Wydarzenia

Łukasz Madej: Liczę, że poprawimy statystyki

2012-03-02 17:27:26
- Odkąd gram we Wrocławiu, Śląskowi jeszcze ani razu nie udało nam się pokonać Widzewa. Ale mam nadzieję, że w w końcu się przełamiemy i poprawimy statystyki - mówi przed niedzielnym spotkaniem w Łodzi pomocnik WKS-u Łukasz Madej.
W niedzielę nie wystąpiłeś ani w meczu z Legią, ani w późniejszym sparingu z Chrobrym Głogów przeznaczonym dla piłkarzy, którzy ostatnio grali mniej lub wcale. Co się stało?
W przerwie spotkania z Legią podkręciłem lekko kostkę. Kiedy po meczu zdjąłem but okazało się, że noga jest spuchnięta. Nie chciałem ryzykować, bo pół roku temu miałem już podobny problem i bałem się, że może z tego wyniknąć jakaś poważna kontuzja. Ale teraz jest już wszystko w porządku i normalnie trenuję. Musiałem po prostu dać nodze odpocząć.

Czyli jesteś gotowy, aby wyjść na Widzew Łódź w niedzielę w podstawowej jedenastce?
Jeżeli trener tak postanowi, to jak najbardziej. Mogę zapewnić, że jestem gotowy, aby przeciwko Widzewowi zagrać nawet od pierwszej minuty.

Zawsze przy okazji meczów z Widzewem jesteś przepytywany przez dziennikarzy, bo to pojedynki specyficzne dla Ciebie, ze względu na to, że jesteś wychowankiem ŁKS-u. Jak więc to jest - szykujesz się specjalnie na to spotkanie?
Wszyscy o tym mówią, a ja nie ukrywam, że to wyjątkowe dla mnie mecze. Co więcej, moja prywatna statystyka występów przeciwko Widzewowi jest całkiem niezła. Chociaż akurat Śląsk nie miał najlepszych wyników z Widzewem. Przynajmniej od kiedy gram we Wrocławiu, to jeszcze ani razu nie udało nam się pokonać RTS-u. Ale mam nadzieję, że w niedzielę w końcu się przełamiemy i poprawimy statystyki.

Choć od dzisiaj przygotowujecie się już do pojedynku z Widzewem, to nie sposób nie zapytać o poprzedni mecz z Legią. Myślicie jeszcze o tym, co się stało w ostatnią niedzielę?
Gdzieś w prywatnych rozmowach temat tego meczu jeszcze się przewija – jak wyglądaliśmy, co było dobre, a co złe. To naturalne i normalne. A to, na ile zapomnieliśmy o tej wpadce jako zespół i na ile wyciągniemy z niej wnioski, okaże się dopiero w niedzielę, kiedy znowu wyjdziemy na boisko walczyć o ligowe punkty.

W niedzielę czeka was mecz wyjazdowy – łatwiej się odbudować na boisku rywala, gdzie nie ma takiej presji kibiców, czy jednak u siebie, mając atut własnego boiska?
Ciężkie pytanie. Piłka jest tak nieprzewidywalną grą, że nigdy nie wiadomo, czy po takiej wpadce lepiej grać na wyjeździe, czy u siebie, czy z mocnym rywalem, czy jednak ze słabszym. Czas pokaże. Po niedzielnym meczu będziemy mogli powiedzieć, czy dobrze było zmierzyć się z Widzewem na wyjeździe, czy jednak lepiej u siebie z kimś innym.

Gdy patrzysz na wyniki oraz ligową tabelę, to co myślisz? Wyniki chyba są zaskakujące?
Gdy oglądałem Widzew w meczu z Podbeskidziem, to myślałem, że łodzianie mogą jeszcze w tym sezonie być zmuszeni walczyć o utrzymanie. Minęło parę dni i wszystko zmieniło się o 180 stopni. Z Polonią Warszawa zaprezentowali się bardzo dobrze, mieli pomysł na grę, dobrze wyglądali fizycznie i pokazali to, z czego słynęli od lat, czyli dobre zagęszczenie pola i wychodzenie z kontrą. Ta polska liga jest nieprzewidywalna. Ale to dobrze, bo to oznacza, że nikt nikogo się nie boi. Legia przegrała z Górnikiem, a później zlała nas 4:0. To jednak nie oznacza, że teraz łatwo wygrają z ŁKS-em. Do każdego meczu trzeba podejść maksymalnie skoncentrowanym. My mamy natomiast szczęście, bo te nasze potknięcia nie kosztowały nas aż tak wiele. Dalej przecież prowadzimy w tabeli.

Aby to prowadzenie utrzymać, pewnie trzeba będzie wygrać w Łodzi.
Przede wszystkim chciałbym, abyśmy dzięki temu meczowi odbili się psychicznie po Legii. Ale jak będzie, zobaczymy. Można wpaść w marazm w najmniej spodziewanym momencie i można odbić się w najmniej spodziewanym momencie. Miejmy nadzieję, że będzie to dla nas mecz zwycięski, który zapoczątkuje naszą serię wygranych.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław