Wydarzenia

Wtorkowe gazety o Śląsku Wrocław

2014-11-18 09:30:00
Drugi dzień tygodnia zaczynamy tradycyjnie od przeglądu prasy. Z dzisiejszych gazet wybraliśmy najciekawsze artykuły dotyczące Śląska Wrocław i zawodników reprezentujących jego barwy.

Przegląd Sportowy - Mila wspomnień

 

Mknęły po szynach niebieskie tramwaje. Przez Sępolno, Zalesie i Krzyki... Dobrze pamiętam ważne mecze Śląska z Tadeuszem Pawłowskim na Stadionie Olimpijskim i te mniej ważne przy Oporowskiej. Dzięki Pawłowskiemu Polska ma dzisiaj Milę. Jeśli dziś wtorek, to będziemy z Sebastianem na trzecim z wrocławskich stadionów - najnowocześniejszym i do tej pory rażąco pustym. Dziś ma być komplet. Tu Wrocław po raz pierwszy zobaczy tego pupila w reprezentacyjnej koszulce. Podziękuje jemu i kolegom za 10 pkt. Los tak chciał. Mecz ze Szwajcarią zaplanowano w stolicy Dolnego Śląska, zanim ktokolwiek mógł pomyśleć o fecie po spotkaniu z Gruzją. A co dopiero o powitaniu miejscowego idola, którego kariera jeszcze rok temu miała skończyć się po cichu na krajowym podwórku. Koleje losu Mili to powtórzenie drogi drużyny Adama Nawałki. Rok temu o tej porze zmierzyła się w tym samym miejscu ze Słowacją i przegrała z kretesem. Gwizdano na wszystkich, łącznie z trenerem. A piłkarz napisał na TT, że warto rozważyć objęcie tysięcy widzów zakazem stadionowym. Nigdy nie mów nigdy, nigdy nie gwiżdż na reprezentację i nigdy pochopnie nie pisz źle o selekcjonerze. Ilu było po Słowacji zwolenników Nawałki, no ilu? Dziś nikt nie przyzna się do niewiary. Sam patrzyłem na wyjazd do Gruzji w kategoriach ciemnej nocy listopadowej. A piszę o kadrze od 30 lat... (…) Martwi też i zastanawia, że gramy dopiero po odpoczynku w szatni. Do przerwy szukamy swojej tożsamości. Od Gibraltaru do Gruzji było niewesoło przez 45-47 minut. Kelnerzy byli zbyt onieśmieleni, Niemcy zapomnieli, jak to się robi, Szkoci co swoje wykorzystali, a Gruzini nie trafiali nawet w 20. rząd na trybunach. Nie strzelamy goli do szatni, ale strzelamy gole... z szatni. Nie można napisać, że z niczego, bo da się zauważyć, że odrzucono teorię Franciszka Smudy o bezsensie ćwiczenia stałych fragmentów. Mamy podania ze stojącej piłki, po których także obrońcy skaczą wyżej od rywali i pokonują bramkarza.  A propos bramkarza. Mam wciąż przed oczyma piękny strzał Liama Walkera z Gibraltaru, po którym Manuel Neuer o mały włos nie przestał być bohaterem przed swoim domem. Niedużo zabrakło. No, a jeśli nie Walker, to może zrobi to Mila w meczu rewanżowym z mistrzami świata. I padnie gol „stadiony Francji"...

 

Przegląd Sportowy - Hiszpania czy Turcja?

 

Władze klubu są w trakcie ostatecznego ustalania planów przygotowań na przerwę zimową. Wiadomo, że drużyna trenera Tadeusza Pawłowskiego pojedzie na jedno zgrupowanie zagraniczne. Rozważane są dwie lokalizacje: Hiszpania i Turcja.

 

Piłka Nożna - O Levy'ego do... Lewego, czyli przypadki Seby

 

Sebastian Mila ma dziś status jednego z przywódców kadry narodowej, który sam sobie, nie bawiąc się w eufemizmy, wykopał i wystrzelał. Na początku roku wydawało się jednak, że lider Śląska Wrocław jest już skończony. No, może nie wszystkim, ale znaleźli się również i tacy, którym właśnie tak się wydawało. Nie dość, że Seba był zapuszczony, o czym świadczyła naprawdę duża jak na sportowca nadwaga, to na dodatek poprzednie władze dolnośląskiego klubu zostały poinformowane, iż doświadczony pomocnik należy do czołowych rozgrywających w... grupie bankietowej, którą zawzięcie zaczął tropić Stanislav Levy. Co (i kogo) wytropił były szkoleniowiec, a czego (i kogo) nie wytropił, pewnie już nigdy się nie dowiemy, poza sporem pozostają natomiast plany, które miał względem Seby zdymisjonowany na początku wiosennej tury rozgrywek Czech. Były jednoznaczne, mianowicie Mila miał karnie zostać odsunięty od pierwszego zespołu i być wykluczonym z wylotu na zgrupowanie do Turcji. Sympatyczny Stanislav był nieugięty do tego stopnia, że nawet miał wypisać już skład kadry na obóz bez ówczesnego kapitana Śląska. I podobno dopiero w dzień odlotu - określając kolokwialnie - rura Levy'emu miała zmięknąć. A wychowawczo-dyscyplinujące plany wobec ponad 30-letniego piłkarza odłożone zostały ad acta. (…) Dzięki temu, że Levy jedynie go postraszył i nie wdrożył starannie przygotowanej machiny, która miała zapoczątkować proces rozstania zawodnika ze Śląskiem, piłkarz - choć wcale nie jest absolwentem, technikum kolejowego - wrócił na właściwe tory. Najpierw odbudował się pod okiem Tadeusza Pawłowskiego, odzyskał nienaganną sylwetkę i cudowne czucie piłki w lewej nodze. Potem przekonał do siebie selekcjonera, a na koniec zachwycił w aż trzech meczach eliminacji Euro 2016. I dzięki temu posiłki może jadać podczas pobytu na kadrze przy stoliku Lewego, ale już zupełnie innego - Roberta.

 

Super Express - Nie jestem taki kiepski

 

Nie ma tatuaży, wakacje spędza nad Bałtykiem i w polskich górach. Uwielbia łowić ryby, co jest dla niego rodzajem terapii. Przepada za pizzą, nie znosi pomidorówki z ryżem. Jest fanem boksu i tenisa, w którym najbardziej ceni Rogera Federera. „Super Express" ujawnia sekrety reprezentanta Polski Sebastiana Mili (32 l.), bohatera eliminacji Euro 2016, który strzelił po golu Niemcom i Gruzinom. Pasją reprezentanta Polski jest wędkarstwo. Uroki tego hobby otworzył przed nim Tomasz Wieszczycki, z którym grał w Dyskobolii Grodzisk Wlkp. - „Wieszczu" był moim nauczycielem i sprawił, że polubiłem łowienie ryb - opowiada Mila. - Choć i jemu nieraz brakowało do mnie cierpliwości, gdy po kilka razy pytałem, jak mam zrobić wiązanie. Zawsze raz w roku wspólnie wyjeżdżamy na Mazury. Wypady na ryby traktuję jako formę terapii, wyciszenia się. To mnie relaksuje. Nie jeżdżę tam po rekordy. Choć złowiłem nawet karpia, który ważył 6 kg. Nad wodą trzeba być cierpliwym, a ja przecież nie potrafię usiedzieć w jednym miejscu i ciągle mnie nosi (śmiech). W domu mam sześć wędek, ale używam tylko trzech. Kiedyś było tak, że jako prezent dostawałem coś związanego z wędkarstwem - przyznaje. (…) Zanim Mila postawił na piłkę, trenował karate. - To był mój pomysł, ale ćwiczyłem może z pięć razy - przypomina. - Zrezygnowałem, bo zajęcia pokrywały się z treningami piłkarskimi. Teraz bardzo lubię oglądać boks: szczególnie gdy walczą Polacy. Co ciekawe, nigdy nie widziałem na żywo żadnej walki. (…) Kadrowicz Nawałki jest osobą przesądną. - I to nawet bardzo przesądną! - dodaje. - Zawsze zakładam lewą getrę i lewy but. W dniu meczu zawsze jem to samo. Poza tym lubię pomidorówkę, ale tylko z makaronem, bo jak będzie z ryżem, to po nią nie sięgnę. Uwielbiam pizzę, ale mogę ją jeść tylko podczas urlopu. Teraz nie mogę, bo jestem na diecie. (…) Piłkarz ma duży dystans do siebie. Nie obraża się, nawet gdy jest porównywany do filmowego Waldka Kiepskiego.  - Nie mam z tym problemu, sprawia mi to radość - twierdzi. - Jak ktoś ma pretensje o to, jak wyglądam, to odpowiadam żartobliwie: proszę się zgłosić do moich rodziców. Niektórzy mówią, że jestem gadułą. Nie wiem, skąd mi się to wzięło. Przecież w szkole byłem taki spokojny i małomówny - kończy ze śmiechem Mila.

 

Fakt - W Śląsku jak w zachodnim klubie

 

Monitorowanie treningów, zaawansowana obserwacja rywala, indywidualne podejście do każdego piłkarza - to klucz do sukcesu Śląska. - Dobra gra Śląska to wynik bardzo wielu niuansów, które pojedynczo nie robią różnicy, ale złożone już robią - mówi trener Tadeusz Pawłowski (61 l.), którego sztab szkoleniowy pracuje według zachodnich wzorców. Ekipa Śląska walkę z rywalami zaczyna przed meczem. Asystent „Tediego" Łukasz Becella (35 l.) nie idzie do szatni, tylko na trybuny, by podglądać rozgrzewkę rywali. - W trakcie meczu też siedzi wysoko. Z góry trybun może szybciej zauważyć niuanse, które zza linii autowej trudniej zaobserwować. Wysyła swoje spostrzeżenia na ławkę przez SMS. Próbowaliśmy komunikować go z ławką zestawem głośnomówiącym, ale nie bardzo to się sprawdzało. Są zakłócenia, poza tym słychać, o czym mówimy. Może będziemy ten system jeszcze dopracowywać - ujawnia Pawłowski. „Tedi" wprowadził też zwyczaj nagrywania treningów na wideo. - Dzięki temu lepiej widzimy, kto jak wykonuje ćwiczenia i co powinien poprawić. W Austrii, gdzie wcześniej pracowałem w akademii młodzieżowej, to standard. I to nie jedną kamerą, a czterema. Bywa też, że dwunastoma - dodaje trener Śląska.

Autor: Mateusz Kondrat

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław