Nie stępili "Scyzoryków"

Trener Tadeusz Pawłowski dokonał dwóch zmian w składzie w porównaniu do ostatniego ligowego meczu z Legią. Do "jedenastki" wrócił - zawieszony ostatnio za kartki - Mateusz Machaj, który zastąpił Roberta Picha. Na murawę od 1. minuty w miejsce Lukasa Droppy wybiegł również Tomasz Hołota. W wyjściowym składzie znaleźli się także poszkodowani w zeszłej kolejce - Mariusz Pawelec i Dudu Paraiba. Wszyscy, którzy wybiegli na murawę Kolporter Areny w zielonych koszulkach, pojawili się na niej z jednym zamiarem - za 90 minut zejść z niej z uniesionymi w geście triumfu rękoma.

Pierwsze uniesienie Trojkolorowi zapewnili swoim fanom (których przybyło do Kielc blisko 500) już w 5. min meczu. Flavio wywalczył rzut wolny, dośrodkowanie Machaja wybił Porceliss, ale... Kapo popełnił duży błąd, nie trafił w piłkę i ta ponownie trafiła pod nogi Mateusza. Nasz pomocnik słabszą, lewą nogą dokładnie dośrodkował w szesnastkę, a tam walkę o pozycję z Malarczykiem i Dejmkiem wygrał Marco Paixao. Sekundę później - po uderzeniu głową kapitana - futbolówka trzepotała w siatce, a zielono-biało-czerwoni cieszyli się z prowadzenia.

Osiem minut po stracie gola odpowiedzieli złocistko-krwiści. Blisko wyrównania był Luis Carlos, jednak dobrą interwencją popisał się Wrąbel i wynik pozostał niezmieniony. W 23. min golkiper wykazał się świetnym refleksem, broniąc strzał głową Porcellisa z kilku metrów. Niestety, gospodarze atakowali dalej i w końcu dopięli swego. W 26. min dobrą szarżę lewym skrzydłem przeprowadził Carlos i płasko podał w szesnastkę. Z pierwszej piłki uderzył Porcellis, a futbolówka odbiła się od stojącego parę metrów od bramki Kiełba, całkowicie zmyliła Wrąbla i wpadła do siatki tuż przy słupku.

To nie był, niestety, koniec popisów Kiełba... W 33 min. świetną akcję na lewym skrzydle przeprowadził duet Javanović-Sylwestrzak, boczny obrońca dośrodkował w pole karne, a tam z pierwszej piłki uderzył strzelec pierwszego gola. Moment później był on już strzelcem dwóch bramek... Do przerwy mało było ofensywnych akcji Śląska i wrocławianie nie zdołali wyrównać stanu gry. Zmiana w przerwie - Pich za Machaja - miała pomóc, by udało się to w drugiej połowie.

I udało się błyskawicznie! Właśnie Pich wyrównał stan meczu już w 47. min gry. Słowak wykorzystał złe ustawienie Cerniauskasa, który za daleko wyszedł z bramki i ładnym lobem strzelił wyrównującą bramkę. To siódmy gol Picha w sezonie. Ależ nosa miał trener Pawłowski, wpuszczając Słowaka na boisko dwie minuty przed tym, gdy wpisał się na listę strzelców... Po bramce wyrównującej gospodarze zmusili wrocławian do wycofania. Kilkakrotnie, szczególnie po wrzutkach Golańskiego, kotłowało się w szesnastce Wrąbla. Większych szans na gola jednak nie było.

Ostatnie minuty były bardziej wyrównane, ale nie bardziej obfite w sytuacje podbramkowe. Więcej było fauli, kartek i pretensji do arbitra niż składnych akcji. W końcówce Śląsk miał cztery rzuty rożne w odstępie minuty, ale żaden nie przyniósł choćby cienia okazji. W doliczonym czasie z kilku metrów z pierwszej piłki strzelał Kaczmarek po podaniu Zielińskiego, ale piłka poszybowała wysoko nad bramką. Druga zmiana Tadeusza Pawłowskiego nie przyniosła takich dobrych skutków jak pierwsza.

Ostatecznie mecz zakończył się remisem, Śląsk pozostaje bez wygranej w 2015, a Korona bez... przegranej w tymże. Następne spotkanie wrocławian to wyjazd do dalekiej Łęcznej na mecz z beniaminkiem. Mecz Górnik - Śląsk w piątek o 20:30.




Korona Kielce - Śląsk Wrocław 2:2 (2:1)
Bramki: Kiełb 26, 33 - M. Paixao 5, Pich 47
Kartki: Malarczyk, Jovanović - Hołota, F. Paixao, M. Paixao, Dudu

Korona: Cerniauskas - Golański, Malarczyk, Dejmek, Sylwestrzak - Jovanović, Fertovs, Kiełb, Kapo, Carlos (52. Aankour) - Porcellis
Śląsk: Wrąbel - Zieliński, Celeban, Pawelec, Dudu - Hołota, Hateley - F.Paixao, Grajciar (72.Kaczmarek), M.Machaj (46.Pich) - M.Paixao
Sędzia: Tomasz Musiał
Widzów: 7918