Wydarzenia

Paweł Zieliński: Nie ma mowy o żadnej tremie

2014-01-18 20:24:14
- Czuję, że w trakcie treningów w Turcji i sparingu z Howerłą pokazałem się z dobrej strony. Mam nadzieję, że zostanę w Śląsku - mówi testowany przez WKS piłkarz Ślęzy Wrocław Paweł Zieliński.
Jak wrażenia z pobytu na obozie z piłkarzami Śląska?
Jest bardzo fajnie. Turcja to przyjemny kraj, ale wiadomo, że nie przyjechaliśmy tutaj zwiedzać. Ciężko trenujemy dwa razy dziennie, rozegraliśmy jeden sparing, a w niedzielę czeka nas kolejny sprawdzian z jeszcze bardziej wymagającym rywalem, walczącym o Bundesligę. Generalnie oceniam ten tydzień na plus.

Dla Ciebie to pierwsze tego typu zgrupowanie w karierze?
Powiedziałbym raczej - przygodzie z piłką (śmiech). Tak, jeszcze nigdy nie miałem okazji być na stojącym na tak wysokim poziomie obozie. W przeszłości kilka razy byłem na kilkudniowych zgrupowaniach, ale zawsze było to w Polsce. No i oczywiście praca na nich różniła się od tej, którą wykonujemy w Belek.

I jak ma się obozowa rzeczywistość do Twoich wyobrażeń?
Mówiąc szczerze to nie miałem specjalnych wyobrażeń, jak powinno wyglądać takie zgrupowanie, ale to, co tutaj zastałem, to pełen profesjonalizm. Lepiej chyba być nie może. Wszystko stoi na najwyższym poziomie - hotel, posiłki, odnowa biologiczna, a przede wszystkim boiska i treningi.

Debiutanckiej tremy chyba nie miałeś? W końcu na przełomie listopada i grudnia przez miesiąc trenowałeś ze Śląskiem.
Nie ma mowy o żadnej tremie. Drużyna bardzo dobrze mnie przyjęła. Rzeczywiście, przez ten miesiąc zdążyliśmy się nieźle poznać. W zespole atmosfera jest naprawdę fantastyczna. Wokół mnie są sami doświadczeni ligowcy, a żaden z nich nie dał mi odczuć, że jestem młodym chłopakiem z trzeciej ligi.

Z kim złapałeś najlepszy kontakt?
Z Wojtkiem Pawłowskim, z którym w Belek zamieszkaliśmy w jednym pokoju. Znamy się od dawna dzięki mojemu bratu Piotrkowi, który grał z Wojtkiem w Udinese. Gdy odwiedzałem brata we Włoszech, to zawsze spotykałem się też z Wojtkiem. Teraz mamy okazję się dotrzeć i pogłębić naszą znajomość.

Kiedy dowiedziałeś się o tym, że trener Stanislav Levy zabiera Cię do Turcji? Przecież jeszcze tydzień temu wystąpiłeś przeciwko Śląskowi w barwach Ślęzy.
Już przed tym sparingiem dochodziły mnie jakieś pogłoski, ale o wszystkim na sto procent dowiedziałem się dopiero po meczu. Trener Levy poprosił mnie wtedy od siebie i powiedział mi, że pojutrze wyjeżdżam ze Śląskiem na zgrupowanie.

Choć w poprzednim roku ćwiczyłeś ze Śląskiem aż miesiąc, to jednak nie rozpocząłeś z drużyną treningów od pierwszego dnia przygotowań. Nie pojawiła się wtedy u Ciebie nutka wątpliwości, że nie udało Ci się przekonać trenera do siebie?
Przyznaję, że miałem drobne wątpliwości, jednak byłem w kontakcie z trenerem Pawłem Barylskim, który mówił mi, że podczas wspólnych treningów nie wypadłem najgorzej i że wszystko jest na dobrej drodze. Dlatego cierpliwie czekałem na rozwój wypadków i jak widać opłaciło się.

Jak sądzisz - przez ostatni tydzień udało Ci się ostatecznie przekonać trenera do siebie?
To oczywiście nie jest pytanie do mnie. Czuję jednak, że w trakcie treningów i sparingu z Howerłą pokazałem się z dobrej strony. Mam nadzieję, że zostanę w Śląsku i będę robił wszystko, by jak najlepiej reprezentować barwy WKS-u.

To byłoby spełnienie marzeń?
Jak najbardziej. Po to trenowałem przez niemal całe życie, żeby iść w górę. Śląsk to bardzo utytułowany klub, z bogatą historią, świetnymi kibicami i utalentowanymi piłkarzami. Ewentualny transfer byłby nie tylko spełnieniem marzeń, ale również bodźcem do dalszej pracy. Bo samo przyjście do klubu to tylko pierwszy krok. Później trzeba wylać sporo potu na treningach, by stać się lepszym piłkarzem i zasłużyć na grę na boisku.

Masz już 23 lata. Dlaczego nie udało Ci się wypłynąć wcześniej?
Może do tej pory nie udawało mi się znaleźć w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie? Najwyraźniej nie miałem szczęścia i nikt mnie nigdzie nie wypatrzył. Udało się dopiero po przejściu do Ślęzy Wrocław, w której dane mi było zetknąć się z trenerem Grzegorzem Kowalskim. Wcześniej studiowałem, grałem w zaściankowych klubach, na które nikt nie spogląda. Chyba właśnie dlatego wszystko zaczęło się tak późno.

Do Śląska na testy trafiłeś jako prawy obrońca, jednak do Ślęzy przychodziłeś jako ofensywny gracz.
Przed laty grałem jako napastnik, a w Bielawiance, z której odszedłem do Ślęzy, pełniłem rolę prawego pomocnika. Do tego stopnia byłem nakierowany na ofensywę, że trener zabraniał wracać mi na swoją połowę. Cieszę się jednak, że zostałem przekwalifikowany na obrońcę. Moim głównym atutem jest szybkość, a grając w obronie mam dużo miejsca, żeby się rozpędzić.

Gdyby się udało dostać angaż w Śląsku, to czekać Cię będzie ciężka walka o miejsce na boisku. Na prawej obronie mogą grać Tadek Socha, Krzysiek Ostrowski, Mariusz Pawelec, Kamil Dankowski czy testowany Tom Hateley.
A ostatnio Tomek Hołota spisywał się tam bardzo dobrze (śmiech). Rywalizacja będzie duża, zdaję sobie z tego sprawę, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby wywalczyć miejsce w składzie. Wiem, że nie będzie łatwo. Najpierw jednak muszę przekonać trenera do tego, żeby chciał zatrudnić mnie w Śląsku. To teraz jest dla mnie celem numer jeden.

Do kiedy trener ma podjąć ostateczną decyzję w Twojej sprawie?
Przed wyjazdem do Turcji trener mówił mi, że po obozie ma być już wszystko jasne.

Czyli niedzielny sparing może być decydujący. Będziesz dzisiaj spokojnie spał?
Jasne, w końcu w piłkę gram nie od dziś. Co prawda do tej pory nie był to futbol na najwyższym poziomie, ale tremy nie będzie na pewno. Nawet przy takim przeciwniku jak Sankt Pauli.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław