dumy! – śmieje się Japończyk, który z miejsca stał się ulubieńcem kibiców Śląska. Wejście do zespołu miał znakomite – już w pierwszym sparingu z GKS-em Bełchatów strzelił gola. W kolejnym, z Chrobrym Głogów, każdy jego kontakt z piłką wywoływał aplauz na trybunach.  Żaden piłkarz na samym wstępie nie wzbudzał tu w ostatnich latach takiego zainteresowania. – Od pierwszego dnia ludzie pytają mnie o autograf czy wspólne zdjęcie, ale jestem do tego przyzwyczajony. W Kobe wyglądało to bardzo podobnie. O popularności Ryoty w poprzednim klubie niech świadczy fakt, że tuż po jego transferze, do sklepu internetowego Śląska zaczęły wpływać zamówienia na koszulki… z Kraju Kwitnącej Wiśni.

 
 

Polki są bardzo eleganckie

Piłka nożna to, obok żony Erici, bez wątpienia największa miłość wrocławskiego rozgrywającego. Jak sam przyznał, poza futbolem nie ma zbyt wielu zainteresowań. Do realizacji wielkiego marzenia Ryoty przyczynił się jego brat. – Od dziecka pragnąłem zostać piłkarzem. Na początku starszy brat grał w piłkę, z czasem ja także dołączyłem do drużyny i tak to się zaczęło. A potem było 159 spotkań w Vissel Kobe, dwa występy w narodowych barwach i przeprowadzka do Europy.

 

Ryota przyznaje, że przed przyjazdem do Polski niewiele wiedział o naszym kraju. – Słyszałem tylko o Warszawie, w końcu to stolica. I oczywiście wiem, kim jest Robert Lewandowski. Morioka trafił na szczęście nie do klubu ze stolicy państwa, a Dolnego Śląska. Wrocław zachwycił już wielu obcokrajowców i nie inaczej było z naszym zawodnikiem. – To bardzo europejskie miasto, ze wspaniałą architekturą. Największe wrażenie zrobiły na mnie zabytkowe budynki, których jest tu bardzo wiele. No i mamy niesamowity stadion! Ryota nie omieszkał pochwalić się w mediach społecznościowych zdjęciem swojego nowego miejsca pracy. Fotografia podświetlonego na czerwono Stadionu Wrocław zdobyła blisko 1000 polubień i 500 retweetów na Twitterze.

 

Wrocław to jednak nie tylko architektura i stadion. – Nie wiem, czy mogę mówić szczerze, bo Erica słucha, ale polskie kobiety są naprawdę piękne. Są stylowe i bardzo eleganckie – komplementuje. Żona piłkarza na szczęście nie wygląda na obrażoną. – W Polsce jest też wielu przystojnych mężczyzn! – dodaje.



 

Gulasz czy węgorz?

- Po wyjeździe z Japonii najbardziej tęsknie za… węgorzem – zaskakuje Ryota. Wśród jego ulubionych dań obok typowego w jego rodzinnym kraju sushi, znajdziemy właśnie pieczonego węgorza i wołowinę z Kobe. Polska kuchnia? – Najbardziej smakował mi gulasz i pierogi. Jedliśmy też taką zupę podaną w chlebie, również była smaczna, ale… - nazwy „żurek” przypomnieć się nie udało. Nic dziwnego, język polski stanowi nie lada wyzwanie. – Zaskoczyło mnie, że jest aż tak trudny.

 

Gdy rozmawialiśmy z Lashą Dvalim, także nową twarzą w szatni Śląska, Gruzin przyznał, że choć w jego kraju robi się jedno z najlepszych win na świecie, on sam nie lubi alkoholu. – Ze mną jest podobnie – wyznaje Morioka – czy to japońska sake, czy polska wódka – nie lubię i nie piję alkoholu. Niedawno Erica spróbowała piwa, które jej posmakowało, więc to ją trzeba pytać o takie rzeczy – śmieje się wrocławski Tsubasa. –  W wolnym czasie wyciągam Ryotę na zakupy do miasta. Ale on nie jest typem domatora, lubi ze mną wychodzić – zaznacza Erica.

 

 Ale oni skaczą!

Poza piłką nożną rozgrywający WKS-u nie ma innych dyscyplin, które śledziłby tak wnikliwie. – Słyszałem, że w Polsce piłka ręczna stoi na światowym poziomie. Musiałem więc zobaczyć jakiś mecz i rzeczywiście, jestem pod wrażeniem. Byłem zaskoczony przede wszystkim tym, jak wysoko potrafią skakać. Gdy Ryota przyleciał do Wrocławia, w Polsce trwały jeszcze mistrzostwa Europy piłkarzy ręcznych. Nasz zawodnik szczypiornistą jednak nie zostanie – dla niego liczy się tylko futbol.

 

Mistrzostwo Japonii nie dla Śląska

Poziom Ekstraklasy, jak nietrudno się domyślić, nie zrobił na Morioce wielkiego wrażenia. Liga japońska uchodzi za zdecydowanie lepszą. Największe gwiazdy otrzymują kontrakty, na jakie czołowe polskie kluby nie mogą sobie jeszcze pozwolić. – Japońska piłka opiera się głównie na szybkości i technice. Tutaj zawodnicy są lepiej zbudowani, gra się bardziej siłowo. A jak WKS poradziłby sobie w ojczyźnie samurajów? – Patrząc na ostatnie spotkania… Śląsk na pewno nie zostałby mistrzem Japonii – odpowiada dyplomatycznie. Nowa nabytek zielono-biało-czerwonych nie ukrywa, że nie jest do końca zadowolony z tego, co do tej pory pokazał na naszych boiskach. – Bardzo się starałem, ale póki co nie mam wystarczająco dobrej kondycji. W ostatnich minutach brakowało mi już trochę energii. Dlatego pracuję teraz głównie nad wytrzymałością i zwiększeniem masy mięśniowej – tłumaczy.

 

 Wzór Iniesta

Pytany o piłkarski wzór Japończyk bez wahania odpowiada: Anders Iniesta. Z kolei najlepszym obecnie piłkarzem świata jest według mnie jego kolega z drużyny - Leo Messi. Kto wie, być może Morioce przyjdzie kiedyś zagrać w Hiszpanii i uczyć się tamtejszego języka, na razie jednak poznaje polskie słówka. – Na początku nauczyłem się kilku podstawowych zwrotów: „Dzień dobry”, „Cześć” - wylicza po polsku - i jeszcze:  „Dziękuję”, „Dobranoc”.

Autor: Tomasz Szozda, Jędrzej Rybak, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław