Wydarzenia

Kolejna porażka Śląska

2010-09-18 20:09:11
Aż siedem goli zobaczyli licznie zgromadzeni kibice na stadionie Widzewa. Niestety większość z nich strzelili gospodarze, którzy pokonali Śląsk 5:2 (1:1).
Łupem bramkowym w łódzkim klubie podzielili się Darvydas Sernas i Marcin Robak, który popisał się hat-trickiem.

Wrocławianie do meczu z Widzewem przystąpili w nieco zmienionym składzie. Na środku obrony Jarosłowa Fojuta zastąpił Mariusz Pawelec, na lewym skrzydle Waldemara Sobotę Łukasz Madej, a do ataku po kontuzji powrócił Vuk Sotirović. W barwach gospodarzy po raz pierwszy w tym sezonie zagrał Marcin Robak, król strzelców I ligi poprzedniego sezonu i jak się okazało, jego powrót był kluczowy dla losów spotkania.

Śląsk w trzech poprzednich meczach nie odniósł zwycięstwa i do Łodzi jechał z mocnym postanowieniem przerwania tej złej passy. Już w 1. minucie po strzale Sebiastiana Mili w opałach był Maciej Mielcarz, który z trudem wybił piłkę na rzut rożny. To jednak Widzew był stroną przeważającą na początku pierwszej połowy i powinien to udokumentować golem. Najgroźniejszy w szeregach gospodarzy był Darvydas Sernas, który do tej pory zdobył wszystkie bramki dla swojego zespołu.

W objęciu prowadzenia Widzewowi musiał pomóc sędzia Sebastian Jarzębak, który niesłusznie podyktował rzut karny po rzekomym faulu Amira Spahicia właśnie na Sernasie. Jedenastkę w 27. minucie pewnie wykorzystał Robak, ale riposta wrocławian była natychmiastowa. Idealnie w pole karne za obrońców zagrał Przemysław Kaźmierczak i Piotr Ćwielong ładnym strzałem z woleja nie dał szans Mielcarzowi na skuteczną obronę. Jeszcze przed przerwą dobrą okazję dla Widzewa zmarnował Przemysław Oziębała, który ograł Krzysztofa Wołczka, ale zamiast podawać zdecydował się na strzał, w dodatku bardzo niecelny.

W 48. minucie bramkę Śląska ostrzeliwali Sernas i Oziębała, ale dopiero Robakowi udało się pokonać Mariana Kelemena. Podobnie jak w pierwszej połowie wrocławianie przejęli inicjatywę po stracie gola, ale tym razem swojej przewagi nie zdołali potwierdzić ponownym pokonaniem Mielcarza. Zaledwie trzy minuty po bramce Robaka dwie wyśmienite okazje do wyrównania miał Diaz. Najpierw piłce na drodze do bramki po strzałach Argentyńczyka stanął bramkarz, a po chwili słupek.

Gdyby Diaz wykorzystał choćby jedną z tych sytuacji, Śląsk mógłby myśleć o zdobyciu chociażby jednego punktu. Grający z kontry Widzew niczym rasowy bokser wypunktował wrocławian, którzy rzucając się do ataku zapomnieli o defensywie. W 65. minucie Kelemenowi udało się obronić bardzo mocny strzał Oziębały, ale przy dwóch akcjach Sernasa był już bez szans. Litwin na listę strzelców wpisał się w 70. i 72. minucie, kolejnego gola w 76. minucie dołożył Robak i było jasne, że wrocławianie z Łodzi wrócą na tarczy. Defensywa Śląska przy tych trzech bramkarz była jakby nieobecna. Pomimo wysokiego prowadzenia Śląsk nadal grał dobrze, czego efektem był gol Waldemara Soboty na 5:2, trochę na otarcie łez. Wrocławianie na pewno nie zasłużyli na tak wysoką porażkę, ale przed kolejnymi spotkaniami muszą poprawić grę w obronie.

Widzew Łódź 5:2 (1:1) Śląsk Wrocław
Marcin Robak 28 (k), 48, 76, Darvydas Šernas 70, 72 - Piotr Ćwielong 32, Waldemar Sobota 89

Widzew: Maciej Mielcarz - Łukasz Broź, Ugochukwu Ukah, Wojciech Szymanek, Dudu Paraíba - Przemysław Oziębała (65’ Grischok), Bruno Pinheiro, Mindaugas Panka, Tomasz Lisowski (46’ Piotr Grzelczak) - Marcin Robak (87’ Łukasz Grzeszczyk), Šernas.

Śląsk: Marián Kelemen - Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Amir Spahić, Krzysztof Wołczek - Piotr Ćwielong (75’ Waldemar Sobota), Przemysław Kaźmierczak, Sebastian Mila, Łukasz Madej (82’ Marek Gancarczyk) - Cristián Omar Díaz, Vuk Sotirović.

Sędziował: Sebastian Jarzębak (Bytom)
Widzów: 8500
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław