![](/strona/files/ftp/ZDJECIA/2014/03_marzec/20140302_kokoszka.jpg)
Adam Kokoszka: Potrzebowaliśmy tej wygranej
2014-03-02 16:34:59
- Słowa uznania należą się Marianowi Kelemenowi, który zaliczył kilka fenomenalnych interwencji - powiedział po wygranym 1:0 meczu z Cracovią obrońca Śląska Adam Kokoszka.
Odnieśliście dzisiaj ważne zwycięstwo. Chyba potrzebowaliście takiego przełamania?
No tak, zaczęto nam już nawet liczyć tą serię meczów bez zwycięstwa, a także liczbę miesięcy jakie minęły od naszej ostatniej wygranej na wyjeździe. Tym bardziej cieszy więc nas dzisiejszy rezultat. Już wielokrotnie mówiłem, że brakuje nam serii kilku zwycięstw z rzędu, żeby wreszcie wrócić na właściwe tory. Mam nadzieję, że ta seria się właśnie dzisiaj zaczęła.
Efekt nowej miotły zadziałał?
Zawsze przypomina się ten slogan, gdy w drużynie pojawia się nowy trener. My jednak i bez nowego szkoleniowca wiedzieliśmy doskonale, że potrzebujemy w końcu zwycięstwa. Na pewno w sporej części wygrana jest zasługą trenera, ale również każdy z zawodników dołożył do tego sukcesu swoją cegiełkę.
Wróciłeś dzisiaj na swoją nominalną pozycję środkowego obrońcy.
Jestem nominalnym środkowym obrońcą, ale w ostatnich dwóch meczach z konieczności byłem wystawiany jako defensywny pomocnik. Doszli do nas jednak nowi zawodnicy, trener miał wreszcie pole manewru, dlatego dziś wróciłem na pozycję, na której najlepiej się czuję.
I był to powrót udany, bo nie straciliście dzisiaj bramki.
Obronę zawsze rozlicza się z liczby straconych bramek. Jeżeli zagra na zero z tyłu, to jest to powód do zadowolenia. Słowa uznania należą się jednak przede wszystkim Marianowi Kelemenowi, który zaliczył kilka fenomenalnych interwencji. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach również uda nam się zagrać na zero z tyłu.
W Krakowie zagrało dzisiaj kilku nowych piłkarzy. Jak oceniasz ich debiuty?
Od oceniania jest trener. Mogę tylko powiedzieć, że moim zdaniem pokazali się z dobrej strony. Na pewno zwiększą rywalizację, a z biegiem czasu, gdy zgrają się z nami jeszcze bardziej, będą dużym wzmocnieniem.
Po meczu długo staliście pod sektorem kibiców Śląska. Możesz zdradzić, o czym rozmawialiście?
Kibice powiedzieli, że zawsze będą nas wspierać, niezależnie od tego, czy grać będziemy we Wrocławiu, czy na wyjeździe. Możemy zawsze na nich liczyć, ale i oni chcą liczyć na nas. Cieszę się, że dzisiejszą wygraną mogliśmy wreszcie dać im trochę radości, bo ostatnio rzeczywiście ich nie rozpieszczaliśmy rezultatami.
Przed Śląskiem teraz trudny mecz z Legią Warszawa. Czy to, co zaprezentowaliście dzisiaj w Krakowie, wystarczy na mistrzów Polski?
Na pewno czeka nas pracowity tydzień. Sam trener po przyjściu do klubu podkreślał, że ma mało czasu, by coś pozmieniać i ulepszyć. Mecz meczowi nie jest równy, dlatego ciężko dzisiejsze spotkanie porównywać do tego, co czeka nas za tydzień. Zdajemy sobie sprawę, że Legia jest na fali i walczy o mistrzostwo. Gramy jednak u siebie ze wsparciem kibiców. Mam nadzieję, że nie tylko stworzymy dobre widowisko, lecz również ponownie damy radość naszym fanom.
No tak, zaczęto nam już nawet liczyć tą serię meczów bez zwycięstwa, a także liczbę miesięcy jakie minęły od naszej ostatniej wygranej na wyjeździe. Tym bardziej cieszy więc nas dzisiejszy rezultat. Już wielokrotnie mówiłem, że brakuje nam serii kilku zwycięstw z rzędu, żeby wreszcie wrócić na właściwe tory. Mam nadzieję, że ta seria się właśnie dzisiaj zaczęła.
Efekt nowej miotły zadziałał?
Zawsze przypomina się ten slogan, gdy w drużynie pojawia się nowy trener. My jednak i bez nowego szkoleniowca wiedzieliśmy doskonale, że potrzebujemy w końcu zwycięstwa. Na pewno w sporej części wygrana jest zasługą trenera, ale również każdy z zawodników dołożył do tego sukcesu swoją cegiełkę.
Wróciłeś dzisiaj na swoją nominalną pozycję środkowego obrońcy.
Jestem nominalnym środkowym obrońcą, ale w ostatnich dwóch meczach z konieczności byłem wystawiany jako defensywny pomocnik. Doszli do nas jednak nowi zawodnicy, trener miał wreszcie pole manewru, dlatego dziś wróciłem na pozycję, na której najlepiej się czuję.
I był to powrót udany, bo nie straciliście dzisiaj bramki.
Obronę zawsze rozlicza się z liczby straconych bramek. Jeżeli zagra na zero z tyłu, to jest to powód do zadowolenia. Słowa uznania należą się jednak przede wszystkim Marianowi Kelemenowi, który zaliczył kilka fenomenalnych interwencji. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach również uda nam się zagrać na zero z tyłu.
W Krakowie zagrało dzisiaj kilku nowych piłkarzy. Jak oceniasz ich debiuty?
Od oceniania jest trener. Mogę tylko powiedzieć, że moim zdaniem pokazali się z dobrej strony. Na pewno zwiększą rywalizację, a z biegiem czasu, gdy zgrają się z nami jeszcze bardziej, będą dużym wzmocnieniem.
Po meczu długo staliście pod sektorem kibiców Śląska. Możesz zdradzić, o czym rozmawialiście?
Kibice powiedzieli, że zawsze będą nas wspierać, niezależnie od tego, czy grać będziemy we Wrocławiu, czy na wyjeździe. Możemy zawsze na nich liczyć, ale i oni chcą liczyć na nas. Cieszę się, że dzisiejszą wygraną mogliśmy wreszcie dać im trochę radości, bo ostatnio rzeczywiście ich nie rozpieszczaliśmy rezultatami.
Przed Śląskiem teraz trudny mecz z Legią Warszawa. Czy to, co zaprezentowaliście dzisiaj w Krakowie, wystarczy na mistrzów Polski?
Na pewno czeka nas pracowity tydzień. Sam trener po przyjściu do klubu podkreślał, że ma mało czasu, by coś pozmieniać i ulepszyć. Mecz meczowi nie jest równy, dlatego ciężko dzisiejsze spotkanie porównywać do tego, co czeka nas za tydzień. Zdajemy sobie sprawę, że Legia jest na fali i walczy o mistrzostwo. Gramy jednak u siebie ze wsparciem kibiców. Mam nadzieję, że nie tylko stworzymy dobre widowisko, lecz również ponownie damy radość naszym fanom.