Wydarzenia

Mila ratuje remis

2010-04-27 23:34:54
Na Dialog Arenie emocji nie zabrakło. Wspaniały gol Sebastiana Mili w końcówce dolnośląskich derbów dał Śląskowi cenny remis. Bramka „Rogera” była odpowiedzią WKS-u na trafienie Ilijana Micanskiego.
W początkowej fazie spotkania obie drużyny wzajemnie się badały, a gra toczyła się w środkowej strefie boiska. Śląsk ustawił się na własnej połowie i czekał na to, co zrobią gospodarze. A ci pomysłu na rozmontowanie wrocławskiej defensywy nie mieli.

Impas przerwany został po kwadransie. Pierwszy celny strzał w meczu oddał Traore, lecz był tak lekki, że Kelemen nie musiał się nawet sprężyć, by go wyłapać. Wrocławianie odpowiedzieli już po chwili, ale próba Ćwielonga była podobnej jakości. Mocniej, lecz w środek bramki, uderzył z dystansu Dudek.

Gra się otworzyła. Niesieni głośnym dopingiem lubinianie wyraźnie się ożywili, a prym wiodło skuteczne na wiosnę trio – Micanski, Kędziora, Traore. Gdy Bułgar zagrał w uliczkę do Polaka, wydawało się, że ten znajdzie się na czystej pozycji. Czujny Kelemen wyszedł jednak na przedpole i ubiegł rywala. Po chwili Traore starł się przy linii końcowej z Celebanem, który z grymasem bólu na twarzy upadł poza boiskiem. Niestety, grający setny w mecz w Ekstraklasie obrońca WKS-u naderwał mięsień. W jego miejsce trener Tarasiewicz wprowadził Łukasiewicza, który zajął miejsce w środku pomocy, a do defensywy przesunięty został Sztylka.

Gra wrocławskich piłkarzy nabierała rumieńców. Lobować Isailovicia próbował Ćwielong, ale najlepszą sytuację na objęcie prowadzenia zmarnowal Szewczuk, którego prostopadłym podaniem obsłużył właśnie „Pepe”. Nasz napastnik popędził na bramkę, spróbował strzału w krótki róg, ale nie trafił. Miedziowi nie pozostawali dłużni. Dobre zawody rozgrywał Kędziora, który najpierw minął zwodem Łukasiewicza i posłał piłkę tuż obok spojenia słupka i poprzeczki, a później wyłożył futbolówkę Micanskiemu, który przestrzelił. Kelemen musiał się za to wykazać po uderzeniach z drugiej linii Traore i Stasiaka.

W drugiej połowie przebudził się bułgarski napastnik Zagłębia. Micanski znakomitym podaniem uruchomił Kędziorę, który trafił w poprzeczkę, a później sam starał się postraszyć Kelemena. Gdy nadeszła 78 minuta dopiął swego. Bartczak dośrodkował piłkę w pole karne, gdzie Traore zgrał ją do Bułgara, a temu nie pozostało nic innego, jak z bliska wbić ją do bramki.

Chwilę wcześniej na boisku pojawił się Adrian Błąd. Młody zawodnik gospodarzy dostał żółtą kartkę za próbę wymuszenia karnego, a po bramce „zagotował się” i w ferworze walki zapracował na kolejną. Liczebna przewaga dodała wrocławianom wiatru w żagle. Kibice Śląska złapali się za głowy, gdy po atomowym uderzeniu Łukasiewicza Isailović instynktownie wybił piłkę przed siebie. Po chwili jednak z kilkudziesięciu metrów poprawił Mila i serbski golkiper musiał skapitulować. Była to wspaniała bramka na wagę remisu.

Zagłębie Lubin – Ślask Wrocław 1:1 (0:0)

Strzelcy: Micanski (78.) – Mila (88.)

Zagłębie: Isailović – G. Bartczak, Stasiak, Reina, Costa, Hanzel (83. Dinis), M. Bartczak, Ekwueme, Kędziora (71. Błąd), Micanski, Traore (88. Rymaniak)

Śląsk: Kelemen – Socha, Celeban (27. Łukasiewicz), Pawelec, Wołczek, Madej (61. Sotirović), Sztylka, Dudek, Mila, Ćwielong, Szewczuk (90. Ulatowski)

Żółte kartki : Costa, Ekwueme, Błąd – Wołczek, Mila, Socha

Czerwona kartka: Błąd - za dwie żółte (82.)

Sędziował: Mirosław Górecki (Katowice)

Widzów: 10 000
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław