Wydarzenia

Alroey Cohen: Mam nadzieję, że zagram w Śląsku

2013-08-13 17:15:53
- Mam nadzieję, że przekonam do siebie trenera i zostanę we Wrocławiu - mówi izraelski pomocnik Alroey Cohen, który we wtorek rozpoczął testy w Śląsku.
Jak to się stało, że trafiłeś do Wrocławia?
Wiele dobrego słyszałem o Śląsku. Wiem, że zespół zakończył sezon na trzeciej pozycji i że przed kilkoma dniami wyeliminował z Ligi Europejskiej faworyzowaną Brugię. Bardzo się ucieszyłem, gdy agent powiedział mi o zainteresowaniu Śląska moją osobą. Możliwość przyjazdu do Wrocławia jest dla mnie nie tylko dużym wyróżnieniem, ale także fantastyczną przygodą. Jestem gotowy na nowe wyzwania i wydaje mi się, że polska liga może dać mi to, czego oczekuję. Mam nadzieję, że wszystko potoczy się po mojej myśli.

Podobno Twój kontrakt z Hapoelem Tel Awiw został rozwiązany przed kilkoma dniami?
Do Hapoelu trafiłem 2,5 roku temu, a kontrakt, który wtedy podpisałem, powinien obowiązywać jeszcze przez dwa lata. Zdecydowałem się jednak rozwiązać go wcześniej. Początkowo wszystko układało się dobrze. Niestety, w pewnym momencie zaczęły się kłopoty z kierownictwem klubu, które chciało sprzedać mnie do lokalnego rywala - Maccabi. Nic z tego nie wyszło, lecz gdy sprawa ujrzała światło dzienne, prezesi puścili w eter informację, że to ja nalegałem na ten transfer. Kibice nie przyjęli tego najlepiej, a ja nie miałem jak się bronić. Dopiero po rozwiązaniu kontraktu mogłem przedstawić swoją wersję wydarzeń.

To właśnie z powodu tego konfliktu w ubiegłym sezonie zagrałeś tak mało spotkań?
I tak, i nie. Zaczęło się od niezbyt poważnej kontuzji, która jednak wyeliminowała mnie z gry na miesiąc. Zanim doszedłem do pełni sił, wystawiono mnie w meczu ligowym i po pięciu minutach uraz się odnowił. Potem miał miejsce ten incydent z rzekomym transferem do Maccabi. Po całym zamieszaniu przestano na mnie stawiać, nawet gdy po kontuzji nie było już śladu. Dopiero niedawno dowiedziałem się, że to władze klubu wywierały presję na trenerze, bym nie grał. Jedno jest pewne - to, że w poprzednim sezonie rozegrałem niezbyt wiele spotkań, absolutnie nie wynikało z kwestii sportowych. Sezon wcześniej byłem podstawowym zawodnikiem, grałem regularnie, asystowałem i strzelałem bramki.

Podobno Hapoel kupił Cię za 800 tysięcy euro?
Tyle wynosiła pierwsza rata. Potem klub musiał jeszcze dopłacić pół miliona euro.

Czyli kosztowałeś łącznie 1,3 miliona euro? W Polsce tyle płaci się za prawdziwe gwiazdy.
Nie chcę tego roztrząsać w takich kategoriach. To rzeczywiście niemała kwota, ale skoro ktoś był gotowy za mnie tyle zapłacić, to uznał, że jestem wart takich pieniędzy. Miałem za sobą dobry sezon, a Hapoel zbroił się przed walką o trofea. I udało się - dwukrotnie sięgnęliśmy po Puchar Izraela, choć niestety mistrzostwa już nie udało się zdobyć. Oba sezony skończyliśmy na drugiej pozycji. Dobrze wiodło nam się w europejskich pucharach, dwa razy z rzędu awansowaliśmy do fazy grupowej Ligi Europejskiej, gdzie rywalizowaliśmy m.in. z PSV Eindhoven i Atletico Madryt. To były fantastyczne momenty.

Jest szansa, że pomożesz Śląskowi w awansie do grupy Ligi Europejskiej?
Bardzo na to liczę. Mam nadzieję, że przekonam do siebie trenera i zostanę we Wrocławiu. Chciałbym zagrać przeciwko Sevilli i pomóc zespołowi w awansie do fazy grupowej. Sevilla to trudny rywal, ale w piłce nożnej nie takie rzeczy już się zdarzały.

Masz tylko kilka dni, żeby przekonać do siebie trenera Levego. Nie boisz się, że nie wystarczy czasu?
Zrobię wszystko, żeby zaprezentować się z jak najlepszej strony. Na szczęście to nie jest tak, że po rozwiązaniu kontraktu z Hapoelem położyłem się w łóżku i czekałem na oferty. Przez cały czas ćwiczyłem z zaprzyjaźnionym zespołem z niższej ligi. Ostatni trening miałem wczoraj. Czuję się więc dobrze i pod względem fizycznym powinienem dać radę. Gorzej, że ostatni oficjalny mecz rozegrałem przed paroma miesiącami. Na pewno w tym momencie nie dałbym rady przebywać na boisku przez 90 minut. Ale już jedną połowę mógłbym zagrać. Z biegiem czasu na pewno będzie lepiej.

Jakim zawodnikiem jesteś?
Moja podstawowa pozycja to skrzydłowy. Mogę grać zarówno na lewej, jak i na prawej stronie. Choć jestem prawonożny, to lubię grać na lewej flance, schodzić do środka i strzelać na bramkę. Mogę występować również jako ofensywny pomocnik, podwieszony za napastnikiem. Zdarzyło mi się również grać jako defensywny pomocnik, ale moim zdaniem to nie jest idealne rozwiązanie dla mnie. Jestem szybki, silny fizycznie i chyba całkiem niezły technicznie. Bardzo lubię asystować - dobre podanie do partnera jest dla mnie jak bramka dla napastnika.

Miałeś okazję grać również w reprezentacji Izraela.
W młodzieżówce rozegrałem sześć, a w dorosłej kadrze pięć spotkań. To było dla mnie wielkie wyróżnienie, które pozwoliło mi nabrać wiary w swoje umiejętności. Mam ogromną nadzieję, że ten rozdział nie jest dla mnie zamknięty i uda mi się wrócić do reprezentacji. Kto wie, może stanie się tak dzięki dobrym występom w Śląsku?

W Śląsku występuje Twój rodak Oded Gavish. Miałeś okazję go poznać?
Nie tylko się znamy, Oded to mój dobry przyjaciel. Gdy mieliśmy 15 lat, byliśmy zawodnikami tego samego klubu. Oczywiście rozmawiałem z nim przed przyjazdem do Wrocławia. O Śląsku wypowiadał się w samych superlatywach. Dowiedziałem się, że to profesjonalny i poukładany klub, w którym wszystko funkcjonuje jak należy. Oded był też pod wrażeniem treningów, jakie przygotowuje drużynie Stanislav Levy razem z asystentami. Zachwalał również kibiców, stadion i miasto. Z jego ust płynęły same pochwały, więc pomyślałem, że muszę koniecznie przyjechać do Wrocławia i spróbować swoich sił w Śląsku.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław