Wydarzenia

Wygramy i... ani mru mru

2015-03-20 15:00:00
Trzy wyjazdowe remisy, dwie domowe porażki, odpadnięcie z Pucharu Polski… Stop! Pora zakończyć tę piłkarską bessę i ruszyć do przodu. Śląska Wrocław po pierwsze ligowe zwycięstwo w 2015 roku wyjeżdża aż pod granicę z Ukrainą, do Łęcznej. Starcie z beniaminkiem zapewne nie będzie łatwe, ale trzy punkty zdobyte na trudnym terenie mają smakować wyjątkowo...

-  Mecz z Górnikiem Łęczna to kolejne spotkanie z gatunku tych o najwyższą stawkę - tak jak każde z czekających nas w przyszłości starć. Przygotowywaliśmy się do niego od dłuższego czasu -  mówi Paweł Barylski, drugi trener wrocławskiego Śląska. Trójkolorowi po słabym początku rundy wiosennej bardzo potrzebują zwycięstwa. Nie tylko dlatego, by nie dać się wyprzedzić w tabeli goniącym zespołom, czy nie dać uciec trójce będącej wyżej. Komplet oczek jest potrzebny z punktu widzenia psychologicznego. Wygrana pozwoliłaby też przekroczyć „magiczną” barierę 40 punktów.


- Jeżeli  przekroczymy 40 punktów, to chłopcy będą spokojniej grali. Jest duża presja, sami zawodnicy postawili sobie wysoko poprzeczkę, chcąc się dostać na podium - ocenia Tadeusz Pawłowski. Wygrana w Łęcznej ma pomóc zrzucić trochę presji i „wyczyścić” głowy przed kolejnymi spotkaniami A kolejne - jak zapowiedział Paweł Barylski - znów będą „o najwyższą stawkę”. Po przerwie na mecze reprezentacji wrocławianie zmierzą się z Podbeskidziem u siebie i Piastem na wyjeździe. Następnie dwa mecze przyjaźni - z Lechią i Wisłą - rozdzielone pojedynkiem w Poznaniu przeciwko Lechowi.


Dla łęcznian również każde kolejne spotkanie jest bardzo istotne. Obecnie w tabeli zajmują 9. miejsce, tracąc ledwie jedno „oczko” do górnej ósemki. Przewaga nad strefą spadkową to jednak tylko trzy punkty, dlatego każda zdobycz jest dla Górnika niezwykle ważna. Po rundzie zasadniczej jeden punkcik może zdecydować, czy zespół będzie grać w grupie mistrzowskiej, czy walczyć o utrzymanie w lidze. W ostatnim meczu podopieczni Jurija Szatałowa nie podnieśli z murawy nawet jednego oczka, przegrywając 1:2 w Białymstoku. Tym bardziej teraz, u siebie ze Śląskiem, będą chcieli zgarnąć pełną pulę.


By nie wyjechać z Łęcznej na tarczy, należy szczególną uwagą zwrócić na duet Fedor Cernych - Grzegorz Bonin. Ta dwójka zdobyła połowę z 28 goli „Dumy Lubelszczyzny” w sezonie. Polak przed tygodniem w Białymstoku strzelił swoja piątą bramkę w rozgrywkach i obrona Śląska musi uważać, by nie „ukłuł” znowu. A przecież z grą obronną wrocławianie mieli ostatnio problemy. - Obrona musi być bardziej stabilna, bo zdobywamy trzy gole Zabrzu, dwa w Kielcach, a pełnej puli ciągle nie ma... Jeśli będziemy stabilni w tyłach, to można pomyśleć o miejscu w czołówce - zauważył po ostatnim spotkaniu w Kielcach Tadeusz Pawłowski.


Śląsk mierzył się z Górnikiem Łęczna pięciokrotnie, trzy razy przegrał, a dwie z tych potyczek rozstrzygnął na swoją korzyść. Ostatni mecz tych drużyn - w rundzie jesiennej na Stadionie Wrocław - zakończył się wygraną gospodarzy 2:1. Goście w 62. min za sprawą Bożoka objęli prowadzenie, ale wrocławianie wyrównali już minutę później. Na listę strzelców wpisał się Ostrowski, a dzieła zniszczenia dokonał Mila, zapewniając gospodarzom trzy punkty w ostatniej minucie gry. Śląsk zmierzył się z Górnikiem także w sparingowym meczu na otwarcie nowego roku. Przy Oporowskiej gospodarze zwyciężyli 1:0.


- Po naszych analizach stwierdziliśmy, że obecnie mamy jeden podstawowy problem. To, nad czym pracowaliśmy - czyli sprawne przejścia z defensywy do ofensywy - pokazało nam, że zespoły, z którymi rywalizujemy, muszą popełniać więcej przewinień. To uświadomiło nam, że gra w kontakcie jest dla nas najbardziej istotna w tym momencie. Musimy więc zwrócić uwagę w naszej grze na moment agresywnego kontaktu z przeciwnikiem z piłką - analizował Paweł Barylski. Wiemy więc, na co zwrócić uwagę w najbliższym spotkaniu. Pozostaje pytanie, czy wszyscy zawodnicy będą w stanie w nim wystąpić.


Na pewno nie zagrają zawieszeni za kartki Dudu i Hołota. Gotowy będzie za to zmagający się ostatnio z urazem Mateusz Machaj. Niepewny pozostaje występ walczącego z kontuzją pleców Lukasa Droppy. Jeśli nie będzie gotowy w stu procentach - nie zagra. - 50 procent zaangażowania nie jest nam potrzebne. Te mecze to walka i nie ma znaczenia, czy gra pierwszy z drugim, czy z ostatnim zespołem w tabeli. Poza umiejętnościami piłkarskimi w takich starciach trzeba zostawić bowiem dużo zdrowia na boisku i to jest w naszej lidze charakterystyczne - zakończył trener Barylski.


Mecz Łęcznej ze Śląskiem już o 20:30, a na spotkanie gorąco zapraszają kibiców Górnika (na jego stronie internetowej) Marcin  Wójcik i jego koledzy z kabaretu Ani Mru-Mru. Notabene zagorzali fani miejscowych. Ale kibice Śląska mają dla nich smutną wiadomość: To my wygramy! I ani mru mru...

Autor: Jędrzej Rybak, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław