Wydarzenia

Janusz Sybis: Zielone serce zabiło mocniej

2011-06-02 13:02:24
– Miałem łzy w oczach. To wspaniały moment, czekałem na niego 29 lat – mówił Janusz Sybis po zdobyciu przez Śląsk wicemistrzostwa Polski. Zapraszamy do przeczytania całej rozmowy z najlepszym strzelcem w historii Śląska, obecnie członkiem sztabu szkoleniowego Młodej Ekstraklasy.
Kochają go wszyscy. Piłkarze, działacze, trenerzy, no i kibice. Legendarny piłkarz Śląska na żywo w niedzielę oglądał zwycięski pojedynek z Arką Gdynia, dający wrocławianom upragniony tytuł wicemistrza kraju oraz przepustkę do gry w europejskich pucharach. – Miałem łzy w oczach. To wspaniały moment, czekałem na niego 29 lat – przyznał po końcowym gwizdku Janusz Sybis.

W końcu się Pan doczekał. Ukochany Śląsk znów na topie, mamy srebrny medal mistrzostw Polski. Wracają piękne chwile?
Trochę się denerwowałem. Chyba nawet bardziej niż wtedy, gdy sam wybiegałem na murawę walczyć o medale dla klubu. Cieszy mnie ten sukces, bo jako zawodnik najpierw zdobywałem złoty medal, potem dwa razy srebrny. Oby teraz było odwrotnie. Wiem, co czują chłopaki! „Chapeau bas” przed nimi

Jakie to uczucie zostać wicemistrzem kraju?
Ogromna duma. Osiągnięcie takiego sukcesu jest pochodną rozegrania wielu meczów w sezonie. To wynik ciężkiej pracy, nie jednego dobrego skoku, jak w lekkoatletyce, czy znakomitego biegu. Oni na to zasłużyli, przyszedł Orest, poukładał zespół i jesteśmy drudzy w kraju.

Orest Lenczyk prowadził Pana w sezonie 1979/80, graliście wtedy w europejskich pucharach. Pamięta Pan te czasy?
Oczywiście. Tysiące kibiców na trybunach, atmosfera tak doskonała, jak w niedzielę. Pamiętam wszystko doskonale. Orest to świetny szkoleniowiec, obecnie mój kolega, i jak siedziałem na trybunach, zerkałem co jakiś czas na ławkę rezerwowych Śląska, przypominając sobie czasy, kiedy razem pracowaliśmy. Czułem się w niedzielę jak piłkarz, który za chwilę odbierze medale. Przecież my największe krajowe sukcesy również odnosiliśmy przy Oporowskiej.

Podbijemy Europę?
Spokojnie, najważniejsze, że zagramy w pucharach. Pamiętam, jak my jeździliśmy na rozgrywki międzynarodowe, to niezwykła przygoda. Rywalizowaliśmy z Napoli, Liverpoolem, Borussią Moenchengladbach. Życzę chłopakom, żeby trafili na markowy zespół, liznęli wielkiego futbolu. W każdym razie czekają ich niesamowite chwile, a jeśli uda im się jeszcze przebrnąć przez jedną, dwie, może trzy rundy, to już w ogóle będzie kapitalnie.

Nowy stadion na Maślicach, pierwszy gwizdek i Janusz Sybis otwiera pojedynek europejskich pucharów. Piękna sprawa...
Bardzo bym chciał na przykład wyjść na murawę i symbolicznie kopnąć futbolówkę. Przecież zdobywałem bramki na boiskach Europy, jestem przy klubie, znam wielu piłkarzy z zagranicy, z którymi rywalizowałem. Byłoby to dla mnie ogromne przeżycie. Jeśli wyjdzie taka inicjatywa ze strony klubu, będzie to dla mnie wyróżnienie.

Żeby Śląsk namieszał w Europie, potrzebny jest drugi Sybis. Widzi Pan swojego następcę?
Już wiele osób przymierzano do Sybisa. Najpierw Sławomir Nazaruk miał przejąć po mnie schedę, potem Tomasz Szewczuk, a teraz Waldemar Sobota. Niech kibice odpowiedzą sobie na pytanie, czy mają już nowego Jasia. A może któryś z Brazylijczyków z Młodej Ekstraklasy? Z tym, że kolor skóry by się nie zgadzał (śmiech). Mówiąc całkiem serio, na drugiego Sybisa mogę poczekać, byle Śląsk wygrywał. Ja mam zielone serce, które po niedzielnym meczu mocniej mi zabiło. I niech bije przez następne lata.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław