Wydarzenia

Oliwia Krysman: Piłka zawsze była na pierwszym miejscu

2022-04-30 20:00:00
Oliwia Krysman to piłkarka Śląska, która w ostatnim czasie stała się pewnym punktem wrocławskiej defensywy. Zawodniczka ambitna i pracowita, która w najbliższym czasie będzie musiała poradzić sobie nie tylko z przeciwniczkami na murawie, ale także z... maturą. Skąd w jej życiu wzięła się piłka nożna? Jaki był jej ulubiony przedmiot w szkole i dlczego nie "boi" się kamery? Zapraszamy na rozmowę z reprezentantką WKS-u.

Oliwia, opowiedz proszę na początek, jak to się stało, że zostałaś piłkarką? Skąd się w Twoim życiu wzięła piłka?
Od dziecka miałam zawsze więcej kolegów niż koleżanek, dużo czasu spędzałam z kuzynami, a jeden z nich grał w piłkę i tak mnie "ciągał" po boiskach. A w piłkę raz zagrałam i... mi się spodobało (śmiech). Zaczęłam chodzić na zajęcia szkolne, to była szkoła podstawowa, miałam siedem czy osiem lat... Trochę później, w wieku 10 lat, zauważył mnie trener z Nysy Kłodzko, zapytał czy chcę przyjść na trening i tak zostało. Grałam sześć lat w Nysie, a potem przeszłam do AZS-u, który stał się Śląskiem.

Czy podczas Twojej kariery pojawiały się inne sporty? W Kłodzku jest dość solidna sekcja koszykówki.
Nie, akurat w kosza nie grałam, tylko ewentualnie na zawodach międzyszkolnych. A tak, żeby trenować inny sport, to raczej nie. Bardzo lubiłam biegać, występowałam na zawodach lekkoatletycznych, ale zdecydowanie piłka była na pierwszym miejscu.

Po szkole podstawowej przeprowadzka z domu do wielkiego miasta, do Wrocławia. Czy to było dla Ciebie duże wyzwanie?
Na początku to było duże przeżycie, nowe miasto, nowy klub, ale znałam kilka dziewczyn z kadr wojewódzkich, więc nie było to bardzo trudne. Miałam kontakt z dziewczynami wcześniej, nie było takiego problemu z aklimatyzacją w zespole.



Jeśli jesteśmy już przy szkole - rozumiem, że ulubiony przedmiot to wychowanie fizyczne?
Zdecydowanie! (śmiech)

A w kwestiach szkolnych - muszę o to zapytać - lada moment czeka Cię kolejne wyzwanie, czyli matura. Denerwujesz się?
Czuję się przygotowana, może nie na sto procent, ale przygotowana. Zresztą przygotowania cały czas trwają (śmiech). Teraz jest taki okres, że trochę faktycznie się tym stresuję, muszę więcej pouczyć się matematyki, a o resztę się nie martwię. Z języków obcych rozszerzam włoski, trochę mówię w tym języku, bo mój tato jest Włochem. Jak rozmawiam z nim, to raczej po włosku.

No dobrze, matura, jakie masz kolejne plany edukacyjne? Skoro Twój ulubiony przedmiot to w-f, to może studia na AWF-ie?
Tak naprawdę dużo zależy od sytuacji kontraktowej. Bardzo chciałabym zostać we Wrocławiu i nadal reprezentować barwy Śląska. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to nie wykluczam kontynuowania edukacji na AWF-ie.

Na boisku imponujesz zadziornością i walecznością.
Myślę, że dużo nauczyła mnie gra z chłopakami, bo to jest naprawdę duża różnica między grą żeńską, a męską. Tam z nimi grało się twardziej, fizycznej i jak przyszłam na treningi z dziewczynami to było ciut łatwiej, jeśli chodzi o tę fizyczność.



Gdzie się lepiej czujesz na boisku - jesteś obrończynią czy pomocniczką?
Na początku trener ustawiał mnie na wahadle, ale potem zmienił na lewą obronę i chyba to właśnie tam czuję się najlepiej. Wydaje mi się, że mam więcej argumentów w obronie, niż w ataku. Jestem lewonożna, a ta noga "przydaje" się przy długich piłkach. Wydaje mi się, że to duży atut mieć w drużynie lewonożną piłkarkę, która może występować na lewej obronie. Jeśli ktoś jest prawonożny, to nie zagra tak dobrej piłki prostopadłej czy przekątnej za linię obrony.

Ustawienie w obronie - preferujesz linię defensywy z trzema zawodniczkami czy z czterema?
Ja się najlepiej czuję na boku. Jak mamy trójkę obrończyń, to "uciekam" do boku, a muszę bardziej do światła bramki. Wolałabym grać w czwórce, ale w trójce też się odnajduję.

Czy reprezentacja Polski to temat zamknięty? Byłaś powoływana do kadry młodzieżowej, a w "dorosłej" jest bardzo duża konkurencja.
Nie zamykam się, chciałabym jeszcze kiedyś zagrać z orzełkiem na piersi. Nie dostałam ostatnio powołania do młodzieżowej kadry, ale cały czas pracuję i wierzę, że pewnego dnia to się uda, choć oczywiście konkurencja jest spora.



Co się zmieniło po tym, jak gracie pod szyldem Śląska Wrocław?
Na pewno ogólnie - organizacja. Jest inaczej jeśli chodzi o kwestie meczowe, właśnie organizacyjne czy nawet finansowe. Jest o wiele lepiej, niż w AZS-ie. Również w kontekście "opakowania" medialnego. Piłka kobieca nie jest bardzo popularna w Polsce, ale Śląsk to duży klub, mamy duży marketing i dużo nas pokazują (śmiech). Dla przykładu - Ola Żurek była w sesji na początku sezonu, jest na billboardach. To na pewno na plus dla całej kobiecej piłki.

Piłka nożna zajmuje Ci pewnie zdecydowanie większość czasu, ale pewnie są również aktywności "pozapiłkarskie".
Tak, zazwyczaj przychodzę do domu, kładę się na łóżko i odpoczywam (śmiech). Bardzo lubię spędzać czas z ludźmi, rzadko sama przebywam, więc te inne aktywności to właśnie wspólne wyjścia czy spotkania z przyjaciółmi. Zwłaszcza teraz, kiedy jest lepsza pogoda, bo Wrocław to naprawdę ładne miasto. Bardzo mi się podoba.

Jakie stawiasz sobie cele indywidualne?
Myślę, że utrzymać formę, jaką mam i chciałabym iść "w górę", nie poddawać się, a także cały czas walczyć o tę pierwszą jedenastkę. Rywalizacja jest naprawdę duża.



Zgodzisz się ze stwierdzeniem, że jeszcze do niedawna Śląsk grał zdecydowanie lepiej, niż wskazywałyby na to wyniki?
Tak, zdecydowanie tak. Dla przykładu - chociażby mecz z SMS-em Łódź. Momentami przeważałyśmy, ale w końcówce za bardzo zaczęłyśmy się bronić, a rywalki to wykorzystały i wygrały tamto spotkanie. Teraz będziemy chciały zrewanżować się w meczu półfinału Pucharu Polski.

Teraz za niezłą grą idą wyniki i można zauważyć progres, jaki wykonałyście całą drużyną. Wy też czujecie się lepszymi piłkarkami?
Szczerze mówiąc nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. W poprzednim sezonie miałyśmy dobrą rundę, potem nieco te wyniki były gorsze, trudno mi powiedzieć, czym to było spowodowane. Bez wątpienia się rozwijamy, gramy na coraz wyższym poziomie i po prostu robimy swoje. Pracujemy dalej.

Przegrane to nieodłączna część sportu. Jakie masz sposoby na radzenie sobie z porażkami?
Ja jestem takim typem osoby, że jestem bardzo wrażliwa i emocjonalna. Czasami po przegranej gdzieś tam polecą mi łzy czy nawet jak ja sama gorzej zagram. Najczęściej do nikogo się nie odzywam, muszę to przeżyć w sobie. Na drugi dzień jest w porządku, potrzebuję po prostu trochę pobyć ze sobą sama.



Bywały też mecze, że wygrywałyście, ale Ty miałaś łzy w oczach. Nie jesteś zbyt surowa dla siebie?
Pracuję nad tym i staram się to zmienić, bo faktycznie tak było. To wynikało z mojej oceny samej siebie, chciałam być jeszcze lepsza, stąd niezadowolenie i łzy. Ale widziałam, że to źle przekładało się na zespół, koleżanki to widziały, że wygrałyśmy i powinniśmy się cieszyć, a ja na boku płakałam. Zmieniłam trochę ten nawyk i staram się cieszyć z zespołem.

Nie boisz się kamery, prawda?
Nie (śmiech).

Pytam, bo można odnieść wrażenie, że jesteś bardzo "medialna".
Lubię być w centrum uwagi (śmiech). Nie wstydzę się podejść, coś powiedzieć, czasami się trochę powygłupiać. To dla mnie naturalne.

Dziękuję bardzo za rozmowę.
Dziękuję również i chciałabym serdecznie pozdrowić wszystkich naszych kibiców. Zapraszam na nasze mecze, oglądajcie nas i trzymajcie za nas kciuki!



Rozmawiał Paweł Prochowski

Autor: Paweł Prochowski, Fot. Paula Duda / ŁączyNasPiłka.pl, Krystyna Pączkowska, Adriana Ficek

Zobacz również