Wydarzenia

Łukasz Becella: Fabryka szlifowania piłkarskich talentów

2011-09-10 11:14:36
Łukasz Becella jest szkoleniowcem Śląska Wrocław z Młodej Ekstraklasy już od ponad roku. Z trenerem młodego WKS-u rozmawiamy o m.in. o filozofii prowadzenia drużyny, testowanych Kanadyjczykach oraz o najnowszych transferach. Zapraszamy do lektury!
Jakie są główne założenia dla trenera zespołu Młodej Ekstraklasy?
Kontynuujemy cały projekt dyrektora sportowego i filozofię klubu. Przede wszystkim koncentrujemy się na selekcji oraz na indywidualnych treningach, żeby polepszyć umiejętności w grze w ataku oraz w obronie. Pielęgnujemy to i mamy z tego wymiar jakościowy. Ilościowy zresztą też, bo jest wielu chłopaków, kadra coraz szersza, jest większa rywalizacja. Skład został odmłodzony, bo doszliśmy do wniosku, że Młoda Ekstraklasa to nie przechowalnia zawodników, tylko "fabryka" szlifowania talentów i już teraz mamy ich coraz więcej. Jest kilku kandydatów do tego, by - obok Tadeusza Sochy - jako wychowankowie znaleźli się w pierwszym zespole.

Na chwilę obecną mamy w "dorosłym" zespole Przemysława Szuszkiewicza, Marcina Staszewskiego i Alexandre. Kto jeszcze zasługiwałby na grę w Ekstraklasie?
Kandydaci są, niedługo na pewno będzie jednym z nich Robert Menzel. Musi tylko wrócić do pełni zdrowia po kontuzji. Już jest po pierwszych treningach przygotowawczych do wysiłku tlenowego. To zawodnik, który niedawno załapał się do pierwszego zespołu i chce tam wrócić. Kolejnym kandydatem może być Dawid Abramowicz. Robi olbrzymie postępy, z meczu na mecz jest coraz pewniejszy, jest stabilnym bocznym, lewonożnym graczem, a wielu takich nie mamy. Następni, to piłkarze, którzy przechodzili ostatnio testy wydolnościowe ze wszystkimi zawodnikami podstawowego składu - Paweł Garyga i Grzegorz Skrzypczak. Również jest Michał Nowak, który ma ogromne możliwości pod względem potencjału motorycznego. Reszta będzie się ogrywać i w przyszłości pewnie też będziemy mogli o nich powiedzieć jako kandydatach do pierwszego zespołu.

W meczu z ŁKS-em Łódź w Ekstraklasie 60 minut rozegrał Przemysław Szuszkiewicz. Jak Pan oceni jego występ?
Od oceniania zawodników "dorosłej" drużyny jest pierwszy trener i ja się mocno tego będę trzymał. Mogę natomiast ocenić swoich zawodników i tak zakończę ten temat (śmiech).

Wspomniał Pan osobę Roberta Menzla. Przychodził do Śląska jako napastnik, grał na obronie, a w ostatnim meczu w pomocy. Jaka jest jego nominalna pozycja?
Cała filozofia Młodej Ekstraklasy polega na tym, by młodego człowieka uczyć wszechstronności. W momencie, gdy pójdzie wyżej, to trener podejmie decyzję gdzie ma grać. Robert miał przydzielone trzy pozycje: defensywnego środkowego pomocnika, środkowego obrońcę oraz ofensywnego pomocnika. Na tych trzech miejscach cały czas uczyliśmy i uczymy go pewnych zachowań. Trzeba też wziąć pod uwagę - i absolutnie nie chodzi o chwalenie się - że z tego powodu, że go przekształciłem na defensora, znalazł się w pierwszym zespole i tam funkcjonował w sparingach i treningach.

Alexandre jest powoli wdrażany do pierwszego zespołu. Nie boi się Pan, że zespół ME ucierpi na "przenosinach" Brazylijczyka?
Ucieszę się, jak się tam odnajdzie! To będzie zwycięstwo młodego zespołu Śląska. I tak to potraktują moi zawodnicy i ja, jestem o tym przekonany. A my postawimy na młodszych. Za tydzień, za miesiąc, może za dwa znajdzie się następca, który też będzie strzelał bramki. Trzeba rozłożyć ciężar odpowiedzialności gry ofensywnej na innych zawodników. Może dzięki temu, ze Alexandre będzie w pierwszym zespole, ktoś inny zajmie jego miejsce i wypełni tę lukę.

Stąd transfery Jaroszewicza i Sowały? To są zawodnicy raczej ofensywni.
Po części właśnie z tego powodu, ale pozyskanie tych dwóch graczy to wyniki ciężkiej pracy skautów naszego klubu, jeżdżenia w tygodniu na mecze, obserwowanie młodych piłkarzy. I właśnie tak znaleźliśmy perspektywicznych reprezentantów Polski i zobaczymy czy się u nas odnajdą.

Kilka tygodni temu Młody Śląsk testował trzech Kanadyjczyków z polskimi korzeniami... Co się z nimi dzieje, bo trochę słuch o nich zaginął?
Nie zaginął. Razem z gronem skautów byliśmy na wszystkich meczach Igrzysk Polonijnych, bo doszliśmy do wniosku, że nasza praca to nie tylko treningi, ale też wyszukiwanie zawodników. Trafiliśmy na trzech ciekawych graczy, Kanadyjczyków rodem z Polski, bardzo młodych, bo z rocznika 93 i 94, którzy chcieli grać w piłkę na wysokim poziomie. Sprawdziliśmy ich, mają predyspozycje, ale tu pojawia się problem - są zbyt młodzi. Wedle przepisów, obcokrajowiec musi skończyć 18 lat, byśmy mogli go zgłosić. Jeden z nich, Patryk Majcher, właśnie w środę obchodził "osiemnastkę", drugi, Michael Krzemiński urodziny ma za miesiąc, ale trzeci Patryk Misik dopiero za rok. Żeby nie tracił, został przesunięty do drużyny juniorów starszych i tam już gra. Natomiast wszyscy trenują z Młodą Ekstraklasą. Nikt nie przepada, ale mamy dużą kadrę i nie każdy może grać. Dlatego robimy w trakcie tygodnia sparingi, w których najczęściej grają zawodnicy, którzy mieli mniej szans do zaprezentowania swoich umiejętności w ME. Rozegraliśmy mecz z drugoligową Miedzią Legnica i tam pokazaliśmy się z dobrej strony, momentami byliśmy równorzędnym partnerem dla legniczan. W najbliższy czwartek będziemy natomiast grać z Polonią Trzebnica. Formę treningową najlepiej uzewnętrznia się właśnie w meczach.

Powiedział Pan, że ME to nie przechowalnia zawodników. W wielu zespołach piłkarze są zsyłani do młodego zespołu za karę, a w Śląsku takie rzeczy nie mają miejsca. Dlaczego?
Zawodnicy, którzy spadają do nas, nie grają absolutnie za karę. Wręcz przeciwnie, oni przychodzą do nas, bo potrzebują meczów, żeby wyrównać minuty. Wśród naszych rywali również są piłkarze z "dorosłej" drużyny, także jest szansa zmierzyć się z wymagającymi przeciwnikami. Ostatnio Mariusz Pawelec grał w ME, bo nie miał okazji do występów u trenera Lenczyka i zagrał świetnie. On nie patrzy czy to jest spotkanie Ekstraklasy czy młodego zespołu i to właśnie jest zawodowstwo. A z drugiej strony gracze, którzy przychodzą, przekazują chłopakom doświadczenia i wskazówki. Bramkarze pierwszego zespołu nawet sami proszą o mecze w ME. Cieszy mnie to, że ludzie chcą grać z przyjemnością, a nie za karę.

Ale to chyba ze szkodą dla golkipera zespołu ME?
Mamy jednego bramkarza, którego powoli wdrażamy do gry w ME, bo niedawno przyszedł do nas z drużyny juniorskiej. W sparingach dostaje szanse, a dzięki pracy z trenerem Tomaszem Hryńczukiem podtrzyma swoje walory bramkarskie i sprawdzimy go też w rozgrywkach ligowych. Pozostałych dwóch golkiperów wypożyczyliśmy - Krzysztof Korny poszedł do GKS Kobierzyce, a Kacper Rogala do Czarnych Żagań. Lepiej, żeby mogli grać w innych zespołach, niż u nas siedzieć na ławce.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław