Wydarzenia

Krzysztof Ostrowski: Chcę pokazać się z dobrej strony

2013-01-10 12:39:12
- Czuję się silny i wiem, że mogę pograć na niezłym poziomie jeszcze parę dobrych lat - mówi były piłkarz Śląska Krzysztof Ostrowski, który od wtorku przebywa na testach we wrocławskim klubie.
Znasz powiedzenie o wchodzeniu dwa razy do tej samej rzeki? Dla ciebie to nawet nie drugie, a już trzecie podejście do Śląska Wrocław.
Kiedy wracałem na Oporowską po raz pierwszy, po pobycie w Zagłębiu Lubin, nie wszystko zależało ode mnie. Nie ja pierwszy tak robię, był już dla przykładu Remigiusz Jezierski. Cieszę się, że dostałem szansę i mam nadzieję ją wykorzystać i zostać w klubie.

Jak to się stało, że pojawiłeś się we wtorek na treningu Śląska?
W kontakcie z klubem byłem już od lata, po odejściu z Widzewa Łódź. Ostatecznie wtedy nic z tego nie wyszło, ale po pół roku temat powrócił. Teraz mam trzy tygodnie na to, by przekonać sztab szkoleniowy do swoich umiejętności.

Jakie masz oczekiwania wobec najbliższych dni?
Przede wszystkim chciałbym pokazać, na co mnie stać. Muszę dawać z siebie więcej niż sto procent, pracować i pokazać się z dobrej strony, a reszta należy do trenera. Nic więcej nie mogę zrobić.

Miałeś półroczną przerwę w grze. Nie boisz się, że może ona spowodować, że będzie ci trudniej?
Może tak się wydarzyć. Jeśli jednak ktoś zna się na piłce, to będzie w stanie zobaczyć, że danego piłkarza stać na coś więcej. Z drugiej strony część osób ze Śląska zna mnie i mój potencjał. Muszę przyznać, że jestem w całkiem niezłej formie. Dużo pracy przede mną, ale czuję się silny i wiem, że mogę pograć na niezłym poziomie jeszcze parę dobrych lat. Jeśli dostanę szansę, to ją wykorzystam.

Jak się czułeś na pierwszym treningu po powrocie do piłki?
W środę już zdecydowanie fajniej. Pierwszy dzień był trochę dziwny. Powiedziałbym, że czuję się jako nowy, ale w starym miejscu. Nie grałem ostatnie pół roku, dlatego powrót do szatni do swego rodzaju nowość dla mnie. Jednak z każdym dniem jest coraz lepiej.

Dużo zmieniło się w Śląsku od czasu twojego odejścia?
Na pewno tak. Klub stał się bardziej profesjonalny. Profesjonalny przez duże "P". Zaplecze, organizacja - myślę, że tak powinien działać każdy klub.

Jesteś "nowy", ale z paroma zawodnikami miałeś okazję już grać w Śląsku.
Kiedy odchodziłem, w Śląsku grali Tadeusz Socha, Mariusz Pawelec i Sebastian Mila. Z nimi grałem, a resztę znam z boisk. Obcokrajowców kojarzę głównie z widzenia, ale miałem okazję poznać osobiście kilku chłopaków, między innymi Amira Spahicia. Sądzę, że z aklimatyzacją nie będzie większych problemów.

Rozumiem, że po tych czterech latach nie miałeś kłopotów z trafieniem do szatni?
Kiedyś wyglądało to trochę inaczej ze względu na remont budynku klubowego. Przebieraliśmy się w obecnej szatni gości. Widzę jednak stare twarze wśród pracowników administracyjnych, wiem do kogo udać się z daną sprawą, więc aż tak dużo z drugiej strony się nie zmieniło.

Nie żałujesz tego, że nie zostaleś w Śląsku? Po twoim odejściu klub świętował jedne z największych sukcesów w swojej historii.
Mogę powiedzieć, że żałuję i zazdroszczę tego, że nie byłem w zespole, kiedy wywalczył mistrzostwo Polski. To jednak taka pozytywna zazdrość, bo przecież bardzo się cieszyłem, że Śląsk osiągnął to, co osiągnął. Mimo to nie żałuję żadnej swojej decyzji. Potoczyło się, jak się potoczyło, niedługo być może znowu będę zawodnikiem Śląska i będę mógł wywalczyć z nim kolejne trofea. Nie wiem, co by się stało, gdybym wówczas został we Wrocławiu, czy bym dotrwał do mistrzowskiego sezonu, czy byłbym brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Możemy teraz gdybać. Sprawdziłem, na co mnie stać. Zdobyłem wiele nowych doświadczeń, poznałem świetnych ludzi, dlatego nie mam czego żałować. Chciałem osiągnąć zdecydowanie więcej, ale osiągnąłem tyle, na ile było mnie stać w tamtym momencie. Wiem, że wciąż mogę jeszcze więcej.

Dlaczego latem zostałeś bez klubu?
To półrocze było dość wyjątkowe, jeśli chodzi o transfery i to, co się działo. Kluby sięgały po młodszych piłkarzy, ludzi, którzy są przyszłościowi i mniej zarabiają. W Widzewie piłka trochę mi zbrzydła, nie prezentowałem tego, co mogłem prezentować. Próbowałem znaleźć nowy klub, nawet trener Barylski przygotowywał mnie do sezonu, ale doszedłem do wniosku, że jeśli mam grać, to tylko w ekstraklasie. Miałem propozycje z niższych lig, ale nie chciałem wyjeżdżać z Wrocławia. Postanowiłem, że poczekam i spróbuję za pół roku, choć nosiłem się także z zamiarem zakończenia kariery. Jednak wystarczył niecały miesiąc, żebym zatęsknił do futbolu. To już jest ostatni gwizdek, ale czuję, że mogę grać w ekstraklasie.

Co w przypadku, jeśli nie wyjdzie w Śląsku Wrocław?
Nie myślę o tym teraz, koncentruję się na obecnej sytuacji i ciężko pracuję nad sobą i trzymam dietę. Jeśli faktycznie nie wyjdzie, to wtedy będę o to się martwił.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław