Wydarzenia

O pierwszy wiosenny punkt...

2008-10-30 16:55:37
Nad głowami wrocławskich zawodników czarne, deszczowe chmury. Po trzech fatalnych w skutkach występach podopieczni trenera Tarasiewicza nie mogą mieć do nikogo pretensji za słowa gorzkiej krytyki. Nie takiego Śląska oczekiwali kibice wiosną, gdy ta miała być świetlistą promenadą do Orange Ekstraklasy. W najbliższą sobotę o godzinie 18.30 rozlegnie się pierwszy gwizdek meczu kolejnej szansy na powrót do czołówki. Każda passa ma swój początek i kres. Miejmy nadzieje, że najgorsze co mogło się przytrafić Śląsk ma już za sobą, a przełom, którego świadkami będziemy wszyscy, nastąpi już jutro. Spotkanie Śląsk Wrocław ŁKS Łomża poprowadzi kielecki arbiter Marcin Szrek.
Wrocławianie po meczu ze Zniczem mieli wiele rzeczy nad którymi warto się dłużej zastanowić. Przemyślenia te powinny być zbieżne w jednym zasadniczym punkcie. Nie można już pozwolić sobie na straty punktowe z drużynami znajdującymi się poniżej w ligowej stawce. Mało tego, myśląc poważnie o awansie należy ogrywać również i te, z którymi mecze toczyć się będą nie o 3 lecz o 6 punktów. A już przede wszystkim musimy wygrywać wszystko co jest do wygrania przy ulicy Oporowskiej. Jutrzejszy wieczór pokarze czy na pewno jest to takie oczywiste. Zespół z Łomży po trzech wiosennych kolejkach również nie bardzo ma się czym chwalić. Dwie porażki, w tym jedna na własnym stadionie oraz remis. Komplet punktów ugrała w Łomży na inaugurację warszawska Polonia (1:3), co było rzeczą raczej mało zaskakującą. Następnie porażka w Pruszkowie identycznym stosunkiem, oraz bezbramkowy i bezbarwny pojedynek z opolską Odrą przed tygodniem. W sumie 6 bramek straconych i jedynie 2 zdobyte. Te wyniki stawiają zespół gości poniżej cienkiej czerwonej linii w tabeli, która gwarantuje pozostanie w kolejnym sezonie w gronie drugoligowców. Dodać należy, że defensywa Łomżan jest jedną z mniej szczelnych pośród wszystkich drugoligowców - 41 bramek straconych. Więcej bramek stracił jedynie Pelikan, który zresztą zasłużenie zamyka ligowa stawkę. Obecny sezon jest drugim dla zespołu ŁKS-u na tym szczeblu rozgrywkowym. Przed rokiem beniaminkowi z Łomży udało się utrzymać bez konieczności walki w barażach dzięki degradacji ostrowskiego KSZO. Na koniec sezonu zajęli 10 pozycję, w 34 meczach gromadząc 39 punktów, na które złożyły się między innymi 4 oczka wywalczone w meczach ze Śląskiem. We Wrocławiu niespodziewanie padł wynik bezbramkowy, a w rewanżu łomżanie wygrali 2:1. Jesienią tego roku na własnym stadionie goście wybronili punkt zachowując czyste konto w spotkaniu ze Śląskiem. Drużyna Śląska przed jutrzejszym spotkaniem koncentrować będzie się w iście królewskich warunkach. Meczowa osiemnastka, w której miejsca zabrakło dla wracającego do formy po ciężkiej kontuzji Jakuba Małeckiego, Bogdana Gula oraz Krzysztofa Ostrowskiego wyjechała dziś po południu do Pałacu w Korbielowicach. Kadra przed jutrzejszym meczem dodatkowo skurczyła się o pauzujących Vladimira Ćapa, Sebastiana Przybyszewskiego i Adama Marciniaka. Wobec takiego stanu rzeczy trenerzy nie mają zbyt dużego pola manewru. Wiadomo już, że między słupkami wrocławskiej bramki stanie wywoływany przed tygodniem z trybun Wojciech Kaczmarek, który zmieni słabo spisującego się w roli golkipera Andrzeja Olszewskiego i niemal na pewno nie będzie to jedyna zmiana w wyjściowej jedenastce.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław