Wydarzenia

Na Oporowskiej bez bramek

2010-08-08 19:58:43
Pomimo dobrej gry i klarownych sytuacji wrocławianie zremisowali z Jagiellonią Białystok 0:0. W inaugurującym nowy sezon meczu bramek zabrakło, ale emocje były spore. Remis ze zdobywcą Pucharu i Superpucharu Polski i to w dobrym stylu może napawać optymizmem przed kolejnymi spotkaniami. Nie chcę dywagować, czy powinniśmy ten mecz wygrać czy nie, oglądaliśmy dobre spotkanie i liczę na takie wsparcie kibiców jak dzisiaj w kolejnych meczach - powiedział trener Ryszard Tarasiewicz.
Śląsk rozpoczął z trzema nowymi zawodnikami w składzie. W ataku zadebiutował król strzelców ligi boliwijskiej Cristian Diaz, a w pomocy Waldemar Sobota i Przemysław Kaźmierczak. - Kaźmierczak bardzo dobrze grał w destrukcji, wygrywał większość pojedynków główkowych, widzieliśmy jaki potencjał techniczny ma Diaz, to jest niekonwencjonalny zawodnik, a Sobota pokazał, że jego dużym atutem jest arytmia w grze, połączona z dobrą techniką - komplementował swoich nowych piłkarzy szkoleniowiec Śląska, który w porównaniu do zeszłego sezonu zdecydował się także na zmianę taktyki z 4-5-1 na 4-4-2. W meczu ze względu na kontuzje nie mogli wystąpić Łukasz Madej i Mariusz Pawelec.

Początek spotkania nie był najlepszy w wykonaniu wrocławskiej drużyny. To Jagiellonia pierwsza stworzyła sobie groźną akcję, po której mogła zdobyć gola. Po kilku minutach Śląsk przejął inicjatywę, a najwięcej zamieszania w szeregach przeciwnika siał Sobota. Były zawodnik MKS-u Kluczbork popisał się kilkoma świetnymi akcjami indywidualnymi, po których pod bramką Grzegorza Sandomierskiego robiło się gorąco.

Zawodnicy jednej i drugiej drużyny skutecznością w tym meczu nie grzeszyli. Najbliżej pokonania bramkarza gości w drugiej połowie był Diaz, który próbował Sandomierskiego przelobować strzałem z 20 metrów, ale piłka odbiła się od poprzeczki i wróciła do gry. W odpowiedzi po seryjnych błędach defensywy zakotłowało się w polu karnym Śląska, ale i tym razem nikt nie potrafił skierować piłki do bramki.

Spotkanie wyraźnie nabrało tempa, czego wynikiem były kolejne akcje podbramkowe z obu stron. W 60. minucie Diaz po raz kolejny próbował zaskoczyć Sandomierskiego zza pola karnego, ale golkiper Jagiellonii spisywał się w tym meczu bezbłędnie. Na kwadrans przed końcem spotkania bardzo groźnie strzelał Rafał Grzyb – piłka po jego strzale zza pola karnego przeleciała minimalnie obok bramki Mariana Kelemena.

W 81. minucie Alexis Norambuena brutalnie sfaulował Diaza, za co został ukarany czerwoną kartkę. Od tego momentu Śląsk przeważał jeszcze bardziej, ale nie potrafił wykorzystać nadarzających się okazji do objęcia prowadzenia. Grając już w przewadze w znakomitej sytuacji znalazł się Vuk Sotirović, ale Serb źle przyjął sobie piłkę i nie zdołał nawet oddać strzału.

W doliczonym czasie z 30. metrów z rzutu wolnego uderzał Kaźmierczak, ale i tym razem Sandomierski nie dopuścił do utraty gola. Trzeba pochwalić naszego bramkarza, bo w kilku sytuacjach wybronił nam wynik - docenił swojego zawodnika trener Probierz, który z remisu przy Oporowskiej był zadowolony.

Śląsk Wrocław 0:0 Jagiellonia Białystok

Śląsk: Kelemen - Celeban, Fojut, Spahić, Wołczek – Ćwielong (71’ Gancarczyk), Kaźmierczak, Mila (77’ Dudek, 89’ Łukasiewicz), Sobota - Diaz, Sotirović

Jagiellonia: Sandomierski - Norambuena, Skerla, Kijanskas, El Mehdi (61’ Kascelan) – Makuszewski (46’ Frankowski), Grzyb, Hermes, Kupisz, Burkhardt – Grosicki

Żółte kartki: Ćwielong, Celeban, Dudek (Śląsk), Burkhardt, Kupisz (Jagiellonia)
Czerwona kartka: Norambuena (Jagiellonia)

Sędziował: Paweł Raczkowski (WS Warszawa)

Widzów: 8000
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław