Analiza rywala. Paweł Barylski o Wiśle

Zacznijmy od tego, że Wisła to bardzo trudny rywal. Tym bardziej w takim momencie, kiedy wszyscy mówią, że jest w kryzysie. Oglądając choćby ich mecz z Cracovią, ja bym tak nie powiedział. Końcowy wynik na pewno nie odzwierciedlał tego, co działo się na boisku. Przewaga Wisły była zdecydowana, ale po jednym błędzie w kryciu przy stałym fragmencie gry Wisła straciła gola i później miała problem z wykończeniem akcji. Biton i Iliev mieli sytuacje dwustuprocentowe, ale nie potrafili trafić do siatki.

Analizując stan osobowy kadry, to można powiedzieć, że trener Moskal ma bardzo duże manewru. Poza tym po kontuzji wraca Małecki, po pauzie za kartki Wilk i prawdopodobnie Chavez po przygodzie z reprezentacją. Myślę, że Wisła będzie chciała udowodnić, że wcale nie straciła szans na mistrzostwo i będzie chciała zdobyć trzy punkty. A my musimy potwierdzić swoją konsekwentną grę i zrobić powtórkę z Jagiellonii.

Musimy starać się jak najdłużej utrzymywać przy piłce, bo Wisła nie lubi takiego grania. Nie lubi też bardzo agresywnej gry w środkowej strefie. Zbyt duże zostawienie miejsca zawodnikom Wisły - a wiemy, że każdy z nich potrafi indywidualne zakończyć akcję bramkę - może się źle skończyć. Musimy się tego ustrzec i grać przy nich blisko, to będzie klucz do sukcesu.

W Wiśle zmienił się trener, ale ciężko, by w tak krótkim czasie nowy szkoleniowiec narzucił piłkarzom zupełnie nowe pomysły. Trenerzy próbują to robić, ale piłkarz gra na nawykach, które kształtują się długi czas. Trener Moskal oczywiście będzie próbował coś zmienić, ale na pewno nie zmieni się to o 180 stopni. Siłą Wisły tkwi w środkowej strefie boiska.

Musimy wywierać ciśnienie na ich obrońców. I to zarówno środkowych, jak i bocznych. Tacy zawodnicy jak Piotrek Ćwielong, Waldek Sobota czy Łukasz Madej potrafią grać jeden na jednego. Zatrzymanie obrońców Wisły i nie dopuszczenie ich do gry ofensywnej będzie bardzo istotne przy neutralizacji Wisły.