Co słychać u najbliższego rywala Śląska?

Po ostatniej porażce na własnym stadionie z Lechią Gdańsk (1:3) w Bełchatowie wszyscy wyczekują już kolejnego meczu, aby zapomnieć o tej wpadce. Spotkanie miało ogromne znaczenie, bowiem przegrywając GKS znacznie skomplikował sobie sytuację w tabeli. Po dobrych występach przeciwko Lechowi Poznań, Polonii Warszawa czy Wiśle Kraków wydawało się, że Bełchatów spokojnie utrzyma się w lidze. Tymczasem przewaga Brunatnych nad strefą spadkową wynosi w tej chwili już tylko cztery punkty.

Spotkanie z Lechią miało także spój podtekst. Tak się bowiem złożyło, że w dniu rozgrywania meczu pojawiła się informacja, że PGE, sponsor GKS-u, poważnie myśli o przenosinach do Lechii. Po spotkaniu w kuluarach szeptano, że przegrywając z gdańszczanami zespół z Bełchatowa nie tylko stracił punkty, ale też źródło finansowania.

Nikt w GKS-ie się jednak nie poddaje. Podopieczni Kamila Kieresia stracone punkty zamierzają odrobić we Wrocławiu i mówią o tym głośno. Bełchatów przyjeżdża na Oporowską z mocnym zamiarem ogrania Śląska. Jak poważnie ekipa GKS-u podchodzi do tego pojedynku, może świadczyć fakt, że trener Kiereś cofnął piłkarzom we wtorek wolne. Nie tylko nie mieli czasu dla siebie, ale trenowali tego dnia dwa razy.

Szkoleniowiec GKS-u nie będzie mógł skorzystać ze wszystkich swoich zawodników. Za kartki muszą pauzować Tomasz Wróbel oraz Maciej Wilusz. Nie jest również pewny występ Macieja Szmatiuka (na zdjęciu), który ostatnio borykał się z urazem. Ale czy na pewno nie zagra we Wrocławiu, okaże się dopiero w sobotę.