Wydarzenia

Kotorowski: Mamy miłe wspomnienia z Wrocławia

2011-09-21 16:22:38
- My będziemy chcieli wygrać i Śląsk też. A jeżeli oba zespoły chcą wygrać i będą grały do przodu, to widowisko musi być ciekawe - mówi przed piątkowym meczem bramkarz Lecha Poznań Krzysztof Kotorowski. Zachęcamy do przeczytania całej rozmowy z golkiperem Kolejorza.
Po dwóch porażkach z Górnikiem Zabrze i Wisłą Kraków w efektownym stylu pokonaliście Jagiellonię Białystok. Czy to oznacza, że w Lechu jest już po kryzysie? Jeżeli w ogóle można było mówić o kryzysie.
Właśnie. Moim zdaniem słowo kryzys nie pasuje. Po prostu mecze z Górnikiem i Wisłą nam nie do końca wyszły i nie ułożyły się tak, jak chcieliśmy. Takie rzeczy się zdarzają. Te dwie porażki jednak nie wynikały z żadnego poważnego kryzysu. To były wpadki i tyle. Nasza gra przecież nie wyglądała źle, ale to nie zawsze wystarcza w piłce do wygranej.

Cała Polska mówi o wyczynach strzeleckich Artjomsa Rudnevsa. Mieć takiego napastnika w zespole to chyba duży komfort dla bramkarza i obrońcy, bo nawet jak coś zawalą i zespół straci gola, pewne jest, że Rudnevs coś strzeli.
Aż tak na to nie patrzymy i zarówno ja jak i obrońcy staramy się jak najlepiej wypełnić założenia przedmeczowe, a więc nie dopuścić do straty gola. Ale rzeczywiście Artjoms dodaje zespołowi pewności. Moim zdaniem, i chyba nie tylko moim, to w tej chwili najlepszy napastnik w polskiej lidze. Jest naprawdę bardzo groźny i wie, co zrobić z piłką w polu karnym. Świetnie się ustawia, potrafi strzelić nogą, ale też świetnie gra głową. Jest naprawdę bardzo dobrym graczem i pozostaje się nam tylko cieszyć, że gra w Lechu.

Czy trener, widząc w jakiej formie jest Rudnevs, mówi na odprawach, by grać na niego?
To wynika z naszego stylu gry. Gramy jednym napastnikiem, który jest wspomagany wbiegającymi z głębi pola innymi zawodnikami. Tym najbardziej wysuniętym zawodnikiem jest właśnie Artjoms i naturalnie to on ma najwięcej sytuacji bramkowych. My możemy tylko się cieszyć, że jest taki skuteczny. Trener nic nie musi mówić, bo to wynika z naszej taktyki i ustawienia.

To już o samym meczu ze Śląskiem. Ostatnio Lechowi dobrze idzie we Wrocławiu. Od powrotu Śląska do ekstraklasy Lech jeszcze na Oporowskiej nie stracił punktu.
Mamy ostatnio rzeczywiście same miłe wspomnienia z Wrocławia. Ale to już za nami i nie będzie to miało wpływu na piątkowe spotkanie. Ja tylko żałuję, że nie gramy na nowym stadionie Śląska. Jeszcze go nie widziałem, ale słyszałem, że prezentuje się fantastycznie. Trudno, może następnym razem. Zagramy na starym obiekcie, ale mecz zapowiada się bardzo interesująco. Oba zespoły mają po dziesięć punktów i są w ligowej czołówce. My będziemy chcieli wygrać i Śląsk też. A jeżeli oba zespoły chcą wygrać i będą grały do przodu, to widowisko musi być ciekawe.

Nie biorąc pod uwagę dwóch pierwszych meczów, później obie drużyny w każdej kolejce zdobywały po tyle samo punktów. Nawet przegrywały w tym samym czasie. Aby ta statystyka się zachowała, w piątek musi paść remis.
Też to zauważyłem, że Śląsk i my niemal w każdej kolejce mieliśmy takie same zdobycze punktowe. To dosyć ciekawe. Ale jeżeli chodzi o remis w piątek – my będziemy chcieli wygrać. A jak będzie, tego w tej chwili nikt nie jest w stanie przewidzieć. Trudno nawet wskazać faworyta. W takim meczu jedna akcja może zaważyć o ostatecznym wyniku.

Cała rozmowa ukazała się w najnowszym numerze oficjalnego magazynu klubowego "Wokół Śląska".
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław