Wydarzenia

Haniszewski: Zadecyduje regularność i zaangażowanie

2020-09-24 11:00:00
Przerwa na zgrupowania reprezentacyjne dobiegła końca, a kobiece kluby piłkarskie wracają powoli do ekstraligowej codzienności. Utrzymanie rytmu meczowego oraz dobrej dyspozycji fizycznej zawodniczek przez cały, długi sezon to nie lada wyzwanie. O specyfice pracy trenera motorycznego porozmawialiśmy z Kacprem Haniszewskim, który dba o właściwy trening kobiecej drużyny Śląska Wrocław.
 
Na czym dokładnie polega Twoja praca przy kobiecym zespole Śląska Wrocław? 
 
Mówiąc w skrócie polega na tym, żeby dziewczyny były dobrze przygotowane do wysiłku, który mają podczas treningu lub meczu. Ode mnie zależy to, jak nasza drużyna wygląda szybkościowo, siłowo, czy jaką zawodniczki mają wydolność. Te wszystkie elementy muszą składać się w całość. Naszą grę charakteryzuje intensywność, więc żeby te założenia mogły z powodzeniem funkcjonować - zespół musi być przygotowany.
 
Dziewczyny potrafią biegać od pierwszej do ostatniej minuty niemal z takim samym zaangażowaniem.  Co złożyło się na tak dobre przygotowanie fizyczne drużyny? 
 
Bardzo schlebiają mi takie opnie, aczkolwiek - podobnie jak cały nasz sztab - po prostu staram się jak najlepiej wykonywać swoją pracę. Na taki efekt złożyło się wiele czynników. Nasze założenia i przygotowywane plany to jedno, ale zaangażowanie zawodniczek w ich realizację jest najważniejsze. Tak jak wspomniałem, nasz styl gry wymaga od nas dużej intensywności. Staramy się ją wyegzekwować w grach zadaniowych czy dodatkowych biegach, które realizowaliśmy podczas okresu przygotowawczego.  Myślę, że dziewczyny widzą efekty, co dodatkowo nakręca je do pracy. Składowych jest wiele, teraz, gdy w klubie pojawił się dietetyk, z którym możemy ściśle współpracować cieszę się, że kolejny ważny aspekt mamy pod kontrolą. My staramy się wyznaczyć im właściwy kierunek, ale to one ostatecznie wykonują ten wysiłek. Nie ma magicznego triku, tylko codzienna, czasem mozolna praca. 
 
Gdzie leżą różnice w programowaniu treningu dla kobiet, a mężczyzn? 
 
Pod względem programowania może niekoniecznie występują istotne różnice. Bardziej chodzi o to, że kobiety ze względu na pewne fizjologiczne różnice nie są w stanie trenować na takich samych obciążeniach, jak mężczyźni. Zawodniczki nadrabiają te różnice swoim zaangażowaniem i walecznością. Tego mógłby im pozazdrościć niejeden męski zespół. Do planowania zajęć w drużynie kobiet być może trzeba podejść trochę inaczej, one często nie kalkulują. Czy to mecz, czy trening, zawsze dają z siebie wszystko. Faceci - mam wrażenie,  decydują czy w danym momencie wycisną z siebie “maxa”, czy do zadania podejdą bardziej zachowawczo. 
 
 
Za Wami udana pierwsza połowa rundy. Jak zachować regularność, która pozwoli dotrzeć drużynie do końca rozgrywek w odpowiedniej dyspozycji?
 
Tak, myślę, że tutaj owocuje nie tylko dobra praca wykonana w okresie przygotowawczym, ale również nasza kadra, która nie zmienia się radykalnie z roku na rok i przeprowadza się jedynie mądre i potrzebne wzmocnienia. Z naszym sztabem pracujemy już trzeci rok, wiele dziewczyn jest z nami od samego początku, to ważne przy budowaniu czegoś większego. Odpowiedzi na Twoje pytanie szuka jednak cały sportowy świat i nie ma na to złotego środka. Zawsze może zdarzyć się jakiś błąd, ale to w jaki sposób pracujemy na co dzień, jak podchodzimy do zwycięstw i porażek moim zdaniem zadecyduje o naszej pozycji w tabeli po zakończeniu sezonu.
 
W sobotę zagracie z Olimpią Szczecin. Czego spodziewasz się po rywalkach? Macie jakąś rutynę, którą uważasz za niezbędną przed meczem? 
 
Mamy swój określony mikrocykl, według którego staramy się pracować. Oczywiście jest on na tyle zmienny, że dostosowujemy pewne rzeczy pod przeciwnika. Olimpia w tym sezonie spisuje się poniżej oczekiwań, ale nie lubimy podchodzić do meczu w roli faworyta. Mamy młody zespół i utrzymanie dobrej dyspozycji przez dłuższy czas jest trudnym zadaniem, ale przygotowujemy się z meczu na mecz i do każdego rywala podchodzimy z determinacją i zaangażowaniem. 
 
Autor: Maciej Fedorczuk, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również