Wydarzenia

Masażyści nie narzekają na brak pracy

2009-07-03 14:31:14
Członkowie sztabu medycznego są jednymi z najbardziej zapracowanych osób w czasie zgrupowania. Oprócz czuwania nad zdrowiem zawodników w czasie treningów, pracują także przed zajęciami, by przygotować piłkarzy do wysiłku, a także po treningach, by pomóc w szybkiej regeneracji sił.

 

 

 

 

Zdrowiu piłkarzy nie sprzyja aura. Upał powoduje, że zawodnicy szybko się odwadniają, dlatego masażyści przygotowują na każdy trening duże ilości  bidonów z napojami izotonicznymi i lodem.


- Temperatura nie rozpieszcza zawodników i trzeba szczególnie zwracać im uwagę, żeby uzupełniali płyny, bo inaczej szybo się odwodnią. Gdy czuje się pragnienie, to już jest za późno. Najlepiej w ciągu dnia cały czas popijać wodę – wyjaśnia masażysta Jarosław Szandrocho, który razem z Radosławem Kasendrą i doktor Jowitą Zwierzańską są pierwszymi osobami, do których zwracają się piłkarze, gdy mają problemy ze zdrowiem.


Po pierwszym dniu zgrupowania już pojawiły się pierwsze urazy.

- W czasie treningów nikt się nie oszczędza. Choć wszyscy walczą fair, to nie da się wyeliminować urazów. Cały czas coś się dzieje. W piątek rano Krzysiu Kaczmarek zasygnalizował kłopoty ze stawem skokowym, Tadziu Socha też ma mikrouraz – dodaje zapracowany fizjoterapeuta.

Jarek Szandrocho nie narzeka z powodu dużej ilości pracy, którą musi wykonać. - To jest normalne życie na obozie, cały czas trzeba być na nogach, zwracać uwagę na to co się dzieje i reagować. Zawodnicy ciężko trenują i trzeba im pomagać. Przy tych upałach jest dużo masaży i wcierek, bo mięśnie się trochę buntują i choć jest nas dwóch, to na brak pracy nie narzekamy. Wczoraj skończyliśmy pracę po godzinie 22, dzisiaj po śniadaniu znów wzięliśmy się do pracy. Wieczorem mamy mecz, więc po powrocie z pewnością znowu trzeba będzie zakasać rękawy – dodaje.



Okazuje się, że piłkarze nie narzekają tylko na urazy typowo piłkarskie. Kilku graczy miało problemy żołądkowe.

- Organizm musi się też przyzwyczaić i zaadaptować do nowych warunków. Jest kilka treningów dziennie, jest inne jedzenie, inna woda. Oczywiście trzeba sprawdzić, czy jest to efekt właśnie tych zmian, czy też to jakieś zatrucie. Obserwujemy na bieżąco zawodników, rozmawiamy i odpowiednio reagujemy – wyjaśnia Szandrocho. - Są także inne problemy, jak chociażby wrastający paznokieć. To niby nie uraz, ale jest to bolesne i przeszkadza zawodnikowi. Tak samo jak pęcherze czy nagniotki. Normalnie to nie jest przyjemne, a ubrać korki, biegać po murawie i kopać piłkę jest tym bardziej ciężko – dodaje masażysta, który oprócz pracy medycznej, pomaga także sztabowi trenerskiemu w czasie zajęć. – Wiadomo, że czasem trzeba przenieść bramkę czy postawić pachołki – stwierdza Szandrocho.



Sztab medyczny na warunki w hotelu nie może narzekać, bowiem ośrodek zapewnia specjalny pokój na ich potrzeby.

- Widać, że ośrodek jest przygotowany do przyjęcia drużyn piłkarskich. Pokój jest przestronny, są dwa stoły do masażu, także kilku zawodników jednocześnie może być poddawanych zabiegom – opowiada „maser”, w czasie rozmowy z którym do pokoju z grymasem bólu na twarzy wszedł Kamil Biliński. – Jarek zrób coś, bo plecy mnie strasznie bolą – narzekał napastnik. Kilka minut później z uśmiechem wracał do swojego pokoju. – Ból jak ręką odjął, naprawdę czuję się już dużo lepiej – cieszył się piłkarz.

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław