Wydarzenia

Lech Poznań za mocny dla Śląska

2010-05-02 19:37:57
Poznańska lokomotywa, znana w Polsce jako "Kolejorz", przejechała przez Wrocław i zostawiła po sobie spore zamieszanie. Lech Poznań pokonał Śląsk Wrocław 3:0.
Śląsk wyszedł na ten mecz bardzo zmotywowany. Piłkarze Lecha chyba nie spodziewali się, że wrocławianie w pierwszych minutach meczu zawieszą poprzeczkę tak wysoko. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza szanowali piłkę, próbowali narzucić „Kolejorzowi” swój styl gry. I na efekty nie trzeba było długo czekać.

Już w 8.minucie wrocławianie mogli objąć prowadzenie, po solowej akcji Łukasza Madeja. Strzał skrzydłowego Śląska pewnie obronił jednak Krzysztof Kotorowski. Chwilę później akcje swojego partnera z prawej strony zespołu powtórzył Tadeusz Socha. Jego uderzenie też pewnie wyłapał bramkarz Lecha.

W miarę upływu czasu poznaniacy grali jednak coraz lepiej. Dali się wyszumieć Śląskowi i zaczęli odważniej atakować. W 20.minucie byli bliscy szczęścia. Wtedy Sergiej Kriwiec sprytnie oszukał pułapkę ofsajdową Śląska, wykorzystując dobre podanie od Seweryna Gancarczyka. Białorusin znalazł się w sytuacji sam na sam z Marianem Kelemenem, ale bramkarz Śląska sprytnie wyłuskał mu piłkę spod nóg.

Po chwili białoruski pomocnik znów był aktorem groźnej akcji Lecha. I wtedy „Kolejorz” postawił przysłowiową kropkę nad „i”, otwierając wynik meczu. Na stadionowym zegarze wybiła 22.minuta, gdy Kriwiec egzekwował rzut wolny. Jego precyzyjną wrzutkę na gola zamienił Robert Lewandowski, precyzyjnym strzałem posyłając piłkę do bramki Śląska.

Stracony gol nie pozbawił jednak wrocławian rezonu. Nadal próbowali atakować, sprawnie rozbijali też ataki Lecha. Poznaniacy, grając z przewagą gola, też nie zamierzali się zadowolić tak skromnym dorobkiem. I kibice na stadionie przy ul. Oporowskiej oglądali ciekawe widowisko, pełne twardej walki i gry „do przodu”. W drużynie Lecha znakomitą sytuację miał w 27.minucie Jakub Wilk, ale jego strzał minął słupek bramki Śląska. Wrocławianie odpowiedzieli znakomitą akcją duetu Mariusz Pawelec – Piotr Ćwielong. Po dośrodkowaniu tego pierwszego z rzutu wolnego, „Pepe” huknął potężnie z narożnika pola karnego. Kompletnie zaskoczony Kotorowski nawet nie drgnął, ale na szczęście dla Lecha piłka odbiła się od poprzeczki. Po chwili z rzutu wolnego poprawił Amir Spahić, ale i jego strzał nie znalazł drogi do bramki „Kolejorza”.

Końcówka pierwszej części meczu upłynęła pod znakiem dominacji Śląska. Mimo straty gola, wrocławianie próbowali robić swoje i Lech wcale nie mógł się czuć pewnie. To sprawiło, że spodziewano się równie dobrej gry wrocławian w kolejnej części spotkania. Niestety, jak mawiał klasyk –miało być pięknie, a wyszło jak zawsze. W 47.minucie prawą stroną boiska szarpnął Sławomir Peszko i odegrał do wbiegającego w pole karne Dimitrje Injaca. Ten bez zastanowienia potężnie uderzył i posłał piłkę do siatki Śląska.

Mocny cios otrzymany tuż po wznowieniu gry wytrącił Śląsk z rytmu. Wrocławianie próbowali atakować, walczyli, ale brakowało im precyzji i pomysłu na to, jak sforsować obronę Lecha. „Kolejorz” zaś nadal naciskał. W 54.minucie piłkarze Jacka Zielińskiego powinni strzelić kolejnego gola. Po błędzie Pawelca, który fatalnie podawał do Kelemena, piłkę przejął Wilk i strzelił do pustej bramki. Sytuację uratował Dariusz Sztylka, wybijając futbolówkę z linii bramkowej.

Ale po chwili „Kolejorz” zaatakował skutecznie. Piłkę w środku pola stracił Antoni Łukasiewicz, piłkę przejął Peszko i szybko odegrał do Lewandowskiego. Ten wybiegł z prędkością błyskawicy zza pleców wrocławskich obrońców i pognał na bramkę Śląska. Etatowy snajper Lecha bez problemu „położył” Kelemena i podwyższył wynik meczu. Po sytuacji tej został spory niesmak – piłkarze Śląska reklamowali sędziemu, że napastnik „Kolejorza” był na spalonym.

Trener Ryszard Tarasiewicz postawił wszystko na jedną kartę, wpuszczając na murawę Marka Gancarczyka i Vuka Sotirovicia. Na murawie pojawił się też, dawno niewidziany w grze, Patryk Klofik. Ruch ten nie przyniósł jednak spodziewanych efektów. Obaj solidnie pracowali w ofensywie, Sotirović wypracował sobie kilka sytuacji strzeleckich, ale upragnione przez Śląsk gole nie padały. Na murawie pewnie dominował Lech, który pewnie rozbijał ataki wrocławian w środkowej strefie boiska. Poznaniacy mogli też pokusić się o czwartego gola w meczu. Kriwiec z metra strzelił prosto w bramkarza Śląska, a Robert Lewandowski nie wykorzystał jednak szansy na hat-tricka, bo co prawda minął Kelemena i miał przed sobą pustą bramkę, ale fatalnie przestrzelił.

Śląsk Wrocław – Lech Poznań 0:3 (0:1)
Bramki: Lewandowski (22., 58.), Injac (47.).

Śląsk: Kelemen – Socha, Sztylka, Pawelec, Spahić – Madej (64. M.Gancarczyk), Łukasiewicz (64. Sotirović), Ulatowski (76. Klofik), Dudek, Ćwielong – Szewczuk.
Lech: Kotorowski – Wojtkowiak, Arboleda, Bosacki, S.Gancarczyk – Kriwiec, Djurdjević (74. Zapotoka), Injać, Wilk (79. Mikołajczak), Peszko (70. Kikut) – Lewandowski.

Żółte kartki: Madej – Injac, S.Gancarczyk.
Sędzia: Robert Małek (Zabrze).
Widzów: 6000.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław