Wydarzenia

Jaga wygrała we Wrocławiu

2010-03-06 19:52:44
Nie udała się piłkarzom Śląska inauguracja wiosny przed własną publicznością. Wrocławianie ulegli Jagiellonii, która po bramkach Laty i Jezierskiego – byłych graczy WKS-u - przerwała passę 32 meczów bez zwycięstwa na wyjeździe. Honorowego gola dla gospodarzy strzelił Piotr Celeban.

Trener Tarasiewicz w pomocy ustawił Amira Spahicia, który miał zastąpić pauzujących za kartki Antoniego Łukasiewicza i Sebastiana Dudka. Była to jedyna zmiana w wyjściowej jedenastce WKS-u w porównaniu do meczu w Bytomiu. Michał Probierz zaskoczył, gdyż na ławce rezerwowych posadził Kamila Grosickiego i Bruno. W ich miejsce zagrali Remigiusz Jezierski i Rafał Grzyb. Jak się miało okazać, były to dobre decyzje szkoleniowca gości.

Od początku spotkania nie brakowało podbramkowych sytuacji dla obu drużyn. Blisko wpakowania futbolówki do siatki był Jarosław Fojut, który zamykał dośrodkowanie z rzutu wolnego Piotra Ćwielonga. Obrońcę WKS-u w ostatniej chwili ubiegł jednak gracz gości. W odpowiedzi Tomasz Frankowski skutecznie wykończył prostopadłe podanie ze środka pola, ale sędzia odgwizdał spalonego i gola nie uznał. Po chwili były reprezentant Polski odegrał piłkę w polu karnym do Maycona, ale strzał Brazylijczyka wybronił Marian Kelemen. Słowak udanie interweniował także po uderzeniach z dystansu Grzyba i Frankowskiego.

W 33 minucie bramkarz Śląska skapitulował. Fojut faulował tuż przed polem karnym Grzyba, a do piłki podszedł Frankowski. Napastnik gości krótko odegrał piłkę do Laty, który plasowanym strzałem z lewej nogi wyprowadził swój nowy klub na prowadzenie.

Bramka dla gości była konsekwencją dobrej gry w środku pola. To pozwoliło białostoczanom raz po raz zagrywać groźne prostopadłe piłki do skrzydłowych i napastników. Wrocławianie odgryzali się sporadycznie, bazując na indywidualnych akcjach Mili i Ćwielonga. Ten pierwszy kilka razy uderzał niecelnie z dystansu, a gracz sprowadzony zimą z Krakowa zagrał idealną piłkę w pole karne do Madeja. Jego uderzenie z półobrotu trafiło jednak prosto w ręce Sandomierskiego.

Po przerwie wrocławianie rzucili się do odrabiania strat, ale szybko zostali sprowadzeni na ziemię. Lato dośrodkował z rożnego, piłkę zgrał Frankowski, a Remigiusz Jezierski z półobrotu trafił w samo okienko bramki Kelemena. Tym samym stało się jasne, że pogromcami Śląska będą tego dnia jego byli gracze.

Piłkarze Śląska wydawali się być takim obrotem sprawy nieco oszołomieni. Swoich kolegów próbował poderwać Ćwielong. Mocno przymierzył z narożnika pola karnego, lecz piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Tymczasem goście powinni strzelić trzecią bramkę. Po błędzie wrocławskiej defensywy Grosicki wybiegł na czystą pozycję, minął Kelemena, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i Słowak skutecznie wyłuskał mu piłkę spod nóg.

Nadzieję w serca wrocławskich kibiców wlał jeszcze Piotr Celeban, który celną główką wykończył dośrodkowanie z rożnego Mili. Wrocławianie dostali wiatru w żagle, zamknęli gości na ich połowie i do końca spotkania walczyli o wyrównującą bramkę. Ta jednak już nie padła. Śląsk przegrał w sezonie drugie spotkanie na własnym boisku.

Śląsk Wrocław – Jagiellonia Białystok 1:2 (0:1)
Strzelcy: Piotr Celeban (78.) - Jarosław Lato (33.), Remigiusz Jezierski (51.)

Śląsk: Kelemen – Wołczek, Celeban, Fojut, Pawelec, Madej, Sztylka, Spahić (88. Łudziński), Mila, Ćwielong, Sotirović

Jagiellonia: Sandomierski – Thiago, Skerla, Sidqy, Norambuena, Maycon (58. Grosicki), Grzyb, Hermes, Lato, Frankowski, Jezierski (68. Bruno)

Żółte kartki: Sztylka – Sandomierski
Sędziował: Dawid Piasecki (Słupsk)
Widzów: 5000
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław