Wydarzenia

Ćwielong: Bramkę strzelę już w sobotę

2011-03-16 17:15:25
Piotr Ćwielong od początku rundy należy do wyróżniających się zawodników Śląska. W rozmowie z naszym serwisem pomocnik WKS-u opowiada o swojej formie, doskonałej passie drużyny i o szansach na zajęcie wysokiego miejsca w lidze.
Dużo już odebrałeś gratulacji za dobrą postawę w pierwszych meczach tej rundy?
Rzeczywiście, ostatnio trochę częściej odbieram telefony od znajomych po udanych występach Śląska. Ale podchodzę do tego spokojnie – teraz jest fajnie, ale przecież wszystko może się nagle posypać. Dlatego trzeba nadal robić swoje i dążyć do tego, by było jeszcze lepiej.

Jeszcze lepiej? W ostatnich dwóch meczach zaliczyłeś dwie asysty i wywalczyłeś rzut karny. Do kompletu brakuje już chyba tylko bramki.
No zdecydowanie jej brakuje, ale chcę ją strzelić w sobotę w meczu z Lechią, więc jeszcze musimy te kilka dni poczekać. A mówiąc serio – nie mogę narzekać na formę. Solidnie przepracowałem okres przygotowawczy i udało mi się wywalczyć miejsce w wyjściowym składzie, choć – mówiąc szczerze – jesienią wydawało mi się to niemożliwe. Sam sobie jednak udowodniłem, że takie rzeczy zależą tylko ode mnie i od tego, jak pracuję na treningach. Cieszę się, że jestem w dobrej dyspozycji. Mam tylko nadzieję, że nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa.

Za nami dopiero trzy mecze, ale chyba już można zaryzykować tezę, że to Twój najlepszy jak dotąd okres w Śląsku? Przed rokiem potrzebowałeś trochę czasu na aklimatyzację, następnie jesienią zmienił się trener i trafiłeś na ławkę. Chyba wreszcie oglądamy takiego Piotra Ćwielonga, na którego pewnie sam czekałeś.
I tak, i nie. Wydaje mi się, że przychodząc tutaj raczej nie miałem problemów z aklimatyzacją. Był inny kłopot – drużyna po prostu nie wygrywała. Ciężko wtedy zaprezentować się z dobrej strony, ruszyć do przodu. Z kolei nowy sezon zaczęliśmy dobrze, zremisowaliśmy z Jagiellonią, wygraliśmy z Cracovią. Wiadomo jednak, jak to się wszystko ostatecznie potoczyło. Potem przyszedł nowy trener i w pewnym momencie usiadłem na ławce. Robiłem jednak wszystko, by wrócić do składu. Udało się i mogę być tylko z tego zadowolony.

Zimą głośno było na temat Twojego odejścia ze Śląska.
Były rozmowy z Koroną Kielce. Przyznam szczerze, że myślałem o tym, żeby skorzystać z tej oferty. Wydawało mi się wtedy, że czeka mnie już tylko rola rezerwowego. Sprawa jednak zaczęła się przeciągać w czasie. Podjąłem wtedy ostateczną decyzję, że zostaję i walczę o miejsce w składzie. Cieszę się, że tak się to właśnie potoczyło. I nie chodzi tylko o to, że czuję się w formie, ale przede wszystkim o to, że jako zespół dobrze wyglądamy. Szkoda jedynie tego remisu w Białymstoku, bo teraz bylibyśmy nieco wyżej w tabeli.

Jedenaście spotkań bez porażki z rzędu to naprawdę doskonała seria. Podtrzymanie tej passy będzie jednak niezwykle trudne – teraz gracie z Lechią, następnie na wyjeździe z Lechem, a potem macie trzy spotkania u siebie, za to z wymagającymi rywalami: Widzewem, Koroną i Wisłą.
To rzeczywiście miła sprawa, jeśli nie przegrywa się przez tak długi czas. Myślę, że to się tak samoistnie nakręca. Z meczu an mecz jesteśmy coraz silniejsi i pewniejsi siebie. Nie jest tak, że jadąc na Legię myślimy, ile to bramek strzeli nam rywal. Po prostu wychodzimy na boisko i robimy swoje. Teraz mamy mecz z Lechią, potem jedziemy do Poznania. Lech nie wygląda w tym sezonie na drużynę, która będzie walczyła o mistrzostwo Polski, więc nasze szanse oceniam w tym spotkaniu pół na pół. Najważniejsze będą jednak te kwietniowe mecze u siebie, szczególnie z Widzewem i Koroną. Jeśli chcemy powalczyć w tym sezonie o coś więcej, to na pewno musimy z nimi wygrać. Bo z Wisłą łatwo nie będzie – to drużyna, która moim zdaniem zostanie mistrzem kraju i postawi nam najcięższe warunki.

Co masz na myśli mówiąc: „jeśli chcemy powalczyć o coś więcej”?
Moim zdaniem czwarte, a nawet trzecie miejsce, jest spokojnie w naszym zasięgu. Jeśli na przykład takie ekipy jak GKS Bełchatów, Lechia czy Jagiellonia mówią, że walczą o europejskie puchary, to czemu nie ma tego zrobić Śląsk? Na pewno nie mamy słabszego zespołu niż te drużyny. Dobrze wystartowaliśmy w tej rundzie i już tylko od nas zależy, czy będziemy potrafili podtrzymać tą doskonałą serię i pięli się w górę tabeli.

Gdy w piątek podawałeś piłkę do Sebastiana Mili, który zdobył zwycięskiego gola w meczu z Legią, zdawałeś sobie w ogóle sprawę, że jesteś na spalonym?
Nie. Wszystko tak się szybko działo, że tego nie zauważyłem. Dotarło to do mnie dopiero później, gdy oglądałem powtórkę spotkania w telewizji. W tej sytuacji można zresztą usprawiedliwić sędziego bocznego, bo przy podaniu od Przemka Kaźmierczaka rzeczywiście byłem przez chwilę na spalonym, ale w momencie, gdy piłka już leciała, sytuacja się zmieniła i sędzia miał prawo to przeoczyć. Cieszę się, że Sebastian wykorzystał moje podanie i zdobył tego gola swoją słabszą, prawą nogą.

Na dodatek pierwszego w tym sezonie.
Tak, to też cieszy. Ale z drugiej strony takie indywidualne osiągnięcia zawsze stawiamy na drugim planie. Najważniejsze jest to, by Śląsk wygrywał.

Komentator stacji Canal+ przed meczem z Legią zwracał uwagę, że na skrzydle toczyć się będzie ostra walka między Jakubem Rzeźniczakiem a właśnie Tobą. Chyba to Ty wyszedłeś górą z tego pojedynku, co może cieszyć także dlatego, że Rzeźniczak to reprezentant Polski, który od początku rundy prezentuje wysoką formę.
Kuba we wcześniejszym pojedynku z Polonią Warszawa grał naprawdę rewelacyjnie. Był nie tylko pewny w obronie, ale także dużo dawał swojej drużynie w ataku. Co chwilę włączał się do akcji ofensywnych, wrzucał piłki w pole karne. W piątek, jako boczny pomocnik, miałem za zadanie grać wysoko, więc Kuba nie był w stanie pomagać kolegom. Po prostu musiał poświęcić więcej energii, by mnie kryć. Przed meczem Tomek Smokowski z Canal+ rzeczywiście przepowiadał, że czeka mnie sporo pracy, by zatrzymać Kubę. Wyszło jednak na to, że to Kuba musiał się trochę przeze mnie namęczyć. Nie włączał się do akcji ofensywnych, a na dodatek sfaulował mnie w polu karnym.

Jakie to uczucie wygrać w Warszawie z Legią?
Wyjątkowe, głównie dlatego, że odniesione na pięknym stadionie ze świetnie dopingującą publicznością. Po takim spotkaniu jeszcze bardziej nie mogę doczekać się przenosin na nasz nowy obiekt.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław