Wydarzenia

Mila: Idziemy do przodu i nie zatrzymujemy się

2012-02-08 15:10:15
- Nasza drużyna wciąż jest głodna sukcesów, ale mamy w sobie także dużo pokory. Wiemy, że bez ciężkiej pracy nic nie uda nam się osiągnąć - mówi kapitan Śląska Sebastian Mila.
W poniedziałek trenowałeś po raz pierwszy po kontuzji, a dzień później rozegrałeś pełne 90 minut w sparingu przeciwko Viktorii Pilzno. Jak samopoczucie?
To był mój pierwszy mecz na Cyprze i mówiąc szczerze bardzo mnie zmęczył. Ale to normalne po tygodniowej przerwie od zajęć z drużyną. Cieszę się jednak, że mogłem już wystąpić razem z zespołem, brakowało mi tego. Tym bardziej że zmierzyliśmy się z bardzo dobrym przeciwnikiem, który postawił nam wysoko poprzeczkę. Zebraliśmy masę cennych doświadczeń, które na pewno pomogą nam jeszcze lepiej przygotować się do ligi.

Wystąpiłeś w środku pola razem z Daliborem Stevanoviciem, a wielu kibiców zastanawiało się, czy na boisku znajdzie się miejsce dla was dwóch.
Moim zdaniem taki problem nigdy nie istniał. Przynajmniej ani ja, ani Dalibor się tym nie przejmowaliśmy. Tak naprawdę jeśli trener będzie chciał wystawiać nas dwóch do składu, to wspólny język na pewno znajdziemy, tak jak to miało miejsce we wtorek. Najważniejsze, żeby drużyna wygrywała, żeby miała korzyść z każdego z nas. Zawsze powtarzałem, że dobro zespołu jest absolutnym priorytetem i tak samo jest w tym przypadku. Obojętne, kto będzie grał, musi podporządkować się temu wielkiemu kolektywowi, jakim jest Śląsk Wrocław.

Zagraliście systemem 1-4-2-3-1, a trójkę ofensywnych pomocników tworzyłeś Ty, Dalibor i Mateusz Cetnarski. Na boisku nie było więc klasycznych skrzydłowych. Jak ocenisz grę Śląska w takim ustawieniu?
Było co najmniej przyzwoicie. Od pewnego czasu próbujemy przetrenować ten system, choć trzeba pamiętać, że to nie jest dla nas absolutna nowość, bo za trenera Lenczyka mieliśmy już kilka razy okazję zagrać w ten sposób. Było naprawdę pozytywnie, choć ten mecz był naprawdę ciężki. Viktoria to naprawdę bardzo dobra drużyna, ma za sobą mecze w Lidze Mistrzów z Barceloną czy Milanem, a już za moment zmierzy się z Schalke w Lidze Europejskiej. Na boisku widać było, że są już w okresie startowym, a my – mimo tego, że jesteśmy na innym etapie przygotowań – graliśmy z nimi jak równy z równym. Rok temu przegraliśmy z nimi 2:3, ale nawet nie o tamten wynik chodzi, a o to, co się działo na boisku. Wtedy byli zdecydowanie poza naszym zasięgiem. Wczoraj przez cały mecz dotrzymywaliśmy im kroku.

Po sparingu trener Czechów Pavel Vrba wspominał tamto spotkanie i przyznał, że w ciągu roku Śląsk zrobił duży postęp.
Mogę się pod tym podpisać jedną i drugą ręką. Czujemy na boisku, że każdy z nas nabrał pewności siebie. Staramy się wykorzystać nasz kolektyw, być kreatywni. Idziemy do przodu i nie zamierzamy się zatrzymywać. Nasza drużyna wciąż jest głodna sukcesów, ale mamy w sobie także dużo pokory. Wiemy, że bez ciężkiej pracy nic nie uda nam się osiągnąć.

Za dziesięć dni zagracie pierwszy mecz z Ruchem. Jak ocenisz te dotychczasowe przygotowania?
Jak zwykle mieliśmy dobre treningi w Spale, gdzie wykonaliśmy kawał porządnej roboty. Mieliśmy świetne warunki – zarówno tam, jak i teraz na Cyprze. Pogoda jest tutaj optymalna do treningów – nie jest ani za zimno, ani za ciepło. Mamy dobre boiska, świetnych sparingpartnerów. Zrobiliśmy wszystko, by trener mógł być spokojny o naszą formę. Widać również, że w całej naszej ekipie jest świadomość szansy, przed jaką stoimy, a także skali trudności, jaka nas czeka wiosną. Zdajemy sobie sprawę, że w każdym z tych trzynastu ligowych spotkań będziemy musieli walczyć na boisku od pierwszej do ostatniej minuty. Wiemy również, że poza boiskiem będziemy musieli się nieustannie wspierać. Mam nadzieję, że tak to będzie funkcjonowało przez cały czas, bo to tylko udowodni, że mamy klasę nie tylko jako piłkarze, ale także i ludzie.

Dziś dostaliście od sztabu szkoleniowego dzień wolny. To chyba dobrze, że po tak ciężkim okresie przygotowawczym będziecie mogli złapać nieco oddechu, a także – co tu ukrywać – trochę od siebie odpocząć?
Taka przerwa jest zawsze bardzo potrzebna. To nie jest nic dziwnego, dzieje się tak we wszystkich klubach. Od miesiąca trenujemy bardzo ciężko, a na dodatek przebywamy ze sobą niemal 24 godziny na dobę. Dlatego fajnie będzie choć na chwilę zmienić otoczenie, pójść na spacer, gdzieś usiąść, pogadać. Proszę mi wierzyć – taka obozowa, hotelowa monotonia może być równie męcząca co ciężki trening. Po pierwszych trzech dniach staje się to dość nużące i warto złapać trochę oddechu. Wrócę jednak do tego, co mówiłem wcześniej – mamy świadomość, po co tutaj jesteśmy. Wiemy, jaki jest nasz cel wiosną i dzięki temu obóz mija szybciej. Mimo wszystko taki dzień wolnego na pewno nam się przyda.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław