Wydarzenia

W obozie rywala: Ruch Chorzów

2024-04-26 08:20:00
Wielkimi krokami zbliża się kolejny ważny mecz Śląska Wrocław. Po trudnych wyjazdach do Zabrza oraz Warszawy ekipę Jacka Magiery czeka domowe starcie z Ruchem Chorzów. O sytuacji w drużynie, która jest bardzo blisko spadku, sposobie gry chorzowian i możliwym przebiegu spotkania rozmawiamy z Tadeuszem Daniszem z TVP Katowice oraz Radio Silesia.

Spadek Ruchu Chorzów jest blisko, choć jeszcze w sobotę się nie wydarzy. Póki te matematyczne szanse będą to w Chorzowie będzie duża wiara w zespół? Rekordowa frekwencja na meczu z Widzewem Łódź wyglądała imponująco.

Wiadomo, że nastroje są takie, że wszyscy jesteśmy pogodzeni ze spadkiem. Jeżeli na kilka kolejek przed końcem jest dwucyfrowa, 12-punktowa strata, to wiadomo, że raczej nic tutaj nie może się już wydarzyć. Ruch w niemal 30 spotkaniach wygrał tylko dwa. Aby jakiś cud miał się zdarzyć, to też trzeba mieć na niego poparcie. Ruch odstaje od PKO BP Ekstraklasy. Trudno to krótko przeanalizować dlaczego tak to się potoczyło. Można się było spodziewać, że będzie to beniaminek balansujący na granicy strefy spadkowej, ale takiego scenariusza chyba nikt nie zakładał nawet w najczarniejszych snach. Puszcza czy Warta też nie grają na swoim stadionie, mają słabe budżety, a są kilkanaście punktów przed Ruchem. Nastroje są dość realne. Zawodnicy podejdą do ostatnich spotkań z ambicją, ale myślę, że nikt w Chorzowie się nie łudzi. Po poprzednim meczu trener Janusz Niedźwiedź mówił o małych celach i tym, że będzie walka do ostatniego spotkania. Między słowami brzmiało to tak, że ten główny cel może nie zostać zrealizowany.

Drużyna z pewnością będzie jednak walczyć dla kibiców, których – co pokazują spotkania – nie brakuje…

To na pewno. Ten rozdźwięk między tym jak Ruch wygląda organizacyjnie czy kibicowsko, a pod kątem sportowym jest ogromny. Mamy przepaść. Uważam, że Ruch coś tej Ekstraklasie dał. Mowa o rekordach frekwencyjnych czy innych inicjatywach. Piłkarze jednak od tego odstają i to widać. Przed sezonem nie spodziewałem się, że aż tak będzie to wyglądać. Sportowo zespół został zweryfikowany. Oby zostały z tej porażki wyciągnięte wnioski za rok czy dwa, gdy zespół znów będzie walczył o awans.



Przed startem rundy było wiadome, że będzie to trudna wiosna. Nadzieje jednak były i mogły zostać rozbudzone chociażby meczem w Białymstoku czy wygraną z Piastem Gliwice. Co się stało potem?

Było kilka momentów kulminacyjnych w całej rundzie. Jagiellonia i Piast to faktycznie dobre momenty, choć tabela już za dobrze nie wyglądała. Po starciu z gliwiczanami były mecze ze Stalą Mielec i Górnikiem Zabrze. Wtedy były to dwie ekipy, które o nic nie grały. Górnik oczywiście teraz jest znacznie wyżej, ale wtedy nic na to nie wskazywało. Na nich trzeba było zdobyć jak najwięcej punktów. Ruch jechał do Mielca podbudowany, liczył, że wygra i pociągnie to z Górnikiem. Ten trójmecz dawał nadzieję. Przed meczem ze Stalą przytrafił się jednak ten słynny wirus. Mecz nie został przełożony i w Mielcu był właściwie rezerwowy skład. Jednoznaczna przegrana, Ruch nie był sobą. W derbach był dobry mecz, ale też punktów zabrakło. W trzech meczach były trzy punkty i tabela zaczęła już dramatycznie odjeżdżać. Dobry moment miał miejsce też w środku rundy, ale Ruch także nie wykorzystywał tych szans. Pojawiały się przebłyski, ale rzadko przekładało się to na punkty. Mam jednak takie przeczucie, że najwięcej zostało stracone jesienią. Rywale zaczęli punktować, a Ruch przeciwnie. Gwoździe do trumny Ruchu były systematycznie wbijane.

Przy takiej sytuacji pewnie o nie ciężko, ale jakie widzi Pan pozytywy w zespole przed sobotnim starciem? Kogo Śląsk może się obawiać?

Śląsk nie powinien obawiać się nikogo w ostatniej ekipie w tabeli, jeśli gra o tytuł. Dziś Ruch jest drużyną trochę rozłożoną na łopatki. Nie może być ten mental bardzo mocny. Jest kilku chłopaków, którzy w innych ekipach mogliby być wartością dodaną. Bez presji spadku, a w środku tabeli mogliby się odnaleźć. Każda kolejna porażka wpędzała zespół w wielkie niebezpieczeństwo i widać to było po piłkarzach. Paru zawodników na to ostatnie miejsce jednak nie zasługuje. Chociażby Miłosz Kozak czy Daniel Szczepan to dwaj wyróżniający się zawodnicy. Dla tego drugiego mecz będzie szczególnie ważny, bo wiadomo, że spędził czas we Wrocławiu. Ci piłkarze też będą chcieli się pokazać, bo te mecze mogą być pożegnaniem. Część z nich będzie szukać miejsca w Ekstraklasie. Wbrew pozorom całkiem nieźle wygląda linia obronna. Ona powstała dopiero na wiosnę, a prezentowała się przyzwoicie. Wszystko jest oczywiście weryfikowane przez wynik. Na tej formacji można coś budować, ale trudno oceniać czy ona w niezmienionej formie zostanie na kolejny sezon.



Ostatni mecz pomiędzy tymi dwiema ekipami w Chorzowie był bardzo gorący. Karne, spięcia i mnóstwo emocji. To doda smaczku sobotniej rywalizacji?

Tamte wydarzenia są teraz przypominane. Ja jestem zdania, że to wszystko było wtedy niepotrzebne. Wiadomo, że był to pierwszy mecz na Stadionie Śląskim i sporo się działo. Mam wrażenie, że najbardziej rozgrzało kibiców to, co działo się w społeczności wirtualnej. Nie sądzę by miało to przełożenie na mecz. Śląsk ma swoją robotę do wykonania, gra o coś konkretnego w tym sezonie. Dla wrocławian najważniejsze, aby lepiej zagrali w piłkę od Ruchu. Kibice i władze klubów żyły tymi emocjami, ale myślę, że na sobotę nie będzie to miało przełożenia.

Jaki Pan widzi scenariusz na to spotkanie? Śląsk będzie w ataku pozycyjnym, czy może w takim położeniu Ruch zdecyduje się na wymianę ciosów?

Wymianę ciosów mieliśmy już w Szczecinie. Wszyscy pamiętamy też wynik, czyli 5:0 dla Pogoni. Taka wymiana ze Śląskiem może się zakończyć bardzo słabo. Chciałbym, aby zespół zagrał pragmatyczny futbol i taki na jaki go stać. Trzeba zagrać skutecznie. Trener Janusz Niedźwiedź na pewno będzie miał pomysł na mecz. W mojej opinii Ruch nie może pozwolić sobie na wymianę ciosów ze Śląskiem, bo to będzie jednostronny pojedynek. 15 minut i może to się skończyć pierwszą bramką, a potem wrocławianom będzie się grało znacznie łatwiej. Widzę to tak, że Śląsk będzie musiał złamać opór Ruchu. Niebiescy chcą grać w piłkę, ale często brakuje tej drużynie narzędzi. Chorzowianie krótko pracują z obecnym trenerem i dobre momenty są, ale zazwyczaj nie kończy się to dobrym rezultatem. Były dobre momenty w Szczecinie, czy Częstochowie. Szczególnie w tym drugim meczu pozytywnie to wyglądało. Ruch raczej się nie muruje i stara się walczyć. Tego się spodziewam w sobotę.  

Autor: Bartosz Rabenda, Fot. Adriana Ficek

Zobacz również