Wydarzenia

Ewa Bieć: Wyrocznia, czyli trybik w maszynie

2011-10-05 13:54:24
Kiedy kontuzjowani gracze wrócą do zdrowia? Czy będą prezentowali się lepiej niż przed urazami? Odpowiedzi na te pytania zna dr Ewa Bieć, która na nogi potrafi postawić każdego. Byle tylko chciał.
Doktor Ewa Bieć mówi o sobie: „jeden z trybików w maszynie”. Trener Orest Lenczyk, podobnie jak cały sztab szkoleniowy, słucha jej jak wyroczni. Głównie dlatego, że doktor Ewa doskonale wie, co robi – i udowodniła to od momentu, w którym trafiła do Śląska.

- Pracowałam wcześniej z Krzysztofem Paluszkiem i kiedy pewnego razu pojawił się problem z Piotrkiem Celebanem, Krzysztof zadzwonił po mnie. Piotrek miał kłopot z mięśniami brzucha. Bolały go tak bardzo, że zwijał się przy najmniejszym kichnięciu. W klubie uznano, że do wyboru jest albo operacja, albo telefon do mnie. A że należę do ludzi, którzy lubią wyzwania, przyjechałam – opowiada.

Celeban na stół operacyjny nie trafił. Został za to jednym z ulubieńców dr Ewy, podobnie zresztą jak innych członków sztabu szkoleniowo-medycznego Śląska. Bo Celinator (ksywka powstała z połączenia Terminatora z Celim) ma dwie cechy, które imponują: profesjonalizm i niewrażliwość na ból. O tym drugim opowiadają maserzy: gdy podczas meczu złamano mu nos, Celeban zbiegł do linii bocznej, poprosił o zatamowanie krwotoku i dograł mecz do końca. O tym pierwszym chętnie opowiada dr Ewa:

- Celi wie, że musi być zdrowy. Jeśli będzie zdrowy, to wyjdzie na boisko i będzie grał na najwyższych obrotach. Dlatego należy do tych, któ- rzy przychodzą do mnie regularnie, nawet wtedy, gdy jest zdrowy, by dzięki odpowiednim ćwiczeniom profilaktycznie zabezpieczyć się przed kontuzjami. To podstawa, żeby móc pomóc zawodnikowi: on sam musi tego chcieć. Musi mi zaufać – opowiada Ewa Bieć.

Nic dziwnego, że dr Ewa o swoich pacjentach wie więcej, niż ich dziewczyny i żony: - Przynajmniej w zakresie motoryki i mentalności – dodaje ze śmiechem. Do jej ulubieńców należą ci, którzy najbardziej jej ufają: Celeban, Kaźmierczak, Spahić, Kelemen, Dudek, Gikiewicz czy Madej.

Jej praca to nie tylko znajdowanie problemów w organizmach wrocławskich sportowców, ale także koordynacja pracy sztabu, czyli współpraca z lekarzem klubowym, rehabilitantami i trenerami, którzy wprowadzają zawodnika z powrotem do normalnych zajęć. Jednak to właśnie „znajdowanie problemów” skutkuje tym, że jej słowa o stanie zdrowia zawodników i ich ewentualnym powrocie do gry, traktowane są jak wyrocznia. Na czym to polega?

- Kaźmierczak złamał palucha lewej nogi, a wysiadło mu kolano w prawej. To nie przypadek. Organizm kompensuje ruchowo ból i wzmacnia obciążenia tam, gdzie go nie ma. Dlatego, żeby oszczę- dzać lewą nogę, organizm Przemka obciążał prawą i ona wysiadła – tłumaczy dr Ewa Bieć. - W tym przypadku do kontuzji doprowadziły trzy wcześniejsze lata, podobnie jak u Celebana – dodaje. Dzię- ki odpowiednim ćwiczeniom, wykonywanym z doktor Ewą, piłkarze nie tylko są w stanie wcześniej wrócić na boisko, ale także uniknąć urazów w przyszłości.

Kontuzja to poważna sprawa. Każdy kibic futbolu przypomni sobie przynajmniej kilku niezłych piłkarzy, którzy po urazie do dawnej sprawności nie wrócili. Są jednak takie przykłady, jak Sebastian Dudek, który po powrocie na murawę po złamaniu nogi prezentuje się lepiej niż kiedykolwiek – że wspomnimy tylko cudownego gola z Dundee.

- Z Dudkiem zaczęliśmy pracę, gdy miał jeszcze nogę w gipsie, bo trzeba było skupić się na całym organizmie, a nie tylko na chorej kończynie. Wzmocniliśmy kręgosłup i plecy, więc gdy Sebastian mógł już chodzić, nie rozpoczynaliśmy rehabilitacji. Ona już trwała, a Sebastian wrócił silniejszy niż wcześniej – opowiada dr Bieć.

Doktor Ewa twierdzi, że podobnie będzie z Kaźmierczakiem: - On także po kontuzji zadziwi wszystkich. Wyjdzie na boisko i dopiero wtedy tak naprawdę pokaże, na co go stać – dodaje.

Bartłomiej Knapik, dziennikarz portalu tuWroclaw.com

Artykuł ukazał się w najnowszym numerze magazynu "Wokół Śląska", który znaleźć można tutaj.