Wydarzenia

Jarosław Fojut: Brakowało mi tej adrenaliny

2011-10-03 13:32:24
Dla Jarosława Fojuta mecz z Polonią Warszawa był pierwszym występem w lidze w tym sezonie. Środkowy obrońca przez ostatnie miesiące leczył kontuzję, a ostatni raz zagrał... przeciwko Polonii. I wówczas Śląsk też był górą.
Pamięta Pan, kiedy zagrał ostatni ligowy mecz?
Tak, to było z Polonią w Warszawie. Wygraliśmy wtedy 1:0 i też się trzeba było dużo napracować. Może nawet więcej niż w niedzielę. Musze jednak uważać, aby historia się nie powtórzyła, bo od razu po tamtym meczu podczas treningu doznałem kontuzji.

Tęsknił Pan za grą?
Najbardziej brakowało mi adrenaliny, która jest podczas meczu. Wystąpiłem w spotkaniu Pucharu Polski, zagrałem też w Młodej Ekstraklasie, ale jednak adrenalina podczas ligowego pojedynku jest znacznie większa. Cieszę się więc, że wreszcie pojawiłem się na boisku i że z tyłu zagraliśmy na zero. Chyba mogę uzać mój powrót za udany.

A była lekka trema? Rywal nie należał do łatwych, a oczekiwania trenera i kibiców duże.
W powrocie na boisko pomogli mi dużo koledzy. Poza tym obok miałem Piotrka Celebana, z którym razem rozegraliśmy już z 50 meczów i doskonale się na boisku rozumiemy. Nie zapomnieliśmy, czego już się nauczyliśmy i to w niedzielę pomagało.

Pierwsza połowa niedzielnego meczu pokazała, że piłka nie zawsze jest sprawiedliwa. Polonia miała przewagę, dwa razy trafiała w słupek, ale to Śląsk zdobył dwa gole.
Nasza jakość była po prostu wyższa od Polonii. Nie wiem, czy można powiedzieć, że to było niesprawiedliwe? Dla mnie nasze prowadzenie było sprawiedliwe, bo my potrafiliśmy wykorzystać swoje sytuacje. W piłce przecież chodzi przede wszystkim o zdobywanie goli, a nie o stwarzanie sytuacji.

Śląsk przypomniał, że stałe fragmenty gry to jego znak firmowy.
Przede wszystkim mamy świetnego wykonawcę stałych fragmentów gry, czyli Sebastiana Milę. Do tego, mimo że nie mieliśmy wysokiego składu, udawało się wygrywać pojedynki główkowe. Poza tym w niemal każdej zachodniej lidze ponad 60 procent bramek pada po stałych fragmentach gry. Nie ma więc co robić szumu. Wykorzystaliśmy ten element gry, bo tak się dzisiaj gra i tego wymaga nowoczesna piłka nożna.

Ciężko się grało przeciwko rosłemu i silnemu Edgarowi Caniemu?
Najpierw trzeba było go wyczuć. Później z biegiem czasu było mi coraz łatwiej. Nie wiem, czy opadł z sił, ale im było bliżej końca meczu, tym był coraz mniej groźny. Ale łokciami trzeba było trochę popracować.

Liczy Pan, że tym dobrym występem wywalczy sobie miejsce w składzie? Konkurencja w zespole jest duża.
To nie mój problem. To problem trenera. Ja mogę tylko dawać z siebie wszystko na treningach i meczach, ale to i tak trener podejmuje ostateczną decyzję. Jeżeli postawi na kogoś innego, to pozostanie mi zaakceptować decyzję i starać się jeszcze bardziej, aby następnym razem postawił na mnie.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław