Wygrali na spokojne Święta!
Ostatni mecz w roku 2015 piłkarze Śląska rozpoczęli z kosmetycznymi zmianami w podstawowym składzie. Na lewą obronę wrócił Dudu Paraiba, a w miejsce tracącego w ten sposób plac gry Kamila Dankowskiego na murawie pojawił się Jacek Kiełb. Ponadto w środku pomocy znalazło się miejsce dla Petera Grajciara, który zastąpił nieobecnego pod Klimczokiem Toma Hateleya. Nadal do gry na mecz z Podbeskidziem nie był Mariusz Pawełek, ale za to na ławce pojawił się kontuzjowany do niedawna Mariusz Pawelec.
Spotkanie rozpoczęło się w niezłym tempie, a za prowadzenie gry wzięli się podopieczni Romualda Szukiełowicza. Już w 3. minucie prowadzenie Śląskowi mógł zapewnić Krzysztof Ostrowski, który otrzymał dokładne podanie z linii obrony od Adama Kokoszki. „Ostry” znajdował się z futbolówką przy nodze na wprost od bramki rywali i zdecydował, że spróbuje pokonać Zubasa lobem... co niestety nie wyszło mu najlepiej.
8 minut później skuteczniejszy był już Peter Grajciar. Najpierw w pole karne z piłką wpadł Jacek Kiełb i odegrał przed „szesnastkę” do Słowaka. Ten uderzył i miał sporo szczęścia, bo mokra futbolówka prześlizgnęła się pod rozpaczliwie interweniującym Emilijusem Zubasem i zatrzepotała w siatce dając wrocławianom prowadzenie.
Zielono-biało-czerwoni nadal dyktowali tempo meczu. Górale dochodzili do dobrych sytuacji sporadycznie, a najlepszą z nich zmarnował Robert Demjan. Napastnika gospodarzy świetną interwencją powstrzymał Wrąbel. W odpowiedzi z bliska Zubasa próbował zaskoczyć Biliński, ale naszemu zawodnikowi zabrakło kilku centymetrów, by skierować do siatki odbitą przez jednego z graczy Podbeskidzia piłkę.
Gospodarze największe zagrożenie starali się stwarzać po stałych fragmentach gry. Po rzucie rożnym w 33. minucie najwyżej w naszym polu karnym zawisł Kristian Kolcak, ale piłka po jego uderzeniu głową poszybowała obok bramki. W odpowiedzi ponownie z dystansu uderzał Flavio Paixao, ale Zubas spisał się tym razem dość pewnie. Pod koniec pierwszej części gry bramkarza Podbeskidzia próbował zaskoczyć jeszcze uderzeniem z narożnika pola karnego Kamil Biliński, ale skromne prowadzenie WKS-u utrzymało się do momentu, gdy Jarosław Przybył zaprosił obydwa zespoły na 15-minutową przerwę.
Po zmianie stron gospodarze chcieli ruszyć od razu do ataków, co poskutkowało mocnym uderzeniem z dystansu Mateusza Możdżenia. Pomocnik gospodarzy włożył w to zagranie sporo wysiłku, ale zdecydowanie zabrakło mu precyzji, by zaskoczyć Jakuba Wrąbla.
Śląsk oddał gościom przywilej prowadzenia gry, a sam czekał na stosowne okazje do przeprowadzenie swoich ataków. Atakowali jednak gospodarze i to coraz groźniej. Najpierw z pola karnego naszego golkipera próbował zaskoczyć Mateusz Szczepaniak, jednak Wrąbel spisał się wyśmienicie. Kilka chwil później piłkę do naszej bramki w sporym zamieszaniu skierował Damian Chmiel, ale tu arbiter Przybył dopatrzył się spalonego. Utrzymanie prowadzenia zawdzięczaliśmy po 20 minutach pierwszej połowy naszemu bramkarzowi i zbyt gorącej głowie napastników Podbeskidzia.
To gospodarze przeważali w dalszej części meczu i ciągle szukali swoich okazji. W końcówce spotkania dostali kolejny zastrzyk do frontalnych ataków. Po faulu w środkowej części boiska drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Peter Grajciar. Śląsk w osłabieniu został zmuszony do gry w głębokiej defensywie. Żelazną dyscypliną utrzymał jednak do końća korzystny wynik i w ostatnim meczu roku 2015 sięgnął po trzy punkty! Tym samym Wojskowi awansowali na 14. miejsce w tabeli Ekstraklasy i zimę spędzą poza strefą spadkową.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Śląsk Wrocław 0:1 (0:1)
Bramki: Grajciar 11
Podbeskidzie: Zubas – Pazio (84 Jonkisz), Lazarus, Kolcak, Mójta - Deja, Możdżeń (69 Kato) - Kowalski, Kołodziej (60 Chmiel), Szczepaniak - Demjan
Śląsk: Wrąbel - Zieliński, Celeban, Kokoszka, Dudu Paraiba - Flavio, Hołota, Grajciar, Ostrowski (73 Dankowski) - Kiełb (46 Kaczmarek), Biliński (68 Gecov)
Żółte kartki: Kato, Chmiel - Kiełb, Hołota, Grajciar
Czerwona kartka: Grajciar (za dwie żółte)
Sędzia: Jarosław Przybył