Wydarzenia

6 lat później

2008-10-30 16:56:19
Po 6 latach przerwy Śląsk Wrocław znów zagra w ekstraklasie. Poprzednio w gronie najlepszych drużyn w kraju zespół ze stolicy Dolnego Śląska wystąpił 5 maja 2002 r. w Grodzisku Wielkopolskim. Od przegranego 1:2 pojedynku z Dyskobolią do sobotniego meczu z Lechią minie 2288 dni, a dokładniej 54913 godzin. Poniżej przedstawiamy bilans spotkań wrocławian w tym czasie.
Przeciwko klubowi Zbigniewa Drzymały WKS wystąpił w następującym składzie: Pyskaty (46. Gruszka) - Maciorowski, Jawny, Naskręt - Wasilewski, Kowalczyk (75. Szczot), Filipczak, Jezierski, Lato - Nazaruk, Gortowski (84. Szewczyk). Z tej czternastki równo połowa zawodników już nigdy później nie założyła koszulki Śląska. Jedynym zawodnikiem, który pozostał w Śląsku od tamtego czasu jest Dariusz Sztylka. W pierwszej kolejce następnego sezonu na boisko spośród nich wybiegli tylko Tomasz Gruszka, Piotr Jawny, Marek Kowalczyk i Ireneusz Gortowski. Ten ostatni strzelił pożegnalną bramkę w ekstraklasie, zarówno w meczu wyjazdowym, jak i na stadionie przy ul. Oporowskiej - w przedostatniej serii spotkań, przeciwko Widzewowi (1:1), 8 dni wcześniej. Widziało ją na żywo około 10 tysięcy widzów. Na następną czekamy już ponad 6 lat. Jeszcze dłużej wrocławscy kibice wypatrują zwycięstwa w najwyższej klasie rozgrywkowej. Poprzednie datuje się na 24 kwietnia 2002 r., kiedy to kończąc mecz w \"dziewiątkę\" po czerwonych kartkach Sztylki i Jarosława Laty udało się wygrać w Lubinie z Zagłębiem (2:1). Śląsk zdobył wówczas drugiego gola w podwójnym osłabieniu dzięki rajdowi Sławomira Nazaruka. 4 dni wcześniej zapanowała radość po ostatnim gwizdku sędziego na pierwszoligowym stadionie przy ul. Oporowskiej. Wrocławianie pokonali Stomil Olsztyn 3:1 dzięki trafieniom Sztylki, Krzysztofa Szewczyka i Nazaruka. Te mecze poprzedziły wyjazdowy remis (1:1 w Radomsku) oraz porażka u siebie (1:2 z Górnikiem Zabrze). WKS zakończył rozgrywki na przedostatnim miejscu w grupie spadkowej ze stratą 4 punktów do Radomska, które zostało zdegradowane po barażach. Pierwszy sezon poza ekstraklasą zakończył się kolejnym spadkiem. Chociaż po zwycięstwie nad Ruchem Radzionków 4:0 podopieczni Mariana Putyry byli liderem, w tabeli końcowej oprócz \"Cidrów\" wyprzedzili jedynie Hetmana Zamość i Stomil. Do utrzymania zabrakło 7 oczek. Po dwóch degradacjach z rzędu zwolniono trenera, a całym klubem przez 2 lata zarządzała spółka koszykarska. Mimo wielu obaw pierwszy od 47 lat sezon w trzeciej lidze wypadł dobrze, choć do pełni szczęścia zabrakło zwycięstwa w barażach. Zespół pod wodzą byłego piłkarza i trenera Śląska, Grzegorza Kowalskiego, zajął 2. miejsce za Zagłębiem Sosnowiec tracąc 12 punktów, a wyprzedzając następny w klasyfikacji Włókniarz Kietrz aż o 18. W decydujących grach z Arką Gdynia okazał się jednak gorszy o jedno trafienie (0:0 i 1:2). Według prokuratury kosztowało to gdynian rekordowe 42 tysiące złotych. Awansować udało się rok później. Choć po 8 meczach wrocławianie byli dopiero na 4. miejscu, a po zmianie trenera (Kowalskiego zastąpił Ryszard Tarasiewicz) ponieśli kolejną porażkę, to finisz jesieni był doskonały. Razem z początkiem wiosny Śląsk odniósł 8 ligowych zwycięstw z rzędu wracając na pozycję lidera, której nie oddał już do końca rozgrywek. Sukces został przypieczętowany w przedostatniej kolejce po remisie w Nowej Soli (2:2). Polonia Słubice zainkasowała potem we Wrocławiu komplet punktów, bo kibice z radości wbiegli na boisko po golu na 2:1 dla gospodarzy kilka minut przed planowanym zakończeniem meczu. Jako beniaminek WKS miał się bronić przed spadkiem, a tymczasem okazał się rewelacją II ligi. Gdyby nie stracony z powodu gry nieuprawnionego zawodnika punkt w meczu w Sosnowcu z Zagłębiem (0:0), Śląsk zagrałby w barażach. Ostatecznie uplasował się tuż za Jagiellonią Białystok, od której był minimalnie gorszy w bilansie bezpośrednich spotkań (4:2, 0:2) i zaledwie 2 punkty za ŁKS-em. Po odejściu Tarasiewicza zespół nadal spisywał się dobrze na własnym stadionie, ale na wyjazdach trenerzy Lubosz Kubik i Jan Żurek bili negatywne klubowe rekordy. Efektem była dopiero 9. lokata. Powrót obecnej kadry trenerskiej zaowocował metamorfozą. Pomimo przegranej na inaugurację 0:3 w Bielsku-Białej, wrocławianie szybko odrobili straty i przerwę zimową spędzili na fotelu lidera. Po zamieszaniu związanym z ogłoszeniem fuzji i 3 porażkach w marcu, wrocławianie zdołali podnieść się i zakończyć sezon na pozycji premiowanej bezpośrednim awansem z nieznaczną przewagą 2 punktów. Łącznie przez 6 lat Śląsk rozegrał 197 meczów ligowych, w tym 2 barażowe. Za pojedynek z wycofanym klubem z Bydgoszczy, grającym wcześniej pod szyldem Zawiszy, WKS zainkasował 3 punkty walkowerem. Spotkanie to nie jest uwzględnione w statystykach. W pozostałych grach wrocławianie wywalczyli 323 punkty na 591 możliwych, co daje średnią prawie 55%. Na boisku padły dla nas 284 bramki, z których 2 zostały anulowane. Mimo to golkiperzy rywali wyciągali piłkę z siatki prawie półtora raza na mecz. Rzadziej czynili to bramkarze Śląska, którzy przepuścili 201 strzałów, a więc mniej więcej tyle, ile było meczów. W ciągu 6 sezonów cieszyliśmy się z 91 wygranych (nie wliczając pojedynku z Polonią Słubice). Równo 50 razy musieliśmy zadowolić się remisem, 51. został odebrany przy zielonym stoliku. 56 razy uznawaliśmy wyższość przeciwników, w tym wspomnianych już słubiczan. Na stadionie przy ul. Oporowskiej zazwyczaj ciężko było gościom o punkt. 203 oczka Śląsk zdobył w 98 grach. Tylko 15 razy zwyciężali przyjezdni, gospodarze równo 4 razy częściej, zaś 23 razy drużyny dzieliły się zdobyczą. 172 gole zdobyli miejscowi tracąc jedynie 67. Jak łatwo policzyć na wyjazdach wrocławianie zgromadzili 120 punktów w 99 pojedynkach przy ujemnym bilansie bramkowym (112:134). Złożyło się na to 31 wygranych, 27 remisów i 41 porażek. Filip Podolski
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław