Wydarzenia

Marek Krajewski: Na meczach jest coraz lepiej

2011-05-15 16:36:32
Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Markiem Krajewskim, jednym z najpopularniejszych polskich pisarzy, a jednocześnie wielkim kibicem Śląska Wrocław.
Miał szczęście, bo oglądał Śląsk walczący z Liverpoolem na Stadionie Olimpijskim. Żeby dopingować swoją ukochaną drużynę - przeciskał się przez płot. Był z klubem, gdy ten dołował w 3 lidze. Marek Krajewski, pisarz, autor słynnego cyklu o Eberhardzie Mocku, detektywie z przedwojennego Breslau, twierdzi, że z winy mediów goniących za newsem wokół piłki nożnej jest gęsta, nieprzyjemna atmosfera. Panuje przekonanie, że futbol jest zły, brudny i agresywny - a to nieprawda.

Podobno ma Pan wiele wspólnego z Lechem Wałęsą – obaj skakaliście przez płoty, tyle że on do stoczni, a Pan na stadion na Oporowską?
Porównanie z Lechem Wałęsą jest bardzo miłe, ale jednak bardzo przesadzone. Nie ośmieliłbym się z nim porównywać. A zresztą ja nie tyle skakałem przez płot, co przeciskałem się przez dziurę w płocie i tak dostawałem się na stadion przez ogródki działkowe przy Stalowej. W ogóle to muszę powiedzieć, że jestem zapalonym, namiętnym kibicem od małego. Urodziłem się i wychowałem w okolicy, która była zawsze naturalnym zagłębiem kibiców Śląska - przy ulicy Żelaznej.

Ile miał Pan lat przeciskając się przez ten płot?
Dziesięć. To były piękne czasy dla Śląska. Lata siedemdziesiąte.

Młodsi mogą tylko pozazdrościć. I od tego czasu miłość do klubu nie słabła?
Miłość nie słabła, ale był to związek burzliwy z rozstaniami i powrotami. Na początek wielkie i szczere uczucie lat dziecinnych: druga połowa lat 70. to czasy, kiedy Śląsk zdobywał mistrzostwo i puchar Polski, gdy grał w Pucharze UEFA i w Pucharze Zdobywców Pucharów przeciwko Liverpoolowi czy Borussii Mönchengladbach. Jego przeciwnicy z Zachodu to był zupełnie inny świat, inna piłkarska galaktyka. Wtedy gdy oglądałem The Reds na Stadionie Olimpijskim na ustach całego świata był ich znakomity napastnik Kevin Keegan, który zresztą - ku mojemu ubolewaniu - wtedy nie zagrał.

Był ktoś, kogo Pan z tych czasów pamięta najlepiej?
Oczywiście, grały wtedy legendy klubu: Sybis, Pawłowski, Erlich, Garłowski, świetny bramkarz Kalinowski, ale ja przyznam, że - grając jako obrońca w tzw. turniejach dzikich drużyn - najbardziej podziwiałem Władysława Żmudę ze Śląska oraz Jerzego Gorgonia z reprezentacji Polski. Potem były lata 80., kiedy zacząłem dorastać, ale wciąż regularnie obserwowałem jak walczyło na boisku następne pokolenie Śląska: Prusik, Tarasiewicz, Nocko.

Metodą eliminacji wychodzi, że nie było Pana ze Śląskiem w latach 90.
Zgadza się. Potem założyłem rodzinę, przyznam, że na piłkę nożną, na kibicowanie brakowało czasu i to był ten okres rozstania z klubem. Bardzo rzadko chodziłem na mecze, choć w prasie uważnie śledziłem poczynania Śląska.

Kiedy Pan wrócił?
W latach dwutysięcznych. Kiedy Śląsk był w trzeciej lidzie i pod wodzą Tarasiewicza wracał do drugiej ligi, a potem do ekstraklasy. Ja wróciłem na trybuny i od tego czasu na nich jestem – kibicuję i wspieram klub.

Skoro dotarliśmy do czasów obecnych. Jest Pan człowiekiem inteligentnym, wykształconym, z nazwiskiem, przedstawicielem elity...
... dziękuję...

… i właściwie, w obiegowej opinii, Oporowska to ostatnie miejsce, w którym powinien Pan bywać.
To mit, całkowicie nieprawdziwy stereotyp. To część szerszego problemu - według potocznej opinii człowiek wykształcony nie może być odbiorcą masowej kultury, która niby jest gorsza. To nieprawda, choć stereotypy trzymają się mocno. Kiedyś powiedziałem na Wydziale Filologicznym naszej Alma Mater, że jestem kibicem piłki nożnej. Sporo moich kolegów było niemile zdziwionych. Kłótni o to nie było, bo wszyscy szanujemy swoje odmienne poglądy i zainteresowania, tym niemniej poczułem wtedy działanie tego stereotypu. Przesądy są jednak po to, żeby je przezwyciężać. Dziś atmosfera wokół piłki nożnej, także – powiem to wprost – z winy mediów goniących za newsem, jest gęsta, nieprzyjemna. Panuje przekonanie, że futbol jest zły, brudny i agresywny...

Czy kiedykolwiek stało się coś Panu na meczu piłki nożnej? Czuł się Pan zagrożony?
Nigdy. Mamy współcześnie tendencję do tego, żeby utożsamiać pewne zjawiska z całymi grupami społecznymi. I kiedy zdarza się coś tak haniebnego jak w Kownie czy Bydgoszczy od razy pojawia się w głowach odbiorców wiadomości uogólnienie, że wszyscy kibice są kibolami. A przecież to tylko ich część i wcale nie największa. Są różni kibice. Rozumiem, że ktoś czuje potrzebę głośnego dopingowania na stadionie, rozumiem, że pragną tego również piłkarze. Ja sam daję się porwać emocjom, choć niekoniecznie lubię gdy ktoś mną dyryguje i każe mi klaskać na zawołanie. Cenię też kibiców, którzy mecze Śląska oglądają w telewizji. To, że ja nie jeżdżę na mecze wyjazdowe, nie czyni ze mnie gorszego kibica.

Jest Pan na meczach od lat. Rzeczywiście jest coraz gorzej?
Wręcz przeciwnie: jest coraz lepiej. Cokolwiek byśmy nie mówili, to pamiętam czasy, w których na trybunach powszechnie był spożywany alkohol, a wraz z nim wzrastała agresja także wobec najbliższego otoczenia. Dziś tego nie ma. Doping jest coraz bardziej cywilizowany. Oczywiście do Anglików nam jeszcze trochę brakuje, ale jest zdecydowanie lepiej niż kiedyś. Więcej – uważam, że będzie jeszcze lepiej i dojdziemy do poziomu, kiedy na trybunach będą całe rodziny. Może ucywilizują doping nowe stadiony, a może będziemy musieli poczekać jeszcze trochę, ale ten proces już trwa.

Na koniec zapytam, czy namawiał Pan, albo czy namawiałby Pan kogoś, kto na Oporowską nie chodzi, żeby zaczął kibicowanie na stadionie, czy raczej uważa Pan, że trzeba do tego dorosnąć?
Raczej to drugie. Kibicowanie trzeba wynieść z domu, albo do tego dorosnąć... Choć nie. Po zastanowieniu ujmę to inaczej. Jeśli ktoś nie jest kibicem żadnego sportu, jeśli nie rozumie rywalizacji, to nic go nie przekona. Nie ma sensu być wtedy apostołem futbolu – to praca niewdzięczna i nieefektywna. Jednak jeśli ktoś jest kibicem innych dyscyplin, wtedy można spróbować go przekonać do przyjścia na mecz. Naprawdę warto.


Wywiad z Markiem Krajewskim ukazał się w najnowszym numerze "Wokół Śląska". Nasz oficjalny magazyn klubowy dostępny jest tutaj.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław